PLAYBACK, nr 01-02/2009 (49-50) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

RECENZJE

Szymon 'Bombski' Radzewicz

Assassin`s Creed: Bloodlines [PSP]

switch
Assassin`s Creed: Bloodlines [PSP]
  • Producent: Ubisoft
  • Wydawca: Ubisoft
  • Data premiery: 04.12.2009
  • Dystrybutor pl: Ubisoft
  • Platforma: PSP
  • Pegi rating: 16+
  • WWW: oficjalna strona
  • Cena: 139,99 zł

Większość z nas miała już zapewne styczność z nowymi przygodami Enzio i Desmonda w "Assassin`s Creed 2". Nie oznacza to jednak, że poczciwy Altair odszedł w niepamięć, stając się kolejną skamieliną wirtualnej rozrywki. Pierwszy asasyn Ubisoftu uderza po raz kolejny. Jest tak samo dynamicznie, efektownie, monotonnie, tyle tylko, że… o wiele skromniej.

Osobiście uwielbiam Ubisoft. Patrząc na scenę PC oraz konsol stacjonarnych, oni po prostu nie wydają gier słabych i nieudanych. Niestety, zupełnie inaczej wygląda to na arenie przenośnych handheldów, gdzie francuska firma kojarzy się głównie z narzekaniem, rozczarowaniem i zgrzytami zębów graczy. Nie będzie w tym zbyt dużo przesady, jeżeli powiem, że "Bloodlines" to jeden z naprawdę niewielu projektów, w których czuć, że twórcy postawili sprawę "serio". Wszystko jest tutaj przyjemnie dopracowane, rozwiązania zastosowane w pierwszym "Assassin`s Creed" zostały niemal w całości przeniesione na PSP, ponadto, co najważniejsze, gra w żadnym stopniu nie wydaje się być mniej rozbudowana pod względem podstawowych założeń. Co prawda jest uczucie pewnej "niepełnosprawności" odświeżonego Altaira, zwłaszcza po dłuższej rozgrywce, nie zmienia to jednak ogólnego wrażenia. "Bloodlines" jest całkiem imponujące.

Altair zawsze miał nieco inny sposób na podryw

Altair zawsze miał nieco inny sposób na podryw

Jak już napisałem, Altair powraca. Jako najlepszy z najlepszych tamtego okresu ma pod sobą całe bractwo, które raz za razem rzuca w wir walki z templariuszami. Ci jednak bardzo szybko otrząsnęli się z niedawnej klęski, przegrupowując się oraz wyruszając niemal całą swoją siłą na Cypr. Dlaczego właśnie tam? Altair również nie ma pojęcia, lecz rusza tropem zakutych w zbroje mężczyzn, spotykając po drodze dawnych znajomych. Ci, którym jeszcze nie zdążył wepchnąć ostrza w gardziel, okazują się całkiem ciekawymi postaciami, zwłaszcza pewna kobieta, z którą zaczyna łączyć Altaira coś więcej niż tylko szczęk uderzających o siebie mieczy. Oczywiście historia nie porywa, szału nie ma, zaskoczyłem się natomiast postacią samego asasyna. W "Bloodlines" staje się on… bardziej ludzki? Mamy wgląd w jego prywatne przemyślenia, osobiste dzienniki oraz dialogi, dzięki którym poznajemy mężczyznę w białym kapturze z nieco innej strony, niż mieliśmy dotychczas okazję. Zaskakujące, ale jak najbardziej na plus. Dla fanów tej serii to chyba właśnie główny powód, aby zagrać w tę odsłonę. No, jest też kilka innych, ale nie będę zdradzał scenariusza. A poznać go warto.

Wydaje mi się, czy trochę mu się zgrubiało?

Wydaje mi się, czy trochę mu się zgrubiało?

Niezależnie od fabuły kluczowym elementem "Assassin`s Creed" zawsze była rozgrywka; otwarte miasta, walki i ucieczki, historię bohaterów spychając na boczny tor. Grając w "Bloodlines" po raz pierwszy, byłem pod ogromnym wrażeniem palety ruchów, jakimi dysponuje główny bohater, poruszając się po Cyprze. Jest DOKŁADNIE tak samo, jak w poprzednich częściach - lokacje to po prostu masa wystających krawędzi, okien, belek, balkonów, filarów i łatwych do chwycenia cegieł. Wśród tego wszystkiego porusza się (niesamowicie realistycznie) Altair, z kocią gracją wykorzystując terenową przewagę nad ścigającymi go, uzbrojonymi po zęby templariuszami. Pozostały punkty widokowe, stogi siana, przechodnie o których się potykało, wysokie budynki i śmiertelnie niebezpieczna H2O. Fani pierwszego AC poczują się jak w domu. Niestety, ta pozorna wolność szybko pokazuje swoje drugie oblicze.

Peter Parker też miał przecież przodków

Peter Parker też miał przecież przodków

Ze względu na moc obliczeniową PSP twórcy musieli zrezygnować z dużej liczby przechodniów, to oczywiste. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ucierpieli na tym tylko mieszkańcy Cypru. Przechadzając się po ulicach możemy dojść do wniosku, że templariusze oraz cywile występują w stosunku 2:1. Niby jest to fabularnie wytłumaczone, ale to, że "siedzą w domach, bo się boją", średnio do mnie trafia, podobnie jak sam styl i klimat Cypru. Znakiem rozpoznawczym "Assassin`s Creed" były lokacje utrzymane w danej tonacji kolorystycznej. Miejscu akcji "Bloodlines" trafił się kolor brązowy, przez co wszystko jest bure i nijakie. Nijaka jest również część budynków, zwłaszcza te największe. Nie spodziewałem się oczywiście gmachów z niesamowitą ilością szczegółów, niemniej czasem ma się wrażenie, że zostały skonstruowane z kwadratowych, tekturowych pudeł. Najlepszym na to przykładem są mury obronne. Kto grał, ten wie, o co mi chodzi. Ogromne kartony porażają prostotą i byle jakim wykonaniem.

