Witamy w magazynie Playback!     GRAJ Z PLAYBACKU!     Numer 06/2006 (Czerwiec 2006)
 
Recenzje

Zapowiedzi




  Szymon 'Bombski' Radzewicz
Redakcja



Powiększ

Powiększ

Powiększ

Powiększ







Condemned: Criminal Origins

Czekając na Condemned byłem pewny, że ta gra będzie hitem. Że będzie godnym następcą F.E.A.R`a. Że autorzy wezmą sobie do serca wszystkie komentarze fanów i naprawią zgrzyty tak skutecznie zmniejszające ocenę F.E.A.R`owi. Że kolejne dzieło Monolithu weźmie wszystkie zalety pierwszego projektu zostawiając same wady. Nie przewidziałem tylko jednej rzeczy... pomimo tego, że Condemned jest robiony na silniku F.E.A.R`a, pomimo tego, że jest robiony przez tych samych ludzi...jest grą zupełnie inną i jakiekolwiek porównywanie go z F.E.A.R mija się z celem.

Z niecierpliwością włożyłem płytę do napędu. Już wcześniej zagospodarowałem sobie 6 GB wolnego miejsca, aby Criminal Origins o nic mnie nie prosiło. Tym bardziej o czyszczenie mojego dysku twardego. Jak zwykle pojawił się program instalacyjny, przyozdobiony jakimś narkomanem z niemiłosiernie pociętą twarzą. Uśmiech mimowolnie zawitał na mojej twarzy a myszka odruchowo klikała "next". W końcu, po zdumiewająco długim czasie instalacji program był gotowy do odpalenia. Nie pozostało mi nic innego jak podwójne kliknięcie w gustowną ikonkę...

Pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne. Monolith zaserwował nam kiepsko wyglądające menu z nieciekawą muzyką grającą w tle. Błyskawicznie przeszedłem do zakładki z opcjami grafiki. Wybrałem opcję "autodetect" i program sam wybrał odpowiednie ustawienia graficzne. Ku mojemu zdziwieniu komputer wszystko ustawił na mniej więcej 70%, a biorąc pod uwagę, że mój sprzęt ledwo mieścił się w wymaganiach minimalnych bardzo mnie to ucieszyło. Właściwie to menu nie było aż tak złe... Smile

