PLAYBACK, nr 10/2009 (46) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

KSIĄŻKI

Michał 'Ender' Grązka

Triumf Endymiona

switch
Triumf Endymiona
  • Autor: Dan Simmons
  • Wydawnictwo: MAG
  • Rodzaj oprawy: twarda (z obwolutą)
  • Ilość stron: 926
  • Cena: 59,99zł

Zdarzają się takie książki, które przedstawiają ciekawe teorie, nowe pomysły, idee. Tyczy się to zwłaszcza tych ocierających się o science fiction. Często jednak przez lekturę co nudniejszych dzieł brnie się "z rozpędu". Ciężko powiedzieć, do której kategorii zakwalifikować ostatnią część cyklu o Hyperionie autorstwa Dana Simmonsa. Niby nic nowego, ale wciąga.

Zakładam, że każdy kto sięgnął lub ma zamiar sięgnąć po "Triumf Endymiona" ma za sobą już trzy poprzednie części. Starczy rzec, że całość to jakby dwie dylogie - historie, które zostały przedzielone w połowie i rozłożone na opasłe tomy. O ile jednak dzieje pielgrzymów czytało się z ciekawością, śledząc najpierw wspominki poszczególnych wędrowców, a później obserwując ich z zmagania w walce z TechnoCentrum i monstrami z przyszłości, o tyle misja Raula Endymiona przebiega mniej enigmatycznie. Poza wprowadzeniem władz Paksu, problemem przymusowego zmartwychwstania i poszukiwaniem Starej Ziemi (lub po prostu "Ziemi") nie wprowadza żadnych nowych pomysłów, świeżości do świata przedstawionego.

Kontynuacja to po prostu dalsze wydarzenia zmierzające do końcówki, którą zdążyliśmy już poznać. Choć oczywiście nie wszystko jest takie, jakie wydaje się być na początku. Mam jednak wrażenie, że Simmons poszedł niejako na łatwiznę, wprowadzając zbyt "pokręcone" elementy i zwroty akcji. Pamiętamy przecież nagłą rezygnację ścigającego ojca de Soyi czy wzięte nie wiadomo skąd swoiste "Terminatory". Teraz zagadki po części się wyjaśniają, ale i tak miałem wrażenie, jakby autor chciał po prostu koniecznie zamknąć ten cykl i pokończyć wszystkie wątki nie znajdując dla ich zwieńczenia jakiś zbytnio logicznych uzasadnień.

Mimo wszystko całość czyta się, tak jak do tej pory, dość paradoksalnie - żmudnie, ale i porywająco. Nieraz miałem wrażenie, że więcej niż kilkadziesiąt stron naraz stanowiłoby zbyt wielkie wyzwanie, ale jednocześnie doznawałem silnego uczucia tkwienia gdzieś z bohaterami pośrodku ich przygód. Zakończenie, chociaż w zasadzie mniej więcej je znamy, czy to ze wstępu Raula w poprzednim tomie, czy też z pojawiających się czasem wizji Enei, potrafi mimo wszystko może nie tyle wzruszyć, co poruszyć. Jest ładnie i zgrabnie napisane, choć zwięzłości czasem Simmonsowi brakuje. Myślę jednak, że gdyby ograniczyć te obecne niemalże tysiąc stron tomu, magia mogłaby gdzieś prysnąć, a przeplatanie się kolejnych wątków nie stanowiłoby tak dużej atrakcji.

Triumf Endymiona

Triumf Endymiona

Ciężko porównać w jakiś sposób dylogię Endymiona do historii pielgrzymów. Z jednej strony toczy się wokół tego samego świata i wspomnieniami poematu "Pieśni" pióra Martina Silenusa uzupełnia znaną historię. Zmieniony jest jednak nieco ton, znany nam "bełkot" toczonych rozmów w jaźni TechnoCentrum. Zamieniony jest na dość prostą przygodę połączoną z filozoficznymi dywagacjami i zabawą w "kotka i myszkę". Szkoda tylko, że z góry (czyli od poprzedniego tomu) znamy rezultat gonitwy.

Warto spróbować, warto sprawdzić. Wszystkie cztery tomy. Zwłaszcza, jeśli poczuliśmy niejako ulgę przy lekturze "Endymiona", gdy nie spotkaliśmy już tak zawiłego żargonu technicznego. Tu ta lekkość jest po prostu kontynuowana, ubarwiając ciepłą przygodę dwójki niezwykłych ludzi. Mimo że miejscami czyta się ciężko, to satysfakcja z towarzyszenia Raulowi i Enei w wędrówce jest gwarantowana. Polecam!