Spotykamy ją już na samym początku, gdy z roześmianiem przygląda się naszej walce na śmierć i życie z braćmi i siostrami, zaraz po zamachu na OjczyMatkę. To jednak nie jedyne spotkanie z tą personą. W późniejszym etapie gry trzeba dobrze rozejrzeć się dookoła, a znajdziemy ją w niespodziewanym miejscu. Mieszczanka nie odrywa od nas wzroku, jej gałki oczne cały czas podążają za nami. Gdy podejdziemy wystarczająco blisko, zaczyna trząść się na boki i cicho podśmiewywać. Wygląda sympatycznie, ale z drugiej strony, gdy patrzy się na nią dłużej…
Jedna z Korwidów - obłąkanych wariatów zamieszkujących lesisty teren wokół Healstormu. Główny bohater dobrze ją zna, w końcu sam kiedyś należał do tej społeczności. Niewiele zostało powiedziane o Erminii. Kiedyś była zwyczajną kobietą, później stała się… jaka się stała. Idąc przez życie drogą wegetacji, bez chęci do przetrwania, umarła w kałuży własnego moczu, czego gracze byli światkami podczas retrospekcji głównego bohatera. Skromnie ubrana, z dziwaczną "czapką Jokera" na głowie była jedną z bardziej wyrazistych Korwidów.
Ogromny i siejący postrach bydlak, również Korwid. Do teraz ciężko mi sprecyzować, czym tak do końca jest jego głowa. Wygląda jak duży kamień z dziurami na oczy i jamę ustną. To, co wyróżniało Gabela wśród innych Korwidów to zamiłowanie do jedzenia ludzi. Sam gracz miał stać się pokarmem "dawnego znajomego", przetrzymywany w klatce wraz z resztą ofiar. Na całe szczęście uwalniamy się z niewoli i spuszczamy mu niezły łomot za pomocą ogromnej broni obuchowej. Niestety dla nas, to nie jedyne z nim spotkanie…
Jeden z bardziej spokojnych i nikomu nieprzeszkadzających Korwidów. Jego jedynym celem w życiu jest poruszać się w linii prostej, bez względu na przeszkody i, do diabła, gracz sam jest świadkiem, całkiem mu to wychodziło. Nigdy nie zobaczyliśmy jego twarzy, lecz sądząc po zdeformowanych dłoniach, nie byłby to zbyt przyjemny widok. Oxametra spotykamy ponownie na pustyni, zaschniętego na śmierć, z głową wbitą w ogromne drzewo daktylowe - czyżby spotkał w końcu przeszkodę nie do przejścia?
Zupełnie nieznacząca postać, przynajmniej w momencie, kiedy ją spotykamy. To, co wyróżniało go z tłumu innych postaci to właśnie malutka świnka, którą opiekował się jak własnym dzieckiem. Dopiero po przejściu gry fakty łączą się same - OjczyMatka podkradała śpiącym rodzicom ich dzieci, podmieniając je na prosiaczki. Czyżby ta istota wcale nie była tak naprawdę obłąkana, nie była Korwidem? Być może była traktowana za wariata, gdyż uważała, że jej dziecko jest świnią. Bez wyjścia, odtrącona przez społeczeństwo, dołączyła do społeczności szaleńców.
Kolejny Korwid. Przypominająca kruka kreatura w przerażającej masce jest zupełnie ślepa. Choroba wywoływała u niego tyle złości, że wyrywał oczy napotkanym istotom, aby nie mogły na niego patrzeć, tak jak on na nie. To samo chciał zrobić głównemu bohaterowi, lecz, jak łatwo się domyślić, dostał zamiast tego porządną nauczkę. Jego jedynym przyjacielem jest "kruk z protezami", jakkolwiek dziwnie to brzmi. Naprawdę nie da się tego inaczej ubrać w słowa. Bardzo negatywna postać.
Zwyczajny królik, jakiego możemy spotkać na oddalonych od miast łąkach i lasach, lecz nieco zmodyfikowany przez twórców Zeno Clash. W tej grze nawet neutralna zwierzyna wygląda… sami widzicie jak. Przerośnięty, z ostrymi zębami, na całe szczęście bez skłonności do atakowania. Dwa razy zmuszeni jesteśmy udać się na królicze polowanie, wszystko przez głodującą partnerkę głównego bohatera. Jedne z ciekawszych misji, zwłaszcza, kiedy musieliśmy strzelać do nich w zamglonym lesie.