Uuuu, będzie bolało

Uuuu, będzie bolało

O wiele ciekawsze są jednak walki, a to ze względu na niezłą plejadę gwiazd, z którymi będziemy mieli do czynienia. Oczywiście pod względem standardowych templariuszy nie zmieniło się nic (no, może poza ich znacznie głupszymi zachowaniami), natomiast "bossowie" to już klasa sama w sobie. Największe wrażenie zrobiła na mnie wcześniejsza władczyni Cypru (zanim templariusze przejęli dowodzenie) zamknięta w ogromnym zamku, najprawdopodobniej swoim własnym. Jedna z najoryginalniejszych walk w całej serii, ponadto niespotykany wcześniej klimat pozwala zachować w pamięci misję z jej udziałem na znacznie dłużej.

Pod względem oręża niestety nic się nie zmieniło. Cztery podstawowe bronie (pięści, sztylety, miecz i wysuwane ostrze), efektowne kontr-ataki oraz zbliżenia brutalnych ujęć, w których Altaiar jak najefektowniej przebija wrogów to sprawdzony sposób na dobre walki, przynajmniej pierwsze 100, 200 z nich. Potem nawet to zaczyna się nudzić. Niestety, twórcy nie wnieśli na tym polu niczego nowego. Miała być kusza, zabrakło jej i tym razem. Nowe bronie? Dopiero w następnej części!

Facepalm. Nawet w Assassin`s Creed

Facepalm. Nawet w Assassin`s Creed

Nieodłącznym elementem życia asasyna są ucieczki z miejsca zbrodni. Nie inaczej jest w "Bloodlines", tyle tylko, że przy tym elemencie rozgrywki inteligencja wrogów wykłada się na całej linii, zaniżając ocenę końcową grze. Świetnie wyszkoleni templariusze mają problemy z utrzymaniem gonitwy zaraz po pierwszym ostrym skręcie bohatera w inną uliczkę. Świetnie radzą sobie ze wspinaczką, nawet po najbardziej niebezpiecznych budowlach, niemniej po zmianie kierunku leży cały oddział, nieraz bezradnie próbując "ścinać" trasę przez budynek, za którym skręciliśmy. Niestety, jak zapewne się domyślacie, fundamenty wciąż pozostają niewzruszone, nawet pod naporem całej bandy ciężkozbrojnych. U wrogów kuleje również wzrok. O ile część z nich posiada nadludzki zasięg widzenia (przez ściany, płoty, pomniki), reszta nie widzi śmierci swojego kolegi po fachu, nawet jeżeli robimy to dokładnie przed nimi, w odległości jakichś dwóch-trzech metrów. Dopiero przestraszeni mieszkańcy Cypru dają im znać, że być może coś jest nie tak. Asekuracyjnie wyjmują wtedy miecze i rozglądają się niepewnie na boki, lecz szybko im to przechodzi. O rycerzach maszerujących obok trupów swoich towarzyszy bez jakiegokolwiek zaniepokojenia nie ma co wspominać.

Szaro-bury Cypr </p>
<p>

Szaro-bury Cypr

Jaki jest więc Blodlines w ostatecznym rozrachunku? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony z powodzeniem została zachowana otwarta konstrukcja świata (czego nie udało się na Nintendo DS oraz iPhone), walki żywcem przypominające te z pierwszej części gry, mamy ciekawych "bossów" oraz wspaniały pokaz nadludzkiej zwinności głównego bohatera. Kontrastuje to z szaro-burym Cyprem skonstruowanym w dużej mierze z kwadratowych bloków, irytującą i odbierającą przyjemność z gry głupotą przeciwników oraz monotonią podobnych do siebie misji dodatkowych, która dała się we znaki wszystkim fanom poprzedniej odsłony. Mamy grafikę, która z jednej strony jest bardzo ładna i szczegółowa, podczas gdy wspinając się na najwyższe wieże w mieście widzimy, jak puste i nijakie jest to miejsce. No i mamy głównego bohatera, którego profil psychologiczny (jak i jego towarzyszy) został w znacznym stopniu poszerzony, niestety, ten potencjał nie zostaje do końca wykorzystany, zostawiając graczom podobną ilość pytań, jak przed włożeniem gry do napędu UMD. Pewne jest natomiast jedno - jest to obowiązkowa pozycja dla fanów. Jest więcej Altaira, więcej templariuszy i ich brudnych sekretów, poznamy kilka nowych faktów o potężnym artefakcie oraz dalsze plany głównego bohatera. Doświadczymy momentów, podczas których asasyn będzie wykonywał swoje podniebne akrobacje w duecie, będziemy uciekać z walących się budynków oraz poznawać, krok po kroku, o wiele szersze spektrum działań różnych sił w tamtych czasach. Niestety, moim zdaniem zabrakło magii poprzedniej odsłony. Nie ma już monumentalnej Jerozolimy, pod Altaira podkładany jest głos innego aktora, natomiast całkowicie zabrakło przestrzeni poza miastem. Suma tego wszystkiego przekłada się na całkiem słabe 7, niemniej, jeżeli jesteś fanem serii (tak jak ja), bez większych wyrzutów sumienia możesz dodać jeden punkt do oceny końcowej.

Metryczka

  • Plusy: + "otwarty" świat + zakres ruchów bohatera + nowy, lepszy Altair
  • Minusy: - 6 godzin gry - problemy z wersją z PSStore - nijaki Cypr
  • Video: 8
  • Audio: 6
  • Grywalność: 6

Ocena Playbacku

7