Cascada - Evacuate the Dancefloor (DE)

Pragnienia milionów zostały wreszcie spełnione, a Natalie Horler powraca w doprawdy świetnym stylu. Do naszych rączek trafia już jej trzeci album, zatytułowany tym razem "Evacuate the Dancefloor". I będąc zupełnie szczerym, nawet w najśmielszych snach trudno było sobie wymarzyć tak udaną tracklistę! Zdecydowana większość wydanych na krążku utworów prezentuje zaskakująco wysoki poziom, będąc jednocześnie zabójcą złego nastroju, jak i energicznym oraz "pobudzającym do życia" kawałkiem muzyki. Czy można było spodziewać się jeszcze więcej? Owszem, najnowszemu dziełu Cascady wciąż trochę brakuje do ideału, do nominacji i do nagród. Ale cóż z tego, skoro w radiu co chwilę słyszymy głos Natalie, a w klubach tańczymy do jej tegorocznych bitów? Bez dwóch zdań - dobra forma została podtrzymana!

Pomimo moich początkowych zachwytów, jestem w pełni świadomy, iż omawiany przeze mnie album nie trafi w gusta wszystkich entuzjastów muzyki. Warto mieć bowiem na uwadze, że Cascada reprezentuje dosyć specyficzny styl. Niemal wszystkie jej utwory opierają się głównie na rytmicznym układzie basów i innych elektronicznych dźwięków, co przeistacza się w ogromne pokłady tak zwanego "powera". Nikogo to jednak nie powinno dziwić. "Evacuate the Dancefloor" to przecież przedstawiciel gatunku electro dance, w którym ważniejsza jest wyśmienita zabawa i taniec, aniżeli wsłuchiwanie się we wzniosłe i zmuszające do refleksji teksty. I dobrze wyjść z tego założenia jeszcze przed zakupem najnowszej płyty Natalie Horler. W przeciwnym wypadku Wasze pieniądze wylądują w błocie.

Cascada - Evacuate the Dancefloor (DE)

Diabeł tkwi w szczegółach, którym w tym momencie nieco bliżej się przyjrzymy. W skład edycji rozszerzonej wchodzą dwie płyty CD, na których zapisano 12 podstawowych utworów oraz tyleż samo remixów. Spośród tych wszystkich piosenek z wielką łatwością odnaleźć można kilka perełek, których fani po prostu przeoczyć nie powinni. Tytułowe "Evacuate the Dancefloor" oraz "Fever", "Hold On" i "Faded" to kawał perfekcyjnie wykonanej pracy, która już niedługo zagości w wielu klubach i pobliskich dyskotekach. Pozostała część tracklisty również podtrzymuje wysoki poziom całokształtu, a dzięki takim melodiom, jak "What About me", "Dangerous" czy "Ready or not" nie odczuwamy wrażenia, że zakupiliśmy ledwie kilkanaście minut "fajnej" muzyki. Na moje oko, jest tego co najmniej kilka razy więcej.