Harry Caine to niewidomy filmowiec na emeryturze. Próbuje samodzielnie funkcjonować w małym mieszkaniu, lecz zawsze pomaga mu jego agentka i najlepsza przyjaciółka, Judit. Aby jednak nie popaść w artystyczną stagnację, rozpoczyna pisać scenariusz wraz z synem kobiety imieniem Diego. Wkrótce wydarzy się poważny wypadek, który sprawi, że chłopak będzie musiał pozostać w domu pod opieką. Harry rozpoczyna wtedy opowieść o swojej prawdziwej miłości - pięknej Lenie.
Ten obraz jest pełen przeciwieństw. Stara się pełnić rolę mieszaniny różnych gatunków i czyni to w sposób wyjątkowo subtelny. Tym razem Almodovar zdecydował się połączyć melodramat z kryminałem, inspirując się odrobinę filmografią Hitchcocka. Owiewa produkcję mgiełką tajemniczości dzięki postaci Leny, nadając jej zarówno cechy femme fatale, jak i zmysłowej, bezbronnej kochanki rodem ze starych brytyjskich sztuk. Lecz reżyser kocha kobiety i woli je wyzwolić z kulturowych więzi, pozbawiając banałów. Dlatego historia miłosna, nieważne w jakie szaty przyozdobiona, jest niesamowicie zmysłowa, mimo iż brakuje jej odwagi z Drżącego ciała.
Elementy hitchcockowskiego thrillera nadają całości wymaganej atmosfery. Motyw pary ukrywającej się w nadmorskim kurorcie, obsesja na punkcie Leny czy też brak pewnych informacji o premierze filmu Caine'a powodują, że napięcie stopniowo się potęguje. W dodatku, jako widzowie sami wplątujemy się w obsesję, której pełni są główni bohaterowie. To właśnie te idee Hitchcocka Almodovar wykorzystał w Przerwanych objęciach, czyniąc film przystępniejszym dla przeciętnego odbiorcy.
Lecz mimo wszystko, to nadal nasz stary dobry znajomy. Mamy tu pseudo-szkatułkową narrację dziejącą się w dwóch czasoprzestrzeniach, wątek "filmu w filmie" (nabuzowany zresztą charakterystyczną i umyślnie wprowadzoną sztucznością) czy nawet kalkę postaci z wcześniejszych obrazów artysty. Niczym Woody Allen czy Giusseppe Tornatore twórca trzyma się własnej konwencji, choć unowocześnia ją przez komercyjność. Widać tu kwintesencję dzieł Hiszpana, lecz w odrobinę okrojonej formie. To, co zazwyczaj przykuwa największą uwagę, tym razem staje się bardzo chłodne w odbiorze. Rezultatem tego ma być realniejsze przedstawienie portretów psychologicznych protagonistów i w ostateczności sprawdza się dobrze. Mimo to, niedosyt pozostaje.
I z jednej strony przejedzona forma realizacyjna jest prawdziwą siłą Przerwanych objęć. Oczekując dobrego, artystycznego filmu nie zawiedziemy się. Dla fanów filmowca i prawdziwych koneserów kina, obraz będzie niezapomnianym przeżyciem. Ci pierwsi spróbują wyłapać wątki biograficzne artysty, a ci drudzy zauważą atrakcyjną strukturę tworzącą ze standardowego scenariusza prawdziwą sztukę. I nie ma w tym nic zaskakującego. W końcu to Almodovar.