Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział to Kayah jest bohaterką tegoż tekstu, a konkretnie jej album Skała. Tytuł ósmego już wydawnictwa artystki w jasny sposób nawiązuje do jej debiutanckiej płyty Kamień. Ponownie usłyszymy refleksyjne, nastrojowe teksty traktujące po prostu o człowieku, jego słabościach i uczuciach. Taki właśnie jest singiel promujący płytę. Liryczna historia, przy użyciu subtelnych metafor, opowiada o doświadczeniach kobiety, o miłości i samotności. Nie tylko tekst jest mocną stroną tej piosenki. Także warstwa muzyczna jest bardzo atrakcyjna. Na początku jest spokojnie, minimalistycznie, po to aby w finalnej części utworu namalować przed słuchaczem całą paletę różnorodnych dźwięków.
Wokalistka bawi się także stylizacjami językowymi i kulturowymi konwencjami. Na nowo interpretuje bajkę dla dzieci. Bursztynowa wieża jest przykładem na to, jak można przy użyciu właśnie takiej bajkowej formy opowiedzieć historie poważne, często smutne. Pewną korespondencją ze światowa muzyką jest utwór Diamenty, którego tekst nawiązuje do numeru Shirley Bassey Diamonds are forever. Czytelne jest także odwołanie do Romea i Julli Szekspira w zamykającym cały album utworze Na balkonie w Weronie.
Kayah jest obserwatorką i reporterką uczuć. Wydaje mi się, że przekłada własne doświadczenia na grunt bardziej uniwersalny. Przedstawia relacje międzyludzkie, problemy partnerów, trudności w tworzeniu udanego związku emocjonalnego. Dlatego też często pojawiają się takie pierwiastki ludzkiej egzystencji jak miłość, samotność, zwątpienie, bezradność i tym podobne uczucia. Niemniej jednak, na tle tych doświadczeń, wyłania się obraz kobiety silnej, zdystansowanej, wykazującej mądrość życiową. Znalazły się też przewrotne, ale ciepłe zarazem spostrzeżenia na temat natury człowieka.
Artystka pokazuje, że ma naprawdę mocny głos i nie musi dodatkowo stosować niepotrzebnych ozdobników. Potrafi poruszać się na granicy szeptu, ale gdy trzeba wysokie rejony dźwięków nie stanowią dla niej problemu. W dobie komputerowego retuszowania i poprawiania wokalu, autentyczna umiejętność śpiewania warta jest docenienia. Stylistycznie Skała to przede wszystkim dobrze brzmiący, melodyjny pop, ale usłyszymy taż wpływy bujającego funku oraz jazzu. Do naszych uszu docierają subtelne dźwięki skrzypiec nagrane przez Royal String Quartet i partie fortepianowe Janka Smoczyńskiego. Gdzieniegdzie przewija się kontrabas, gitara klasyczna. Ogólnie produkcja jest bardzo mocną stroną tej płyty. W głównej mierze odpowiedzialni są za nią Krzysztof Pszona i Andrzej Smolik.
Jedenaście melodyjnych i klimatycznych utworów to bardzo udany powrót wokalistki. Minimalizm, prostota, przemyślana forma i mądre teksty są siłą tego materiału. Całościowo urzeka klimat i liryczny nastrój produkcji. Sześć lat to sporo czasu, ale ze spokojnym sumieniem mogę stwierdzić, że warto było czekać na studyjny album wokalistki. Jestem przekonany, że "Skała" pokryje się platyną.
Tracklista:
1. Do diabła z przysłowiami
2. Jak Skała
3. Ocean Spokojny już
4. Marianna (z Gałczyńskich)
5. Bursztynowa wieża
6. Nie chcę niczego więcej
7. Feniks z popiołu
8. Lustro czeka
9. Dla mnie to skarb
10. Diamenty
11. Na balkonie w Weronie