PLAYBACK, nr 01-02/2009 (49-50) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

KSIĄŻKI

Piotr 'Hunier' Rudnicki

Żmija

switch
Żmija
  • Autor: Andrzej Sapkowski
  • Wydawnictwo: SUPERNOWA
  • Rodzaj oprawy: miękka
  • Ilość stron: 250
  • Cena: 33,90 zł

Na Żmiję Andrzeja Sapkowskiego czekały olbrzymie rzesze fanów autora. Jeden z najlepszych rodaków piszących fantasy, prawdopodobnie najpopularniejszy z nich, miał na koncie liczne opowiadania, a jego dwie serie powieści (Książki o Wiedźminie i Trylogia Husycka) sprzedały się wyśmienicie, zyskując również przychylność wielu krytyków na całym świecie. Setki nawiązań, symboli zawartych w książkach, zdolności operowania językiem autora i genialne budowanie klimatu doprowadziły wręcz do swoistego kultu wokół Sapkowskiego. To właśnie dlatego tysiące fanów oczekiwały następnego dzieła autora.

Najnowsza powieść, Żmija, ma, podobnie jak poprzedniczki, zaskoczyć czymś nowym, oryginalnym. Czy tak jest? Zdecydowanie nie ma ona wiele wspólnego ze światem fantasy tudzież średniowieczną Europą przedstawioną w Trylogii Husyckiej. Tutaj ukazuje się już totalna wszechstronność Sapkowskiego - tym razem akcja przenosi nas do historii najnowszej, działań wojennych Armii Czerwonej na terenie Afganistanu w ostatnim dwudziestoleciu ubiegłego wieku. W roli głównego bohatera występuje praporszczyk (odpowiednik chorążego) Paweł Sławomirowicz Lewart. Po kilku mniejszych lub większych sytuacjach Lewart trafia do garnizonu Sołowiej, znajdującego się dość daleko od większych frontów, przez co stacjonujący w nim żołnierze nie mają za wiele do roboty. To tutaj Paweł zaczyna widywać tytułową złotą żmiję, jedyny element fantastyczny w całej książce. Żmija zdaje się wiedzieć o bohaterze więcej, niż on sam, ma wobec niego dość poważne plany. Chciałoby się powiedzieć, że od teraz wszystko się rozkręca, a Lewarta spotykają liczne przygody, ale nic z tego, fabuła jest zbyt krótka, by nawet trochę wciągnąć…

Od razu rzuca się w oczy bardzo słaba, jak na Sapkowskiego, objętość książki. Wynika to za pewno z faktu, iż Żmija miała być pierwotnie opowiadaniem, jednak nieco "rozrosła" się autorowi. W efekcie czytelnik nie dostaje wystarczająco dużo lektury, by wciągnąć się w historię, zżyć z bohaterami. Lewart jest nam zupełnie obojętny, jego losy nie wzbudzają większych emocji. Potęguje to totalna nijakość postaci, przy Geralcie i Reynewanie Paweł prezentuje się bardzo kiepsko. W pewnych scenach wydaje się, iż autor próbuje przedstawić go jako człowieka zniszczonego wojną, który nie zna już innego życia i nie ma do czego wracać po skończeniu zadania. Opisy te nijak mają się do reszty książki, gdzie Lewart nie wyróżnia się ani trochę z tłumu, bardzo rzadko wypowiada się na jakikolwiek temat, nie podejmuje praktycznie żadnych decyzji, wyborów moralnych itp. Podobnie z pozostałymi postaciami, gdy kończymy czytać całość nie pamiętamy prawie żadnej z nich, nawet imienia. Wyjątkiem może być Stanisławki, "wykształciuch" w garnizonie Lewarta, ale jedna interesująca osoba na całą książkę to naprawdę jakiś żart, jak na Andrzeja Sapkowskiego, prawda?

Andrzej Sapkowski

Andrzej Sapkowski

Tym co natomiast trzyma świetny jak zawsze poziom, jest profesjonalizm autora. Widać, że nie podszedł do opisywania wojny w Afganistanie z marszu, pisarz przygotował się odpowiednio do prezentacji wojskowego otoczenia. Niemal co zdanie sypią się nazwy wyposażenia Rosjan, w tym także te żargonowe, używane między żołnierzami. Autor dokładnie wie, jak wyglądały rosyjskie blokposty, pojazdy, obozy itp. Na dodatek bohaterowie non stop umieszczają w swoich wypowiedziach wstawki czysto rosyjskie, śpiewają piosenki w swoim rodzimym języku, przez co czytelnik czuje się nieco zagubiony.

Żmija

Żmija

Część słów jest wyjaśniona w słowniczku na końcu książki, jednak jest to kropla w morzu potrzeb. O ile powieści o Wiedźminie były dość przystępne, a Trylogia Husycka wymagała już sporo myślenie, to Żmija po prostu nie jest dla ludzi głupich. Nieraz trzeba sobie poszperać trochę w Internecie by zrozumieć co trudniejsze fragmenty, daje to sporo frajdy i satysfakcji, brawo! Mogą też podobać się nawiązania i symbole zawarte w fabule, rozszyfrowywanie ich to niełatwe zadanie.

Wiadomo, że Żmija miała być czymś zupełnie innym niż poprzednie dokonania Sapkowskiego, ale nie sposób nie stwierdzić, że wszystkiego tu brakuje. Wspaniałych retrospekcji, dynamicznej akcji, różnorodnych postaci, nagłych zwrotów w fabule… Na dobrą sprawę w najnowszej pozycji autora nic się nie dzieje. Wszystko opisane jest nieco chaotycznie, zabrakło tradycyjnego narastania akcji wraz ze wzrostem numeru strony, zaskakującego, szokującego zakończenia. Na dodatek należy wspomnieć o marnym wydaniu książki - SUPERNOWA zrobiła niezły dowcip fanom autora i wydała najnowszą książkę króla polskiej fantasy na szarym papierze. Ok., ekologicznie, rozumiem, ale okładka, która prezentuje się, jakby należała do powieści klasy C to już lekkie przegięcie. Wszystko to sprawia, że Żmija, gdyby nie nazwisko Sapkowskiego, byłaby dziełem, o którym nikt by nie usłyszał. Smutne, że zawartość książki zdaje się w to wpasowywać.

Nie zrozumcie mnie źle, najnowsza książka Pana Andrzeja nie jest zła. Ba, nawet jest dość dobra, ale to chyba nie chodzi o jej jakość, a oczekiwania, jakie ją poprzedziły. Sapkowski przyzwyczaił nas do powieści, które po prostu wchłaniały przy pierwszym kontakcie, wsysały czytelnika w swój własny, świetnie wykreowany świat. W starciu z poprzedniczkami Żmija wypada bardzo mizernie, chyba lepiej by było, gdyby autor skrócił ją o wszelkie zbędne momenty i zostawił na etapie opowiadania. Pomysł był bardzo ciekawy, ale niezbyt odebrałem przekaz. Ewentualnie możemy wyobrazić sobie, że istotnie takim rozrośniętym opowiadaniem jest, wtedy zyskuje kilka punktów. Nie zmienia to jednak faktu, że książka zawiodła. Fani i tak przeczytają, reszcie, z przykrością stwierdzam, nie polecam zbytnio.