Witamy w magazynie Playback!     GRAJ Z PLAYBACKU!     Numer 06/2006 (Czerwiec 2006)
 
Recenzje

Zapowiedzi




  Piotr 'Szarik' Iwanicki
Redakcja







Wydawnictwo: Mag
Autor:
Steven Erikson
Ilość stron:
114
Oprawa:
Miękka
Cena:
9.90 PLN

ZDROWE ZWŁOKI


Obrazek

Będąc fanem prozy fantastycznej myślałem, że czytałem i znam już chyba wszystkich naprawdę dobrze piszących ludzi. W końcu pochłonąłem już prawie całą bibliografię mistrza i ojca fantasy J.R.R. Tolkiena, opanowałem w troszkę więcej niż tydzień sagę o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego, jakby tego było mało znam uwielbianą, głównie przez dzieci, Rowling, oraz bardzo ciekawe książki Nixa, Colfera, Paolininiego, Pierumowa, Pratcheta i naprawdę wielu jeszcze autorów byłbym w stanie wymienić, którzy znają się na tym co robią. Po przeczytaniu Zdrowych Zwłok, do tej brygady bohaterów pióra, muszę dorzucić jeszcze Stevena Eriksona.

Dziwno, miasto - państwo, które wydawałoby się, że jest dokładnie takie samo jak inne podobne do niego metropolie. Posiada własnego króla, zakazy, prawa i sankcje polityczne, wykazuje się własną religią, lecz coś je różni, a jest to nadmierna "Dobroć". Wydawać się może, że to, co dobre, nie może być dla człowieka niekorzystne. Zdrowe Zwłoki ukazują sytuację genialnej tyranii króla, który pod przykrywką nadmiernej chęci czynienia dobra dla swojego ludu, wprowadza władzę absolutną. Z każdym dniem w życie społeczeństwa wdraża coraz to nowsze zakazy mające pozwolić ludziom żyć w większym spokoju. Płaczące dzieci są rekwirowane, jawne ukazywanie emocji karane, zabroniono również korzystać z wszelkich używek czy posiłkowania czerwonego mięsa. Bardzo zdrowe życie wywiera na mieszkańcach okropne wpływy. Załamują się psychicznie nie mają nawet sił żyć. Jakby tego było mało, ludzie, którzy otarli się o śmierć w czasie pracy, zmuszeni są do służby w imieniu patronki miasta, co również nie przedstawia się w zbyt różowych barwach. Cała ta zewnętrzna otoczka dobra zmusza nawet Świętych miasta do bardzo desperackich czynów. Imid Factallo wraz z inną Świętą wyruszają za miasto w poszukiwaniu nekromanty. Płacąc mu skrzynią złota żądają od niego, aby wraz ze swoim sługą pozbył się ich króla i pomógł uwolnić ich z rąk tyrana geniusza.

Fabuła Zdrowych Zwłok jest zaskakująco ciekawa, przyznam szczerze, że nigdy bym nie powiedział o tym, że tak krótkie książki, a w zasadzie opowiadania, mogą być równie interesujące. Steven Erikson bardzo przypadł mi do gustu pod względem stylu pisania. Nie skroni od żartów czy ciętych anegdot. Dialogi pomiędzy postaciami są przeprowadzone w równie interesujący sposób. Autor dość oryginalnie wśród, nie okłamujmy się, poważnej dość fabuły przepełnionej licznymi problemami, z jakimi borykają się mieszkańcy Dziwa i licznych śmiesznych smaczków - jak imiona i nazwiska bohaterów, czy sama nazwa miejsca, w którym akcja książki się toczy - przedstawił smutną historię głównego bohatera, zmuszonego do wykonywania czegoś wbrew jego woli. Zdrowe Zwłoki to jedyna proza pisana z jaką się spotkałem, gdzie rzekome Dobro jest tak naprawdę złe, a czarne charaktery postanawiają pomóc biednym ludziom.

Zdrowe Zwłoki to malutka, wręcz kieszonkowa książeczka, wydana w miękkiej oprawie. Papier, na jakim wszystko jest wydrukowane wygląda na makulaturę z szkolnego odzysku, ale w żadnym stopniu nie przeszkadza to w zagłębieniu się w świecie przepełnionym licznymi intrygami o większym i mniejszym znaczeniu dla świata. Książka może nie wywrze na czytelnikach takich wrażeń, jak po przeczytaniu sceny walki o Helmowy Jar z Władcy Pierścieni, ale niewątpliwie na dłuższy czas pozostanie w Naszych główkach pozostawiając trochę do przemyślenia. Nie polecam zaginania stron w tej czy innej książce. Osobiście uważam to za zbrodnie, bo obojętnie jak mocno tytuł jest sklejony i tak prędzej bądź później, a raczej prędzej się rozwali na dziesiątki części gubiąc przy okazji z jakieś sześć stron, na których nie daj Boże znajdzie się kluczowy moment dla wątka fabularnego.

Zdrowe Zwłoki promowane i reklamowane są przez naprawdę ważne "szychy" w świecie multimedialnej rozrywki. Patronuje tu wp.pl, innyswiat.pl oraz kilka innych znanych portali i vortali, co samo w sobie może świadczyć o nieprzeciętności tego tytułu.

Na okładce znajduje się bardzo ciekawe zdanie: "Okazuję się, że czasami trzeba doprowadzić do upadku cywilizacji... po to, by ją uratować". Mam nadzieję, że my naszego świata nigdy nie będziemy zmuszeniu zrujnować tylko dla wyrządzenia mniejszego zła. Prozę Stevena Ericsona polecam naprawdę każdemu, nawet komuś kto nie przepada za książkami. Nie jest ona gruba, więc troszkę swojego czasu poświęcić może każdy, a przekonany jestem, że tego wyboru nie pożałujcie.

Piotr "Szarik" Iwanicki


FRAGMENT

***
"Invett Wstręt wszedł chwiejnym krokiem do środka. Po twarzy spływała mu sącząca się z nozdrzy krew. Miał złamany nos. Splunął i wbij spojrzenie wypełnionych bólem oczu w służącą, która nadal siedziała na posadzce.
Ty kurwi pomiocie! Zabójczyni cywilizacji! Osądzę Cię na miejscu zbrodni!
Król Macrotus nie zwrócił uwagi na ryk paladyna. Unosił rytmicznie ręce i kontrapunktował ich ruchy ruchami nóg. Był przerażająco chudy, lecz mimo to jego skóra wydawała się dziwnie obwisła jakby utraciła wszelką elastyczność.
Emancipor wstał.
Paladynie Czystości, to był wypadek!
Wypadki są oznaką słabości!
Lokaj zauważył, że Invetta Wstręta zaślepiła wściekłość.
Uważaj co mówisz! - warknął Emancipor.
Potężny mężczyzna zwrócił się nagle w jego stronę. Opadła mu okrwawiona szczęka.
Emancipor wskazał na niego palcem w oskarżycielskim geście, choć serce waliło mu gwałtownie."









PLAYBACK 2006 Wszelkie prawa zastrzeżone!

O zinie | Kontakt | Współpraca | Redakcja