PLAYBACK, nr 10/2009 (46) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

PUBLICYSTYKA

Amadeusz 'ElMundo' Cyganek

The Best of Abandonware, cz. 11

switch

Zaczął się rok szkolny, więc zarobiona krwawica beznamiętnie opuszcza portfele, udając się w kierunku księgarń i hipermarketów czających się z super ofertami na zakup artykułów papierniczych i piśmienniczych. Tymczasem w branży growej zaczyna się wysyp hitów, na które czekamy od kilku dobrych miesięcy, a kasa świeci pustkami, co uniemożliwia zrobienie solidnych zapasów na zimę. Zaraz, zaraz, a od czego mamy stare, darmowe produkcje, grywalnością niejednokrotnie przewyższające teraźniejsze "hity"? Oto comiesięczny przegląd najlepszych gier ze znaczkiem "abandonware"!

Blues Brothers: Jukebox Adventure

Rok produkcji: 1993

Producent: Titus Interactive

Dlaczego zacząłem od drugiej części słynnej serii gier na podstawie głośnego filmu? Powód jest jeden i niesłychanie prosty: po co męczyć się z totalnie niegrywaną pierwszą częścią, skoro można odpalić produkcję z podrasowanym audio-wideo, nowymi poziomami i bardziej dynamiczną rozgrywką?

Istotą gry jest przemierzanie kolejnych, coraz to bardziej zmyślnych poziomów i zbieranie porozrzucanych tu i ówdzie płyt gramofonowych. Na całe szczęście w grze możemy sterować obydwiema postaciami, więc jeśli macie kumpla, który również należy do kółka koneserów staroci, bezzwłocznie wypróbujcie.

Fani pierwszej części niezwykle lubianej wówczas serii zapewne wciąż rozpamiętują bezsensowne tracenie "żyć", których wyczerpanie skutkowało rozpoczęciem całej gry (!) od nowa. W "Jukebox Adventure" twórcy zdecydowali się na wprowadzenie specjalnych kodów, dzięki czemu katorżnicze przechodzenie wszystkiego od początku wreszcie stało się tylko zamierzchłym mitem.

Mimo upływu lat druga odsłona egranizacji kinowego hitu nadal bawi. Co prawda to już nie ta magia, ale jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądały ówczesne platformówkowe standardy, odpalcie DOSBoksa i zagrajcie koniecznie!

Crusader: No Remorse & Crusaders: No Regret

Rok Produkcji: 1995-96

Producent: Origin

Saga Crusader jest chyba jedną z najbardziej niedocenianych w historii. To jedne z niewielu gier, które możemy odpalić teraz nie tylko po to, by zobaczyć, w co się kiedyś gierzyło, ale również by zagłębić się w doskonałą rozgrywkę na naprawdę długie godziny i to bez zażenowania.

Mimo kilkunastu lat na karku, obie produkcje studia Origin porażają skalą i rozmachem. Obie gry były wówczas przełomowe nie tylko pod względem fabularnym, ale także technicznie biły inne na łeb, na szyję.

Crusader: No Remorse

Crusader: No Remorse

Pierwsza część o podtytule "No Remorse" przedstawia historię Silencera, żołnierza z elitarnej jednostki wojskowej, pracującego dla potężnego Światowego Konsorcjum Ekonomicznego. Można stwierdzić, iż pod pręgierzem tego molocha uginał się praktycznie cały świat; gdzieniegdzie powstawały grupki rebeliantów chcące powstrzymać hegemonię despotycznego związku, ale, niestety, ginęli dla idei. Nasz bohater w porę ocknął się i zrozumiał, że działania prowadzące przez jego pracodawcę zmierzają do całkowitego zawładnięcia nad wszelkimi aspektami ludzkiego życia. Postanawia zasilić szeregi walczących w imię jedności i pokoju, mając tylko jeden cel: zniszczyć mocarne konsorcjum.

W grze czeka nas 16 misji, ukazujących głównie partyzanckie działania, mające na celu ustawicznie osłabiać wrogie odziały: niszczymy różne ważne budynki należące do Konsorcjum, likwidujemy ludzi, przez których nierzadko przepływały informacje wagi globalnej, a wszystko to przy użyciu zmyślnego arsenału broni, począwszy od prostych Coltów do ultranowoczesnych działek. Żeby nie było za prosto, twórcy umiejętnie wpletli przeróżne zagadki, urozmaicające rozgrywkę. Na dodatek fabułę uzupełniono całkiem nieźle wykonanymi filmowymi wstawkami.

"No Regret" to pełnoprawna kontynuacja pierwszej części, a akcja gry rozpoczyna się tuż po wydarzeniach znanych z "jedynki". Siedziba Konsorcjum została zniszczona, świat został chwilowo uratowany, ale to nie koniec przekomarzania się z mającymi globalne zapędy szefami złowieszczego ugrupowania. Tym razem naszym zadaniem jest dostanie się na pokład statku podróżującego do Kartelu Górniczego, kolejnej składowej instytucji Konsorcjum. Rzecz jasna musimy zaprowadzić tam porządek, korzystając ze wszelakich dobrodziejstw współczesnej techniki, łamać szyfry, kody i hasła i wprowadzać w życie plan pt. "Wrogowie i ryby głów już nie mają".

To tak naprawdę pierwsza, zakrojona na szeroką skalę próba połączenia gry akcji z elementami przygodówki i od razu bardzo udana. Obydwie części Crusader to niesamowite doznanie, nawet teraz, kiedy od premiery minęło już prawie 15 lat. Jeśli grafika nie odstraszy Cię, przywykłego do Crysisa i GTA IV, graczu, możesz przeżyć kilka fenomenalnych godzin, wcielając się w szukającego sprawiedliwości cichego konspiratora.

4D Sports Boxing

Rok wydania: 1990

Producent: Mindscape

Na koniec zostawimy sobie obijanie mordy w dość wyrafinowanej postaci, wszak założyć rękawice i okładać wroga pięściami to każdy dres potrafi. Grunt w tym, by spodobało się to i sędziom, i kibicom, którzy w zapasie zawsze trzymają kilo pomidorów.

4D Sports Boxing </p>
<p>

4D Sports Boxing

Konsolowcy niedawno otrzymali możliwość poboksowania się na ekranach telewizorów w jakże popularnej "high definition" za sprawą czwartej odsłony Fight Night Round. Pecetowcom wciąż pozostaje albo kręcić nosem na politykę wydawniczą EA albo… wypróbować starusieńką sportówkę, która dziś bardziej śmieszy i rozwesela niż traktuje ten jakże brutalny sport na serio.

4D Sports Boxing to pierwsza i - jak się okazało - na razie ostatnia próba przeniesienia boksu na pecety. Gra szokowała wówczas fenomenalną grafiką - trójwymiarowa grafika wektorowa to wtedy było coś! Zawodnicy poruszali się jak żywi i zadawali dobrze odwzorowane ciosy. Sporym novum był także stopniowany poziom trudności, dlatego początkujący bokserzy unikali frustracji i wylewania pomyj na twórców.

Jeśli nie macie Xboksa w domu, a elektryzujecie się październikową walką Adamka z Gołotą, w razie wielkiej ochoty możecie odpalić wiekową już produkcję i spróbować rozegrać chociaż jedną walkę. Szkoda, że boks nie gości na dyskach pecetów od lat, bo ta gra nadaje się jednak tylko i wyłącznie do muzeum. I niechaj tak już pozostanie…