PLAYBACK, nr 01-02/2009 (49-50) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

PUBLICYSTYKA

Amadeusz 'ElMundo' Cyganek

The best of Abandonware, cz. 12

switch

Końcówka roku to zawsze najlepszy czas dla całej branży elektronicznej rozrywki - można nawet rzec, że większość graczy ze zniecierpliwieniem wyczekuje świątecznego okresu, wszak nie co dzień na półkach pojawiają się takie hity jak nowy Modern Warfare, drugi Assassin's Creed czy Borderlands. W tym całym zamieszaniu warto na chwilę się zatrzymać i przypomnieć wielkie klasyki - w tym odcinku zdecydowanie przez wielkie "K"!

Lure of the Temptress

Producent: Revolution Software

Rok Produkcji: 1992

Goście z Revolution Software, studia znanego przede wszystkim z czterech odsłon serii Broken Sword, od razu zaczynali z wysokiego pułapu. Lure of the Temptress to protoplasta dzisiejszych point'n'clicków i produkcja, która na nowo zdefiniowała pojęcie przygodówki.

To miała być zwykła, rutynowa misja. Kolejny bunt przeciwko władzy królewskiej, szybka stłumenie powstania w zarzewiu, powrót - tak na początku wyobrażał sobie podróż do wioski Turnvale Diermot - główny bohater gry. Na miejscu zastał go jednak diametralnie inny obraz - zamiast chłopów z widłami i płaczących niewiast armię króla atakują Skorlowie, a żądna władzy czarodziejka Selena za pomocą swoich upiornych pomiotów chce odzyskać władzę nad krainą. Jak zapewne się domyślacie, czeka na nas mnóstwo przygód, mających na celu powstrzymanie zapędów demonicznej panny i oswobodzenie ukochanego ludu spod jej pręgierza.

Lure of the Temptress

Lure of the Temptress

Lure of the Temptress był w swoich czasach tytułem przełomowym nie tylko z powodu wciągającej historii. Produkcja Revolution Software korzystała z ich autorskiego silnika Virtual Theatre udanie symulującego życie miasteczek i ich mieszkańców, odzwierciedlając zwykłe czynności i zachowania - rewolucja pełną gębą. Niestety, LotT nie okazuje się zbyt długą produkcją - jej przejście zajmie wprawnemu graczowi góra 4-5 godzin. No i dźwięk systemowego głośniczka - kopara sentymentalnie opada!

Warto sprawdzić, na czym wzorowali się twórcy kolejnych point'n'clicków przez następne dwa-trzy lata. Mimo 17 lat na karku produkcja Revolution Software wciąż potrafi zaskoczyć i to pozytywnie!

Popeye 2

Producent: King Features

Rok wydania: 1992

Jeśli do tej pory nie lubiłeś szpinaku, najwyższa pora by się z nim przeprosić. Okazuje się bowiem, że porcja tego warzywka zbawiennie wpływała na tężyznę fizyczną Popeye'a - na jego drodze mógł stanąć nawet Pudzianowski, a i tak prawy sierpowy załatwiał wszystko. Ach, jak wesołe jest życie marynarza!

Druga odsłona przygód znanego z kreskówek bohatera na całe szczęście nie straszy już prehistoryczną grafiką. Pomimo iż to zwykła platformówka, przynosi niesamowicie dużo radochy. Obijanie mordy zgrzybiałym oponentom, zbieranie przeróżnych przedmiotów i rozwiązywanie prostych zagadek wciąga bez reszty. Wystarczy dorzucić jeszcze całkiem niezłą muzyczkę i kolorową grafikę EGA - w tamtych czasach Popeye przeżywał prawdziwy renesans.

Posiadaczom Pegasusów radzę poszukać dyskietki z tą grą na pchlim targu - a nuż uda się znaleźć i znów wsiąknąć bez reszty? Pecetowcy: ściągać, to nic nie kosztuje, a choć przez chwilę można poczuć magię wczesnych lat dziewięćdziesiątych.

Defender of the Crown

Producent: Cinemaware

Rok produkcji: 1987

Mężowie Albionu, synowie wszechpotężnej Anglii! Do łuków, do mieczy, w imię ojczyzny i porządku naszego kraju… No, może tak pięknie nigdy nie było, ale kiedy istnieje realne widmo wybuchu wojny domowej, różne pomysły przychodzą do głowy.

Defender of the Crown

Defender of the Crown

Mamy rok 1139. Powrót do rodzinnego kraju nie okazał się aż tak spokojny - przypadkowo spotykamy Robina, legendę Sherwood opowiadającego nam o społecznych niepokojach i wieściach dochodzących z angielskiego dworu. Król został zamordowany, zaczęła się bitwa o tron, a lokalni książęta podburzają lud i wzywają do walki; totalny chaos, który musimy opanować, przy okazji dążąc do objęcia tronu Anglii niekoniecznie uczciwymi sposobami rzecz jasna. Defender of the Crown to niezbyt skomplikowana strategia turowa, jednak klimat średniowiecznej Brytanii, pełnej zbójów, bohaterów i pięknych księżniczek działa na wyobraźnię. Podczas rozgrywki zaobserwujemy sporo wypadków losowych, np. kradzieże, zdrady czy lokalne bunty, wydłużające nieco dystans dzielący nas od królewskiej korony.

Całkiem niedawno na rynku pojawił się remake produkcji Cinemaware - to jednak nie to samo. Brak tej magii, która ponad 20 lat temu towarzyszyła graczom beznamiętnie zarywającym nocki w imię równości, wolności… i własnej przyjemności.

Grand Theft Auto + London 1969

Producent: Rockstar Games

Rok wydania: 1998

Tej serii chyba nie trzeba nikomu przedstawiać: GTA zna każdy, od 7-letniego gówniarza do 60-letniego nestora rodu graczy. Wspaniała gangsterska saga zaczęła swoje panowanie w 1998 i coś czuję, że jeszcze dłuuuugo pozostanie na tronie.

Właściwie nie ma co tłumaczyć: wcielamy się w gangstera nieustannie podróżującego po całej metropolii, szukając brudnej roboty zlecanej przez lokalnych bossów, przy okazji uciekając żądnej naszej głowy policji. Roboty jest mnóstwo: przemyty narkotyków, kradzieże samochodów, paserstwo, porwania, zabójstwa - nie ma chwili wytchnienia. Intensywność rozgrywki nie pozwala odejść od komputera - nawet po ponad dziesięciu latach od premiery pierwsza część GTA bawi tak samo.

Grand Theft Auto + London 1969

Grand Theft Auto + London 1969

Na kanwie pierwszej odsłony powstał dodatek - London 1969. Filozofii gry nie zmienił, ale wprowadził kilka istotnych zmian, takich jak np. ruch lewostronny, słynne angielskie Mini Morrisy czy stricte wyspiarskie stacje radiowe. No i jest jeszcze Tower Bridge - wizytówka angielskiej stolicy.

Rockstar kilka miesięcy temu zdecydował się na bardzo hojne posunięcie - pierwsza część serii została udostępniona za darmola. Grzech nie skorzystać - mimo kilkunastu lat na karku, gra wciąż zachwyca rozbudowaną rozgrywką i świetnym klimatem. Wystarczy tylko podziękować i zabrać się za podbój gangsterskiego światka.