…a raczej jego zwłoki. Niby nic wielkiego, ale do diabła, takie coś powinno leżeć i się rozkładać. Niestety, tak nie jest. Ten skromny model otoczenia, jak mogłoby się na początku wydawać, porusza się od czasu do czasu przyprawiając graczy o dreszcze. Niestety, nie mamy możliwości dobicia tego biednego zwierzęcia. Chyba najokropniejszy moment w całym Zeno Clash, przynajmniej dla mnie.
Nie wygląda aż tak strasznie, co za tym idzie, początkowo dajemy się nabrać na jego dobre intencje. Wciągnięci przez tego drania w chyba najcięższą bójkę w grze wyklinamy na czym świat stoi, dostając manto od całego gangu na raz. Nie dajcie się zwieść pozorom, pomimo uśmiechu na twarzy i pogodnych, malutkich oczek to drań, który zrobi wszystko dla profitu. Na całe szczęście stłuczenie jego gęby nie poszło na marne - miał przy sobie cenne fajki, których pozyskanie było naszą misją.
Poznajemy go w jednym z barów. Nie mówi zupełnie nic, siedząc w loży ogrodzonej łańcuchami. Odwraca się czasem w naszą stronę lekko wstając z miejsca, lecz po chwili ponownie siada na cztery litery. Nie mamy najmniejszego pojęcia dlaczego nosi na szyi łańcuch, tym bardziej ten komiczny hełm. Pomimo tych udziwnień, jego twarz jest zupełnie zwyczajna i ludzka, no, może poza czerwonymi gałkami ocznymi…
Spotykamy go dwa razy, zawsze z kuflem w ręce. Nie potrafi mówić, a przynajmniej nie chce - w momencie, kiedy do niego podchodzimy wydaje z siebie nieprzyjemne pomruki. Nagi, na całe szczęście bez genitaliów, z wyłupiastymi oczami i chęcią do bójek. Gdy poznajemy go za pierwszym razem ma wyrzuty do barmanki, że ta nie chce dolać mu piwa. Drugim razem, kiedy chcemy prześliznąć się przez miasto niezauważeni spotyka nas, lecz jest zbyt pijany, żeby kogokolwiek o tym powiadomić.
Towarzysz, którego spotykamy w połowie gry. Posiada ogromną wiedzę na temat świata i głównego bohatera. Wydaje się być wszechwiedzący i wszechmocny, chociaż nie robi zupełnie nic, gdy walczymy z przeciwnikami. Kilka razy ratuje nam życie w dziwaczny, jemu tylko znany sposób. W wolnych chwilach siada na ziemi i bawi się kostką Rubika. Jak okazuje się na samym końcu Zeno Clash, nie jest jedynym ze swojej rasy. Jedna z ciekawszych postaci w grze, zwłaszcza, kiedy zaczyna swoje opowieści. Pierwszy raz spotykamy go na Krańcu Świata, skąd wracamy ponownie w rodzinne strony.
Bardziej wystrój lokacji niż autentyczna istota. Monumentalna ryba wyrzucona na brzeg nie dawała żadnych oznak życia, niemniej jeden z naszych wrogów wykorzystał ją, aby mieć nad nami przewagę w terenie. Robi niemałe wrażenie, zwłaszcza kiedy widzimy ją po raz pierwszy. Schodząc po stromej górce widzimy ją nagle, wychodząc zza skalnego zakrętu.
Jedyny rodzic głównego bohatera, głowa licznej familii najgroźniejszych kryminalistów, do której należał również gracz, jak i jego siostry i bracia. OjczyMatka nosi ze sobą mroczny sekret, który grozi upadkiem całej rodziny. Właśnie tą tajemnicę poznajemy my, i to jest przewodnim motywem całej historii w Zeno Clash. OjczyMatka ma niesamowity, podwójny głos oraz monumentalną budowę. Niestety, na samym końcu okazuje się, że jest najbardziej żałosną istotą w całej tej opowieści.