PLAYBACK, nr 10/2009 (46) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

TEMAT NUMERU

Michał 'Ender' Grązka

Cztery pokoje

switch
Cztery pokoje
  • Gatunek: komedia
  • Reżyser: Allison Anders, Alexandre Rockwell, Robert Rodriguez, Quentin Tarantino
  • Scenariusz: Allison Anders, Alexandre Rockwell, Robert Rodriguez, Quentin Tarantino
  • Obsada: Tim Roth, Madonna, Antonio Banderas, Bruce Willis, Quentin Tarantino
  • Data emisji: 21.02.1997
  • Dystrybutor: ITI
  • Wydanie: DVD
  • Czas trwania: 93min
  • Region: 2
  • Format obrazu: 16:9
  • Dźwięk: DD 5.1
  • Napisy: polskie

Kino w zamyśle miało być rozrywką. Dla widzów, owszem - a dla reżysera? Zabawą. A jak zabawa, to najlepiej w licznym gronie. Co więc stoi na przeszkodzie, żeby zebrać czterech kolegów po fachu i stworzyć jeden pełnometrażowy obraz, na który składają się dwudziestominutowe historyjki każdego z nich? Takie właśnie są "Cztery pokoje".

W sylwestrową noc w hotelu wszyscy dobrze się bawią. Wszyscy poza obsługą - na stanowisku boya pozostał na warcie w zastępstwie niejaki Ted, który liczy na napiwki i raczej spokojną noc. A co dostanie? Cztery pokoje do obsłużenia, a każdy z nich wyreżyserowany z coraz to bardziej pokręconą pomysłowością.

Cztery pokoje

Cztery pokoje

Zasadniczo film rozkręca się z każdą scenką serwując najpierw szokujące, ale spokojne scenerie Allison Anders i Alexandre'a Rockwella, by później poczęstować nas majstersztykami Rodrigueza i Tarantino. Zaczyna się niemalże niewinnie - pięć uwodzicielskich czarownic zbiera się w apartamencie nowożeńców. Do spełnienia rytuału potrzebny jest im jednak mężczyzna, "zaszczyt" oczywiście pada na nasze niewinnego członka obsługi. Dalej dostajemy opowieść o małżeńskiej sprzeczce, która zostaje zakłócona w dość nieodpowiednim momencie - fragment ten jest dość mocno zawiły i w zasadzie życzymy bohaterowi, żeby już czym prędzej wyniósł się do recepcji. Później jest z górki - zamiast zagadkowości i nieco irytującego napięcia mamy prześmieszne perypetie niańczenia dzieci groźnie wyglądającego gościa, które mają tendencje do uprzykrzania życia sobie nawzajem, jak i ludziom dookoła. A końcówka... to już czyste kino Tarantino - jeden dobry pomysł i masa dialogów wokół niego. A do tego plejada gwiazd - Madonna, Banderas, Bruce Willis, Tim Roth, no i oczywiście bezbłędny Tarantino, który nie mógłby powierzyć najważniejszej roli swej powieści nikomu innemu, jak tylko sobie samemu.

Film jako całość jest dość nierówny, ale chyba o to chodzi w kręceniu przez parę osób. Pierwsza połowa dość leniwie napędza cały obraz serwując nam stosunkowo niski poziom wrażeń. Dalej, w częściach Roberta i Quentina ma się wrażenie jakby te dwadzieścia minut to było z jednej strony za mało, ale z drugiej w sam raz, żeby każda sekunda kipiała emocjami i pomysłami. Wyobraźnia Rodrigueza i jego umiejętność pakowania w kłopoty młodego rodzeństwa (które notabene jest naprawdę świetnie odegrane przez nieletnich aktorów) powala na każdym kroku. A kto bacznie obserwuje styl Tarantino, ten doskonale wie, czego się po nim spodziewać - rozmów na przeróżne tematy, w tym obowiązkowo o filmach.

Cztery pokoje

Cztery pokoje

Całość, choć tak podzielna, jest spajana przekomicznie odegraną rolą Teda. Tim Roth wykorzystał całą gamę przerysowanych i karykaturalnych wręcz gestów. Początkowo zachowuje zimną krew i wyuczonymi ruchami stara się wywrzeć wrażenie obsługi wartej sowitego napiwku. Po kolejnych przygodach zaczyna się coraz bardziej "spinać", nerwy puszczają, mimika i gestykulacja stają się sztuczne, ale jest to efekt jak najbardziej zamierzony. Niektórym takie nierealistyczne odegranie może przeszkadzać, ale czy czarownice wskrzeszające boginię są bardziej rzeczywiste?

Cztery pokoje

Cztery pokoje

Cztery Pokoje to porcja naprawdę dobrej zabawy, zwłaszcza jeśli przełkniemy pierwszą połowę, która jest dobra, ale nieszczególnie porywająca. Ciężko nazwać to kinem alternatywnym, bo są to po prostu (nie)zwykłe historie, tyle że oplątane wokół osi hotelowego boya i spięte razem do kupy. W każdym razie - całość składa się na ponad dziewięćdziesiąt minut ostrej jazdy bez trzymanki. Nic, tylko zasiadać przed telewizorami!