Gdy ustawienia miałem już za sobą nie pozostało mi nic innego, jak rozpocząć grę. Po klimatycznym intrze przedstawiających głównych programistów i pomysłodawców rozpoczęła się prawdziwa rozgrywka, a ja błyskawicznie się w niej zagłębiłem. Cała akcja rozgrywa się w skąpanym w ciemnościach mieście Bereau. Jest to ponura metropolia pełna ćpunów, złodziei i nienormalnych popaprańców. W tym mieście zwyczajni mieszkańcy nigdy nie mogą czuć się bezpiecznie, a dziwne morderstwa są na porządku dziennym. Jakby tego było mało ilość przestępców z dnia na dzień zastraszająco wzrosła. W tych oto okolicznościach poznajemy Ethana Tomasa; świetnie wyszkolonego agenta policji, który stara się utrzymać na ulicach względny porządek. Wszystko jest cacy do czasu, kiedy wraz z przełożonym dostaje zlecenie udania się na miejsce zbrodni popełnionej przez seryjnego mordercę nazywanego przez prasę "Match Makerem". Pierwsze kroki na miejscu zbrodni były dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Wraz ze swoim kompanem zacząłem penetrować opuszczony kompleks szukając dowodów zbrodni mających przybliżyć śledztwo. Gęsta ciemność rozpraszana przez słabe światło latarki oraz pięknie wykonane pomieszczenia od razu rzuciły mi się w oczy. Całość prezentowała się nadzwyczajnie, dodatkowo mój komputer nawet na chwilę się nie zacinał. Wszystko to wydało mi się dziwne, biorąc pod uwagę ubiegłorocznego F.E.A.R`a który hulał na tym samym silniku a ciął się niemiłosiernie. Idąc dalej przed siebie korytarzem w końcu dotarłem na miejsce makabrycznej zbrodni, której szczegóły pozwolę sobie przemilczeć. Wtedy odkryłem, że mój bohater jest wyposażony w najnowsze śledcze zabawki, których używanie jest nie tylko ciekawym elementem, ale również obowiązkiem, aby pchnąć rozgrywkę dalej. Urządzenie do wykrywania DNA, aparat cyfrowy, ultrafiolet czy maszyna wykrywająca wszelkiego rodzaju ślady na ciele ofiary to tylko część z nowoczesnych zabawek. Ich używanie jest bardzo proste, wręcz intuicyjne a zarazem daje wiele frajdy. Po dokładnym zbadaniu ofiary cała akcja rusza z kopyta naprzód. Nie chcąc psuć wam przyjemności z grania powiem tylko tyle, że nasz wzorowy policjant zostaje wrobiony w zabójstwo dwóch innych gliniarzy, którzy zostali zastrzeleni z jego własnej broni. Jedyne co możemy zrobić to rozpocząć śledztwo na własną rękę jednocześnie starając się udowodnić swoją niewinność.
Zanim Ethan zostaje niesłusznie oskarżony przez kolegów po fachu dochodzi do pierwszego starcia. Ku mojej radości na ekranie nie pojawia się żaden biały celowniczek. Jesteśmy zdani tylko na własne umiejętności strzeleckie i dobry refleks. Szybko nauczyłem się celować w głowę, posyłając narkomana za narkomanem do piachu. Niestety równie szybko skończyły się naboje, które w całym Condemned występują rzadziej niż apteczki czy broń biała! Ku mojemu miłemu zaskoczeniu bohater zamiast wyrzucić bezwartościową broń chwyta ją pewniej okładając kolbą przeciwników! Wszystko to proste i logiczne, a zarazem jak cieszy. W końcu jednak dochodzimy do wniosku, że kolba to nie to samo, co metalowe pręty i deski naszpikowane gwoździami, które są w użyciu przez naszych przeciwników. I wtedy przychodzi nam z pomocą...całe otoczenie. Wszelakie nogi od stołów, rurki przez które przepływa woda, pręty wystające ze starych i sypiących się ścian, deski rozdzielcze czy fragmenty mebli- wszystko to można podnieść i używać jako broni! Wygląda to nader prosto. Nasz bohater podchodzi do jakiejś ściany, następnie po naciśnięciu klawisza akcji odrywa jakiś jej element trzymając go już na stałe w rękach. Biorąc pod uwagę, że przy sobie możemy mieć tylko jedną broń, czy to palną czy nie, jest to niezwykle przydatne, gdyż nową broń możemy znaleźć praktycznie wszędzie. Dodatkowo każdą z broni białych różnią takie atrybuty jak atak, obrona czy szybkość, dzięki czemu każdy z tych przedmiotów różni się precyzją blokowania, siłą obrażeń czy szybkością zamachu. Gdy trzymamy w rękach powolną i zadającą ogromne obrażenia siekierę strażacką rozgrywka wygląda zupełnie inaczej niż gdybyśmy mieli przy sobie lekką rurkę którą zadajemy szybkie, lecz słabe ciosy. No właśnie...walka. Bez dwóch zdań jest to główny element na jakim opiera się Condemned, dodatkowo wykonany po mistrzowsku. Do wrogów możemy szyć z daleka bronią palną ( o ile mamy tyle szczęścia, że ja posiadamy), lecz o wiele efektowniejsze są bezpośrednie starcia. Pomimo tego, że Criminal Oirgins jest FPP pełną gębą nasz policjant posiada naprawdę szeroką gamę ciosów. Każdą z broni możemy atakować na kilka sposobów, ponadto możemy nią blokować ciosy wroga, lecz żeby to dobrze robić, trzeba nabyć doświadczenia. Dodatkowo zawsze jesteśmy wyposażeni w paralizator, bez którego nie wyobrażałbym sobie rozgrywki. Wiele razy tylko dzięki niemu grupa szajbusów nie posłała mojej postaci na wcześniejszą emeryturę. Ponadto XXX XXX jako, że jest mężczyzną z prawdziwego zdarzenia potrafi walczyć również wręcz! Niezawodny kopniak jest podstawą. Do tego dochodzi fenomenalnie wyglądający cios z "dyńki", skręcenie karku, cios pięścią w twarz i rzucenie przeciwnikiem. Jeżeli zaś jesteśmy szybcy i spostrzegawczy to podczas zwarcia możemy wyrwać broń przeciwnikowi. Dodatkowo ważne jest, w które miejsca atakujemy. Gdy zafundujemy łajdakowi cios prosto w głowę obrażenia będą o wiele większe, gdy uderzymy go po łydkach padnie chwilowo na ziemię, gdy w brzuch zamroczy go na chwilkę. Wszystko to sprawia, że walka w Condemned jest naprawdę zróżnicowana i daje wiele, naprawdę wiele możliwości. Mało który FPP może poszczycić się tak efektownymi starciami. Skoro jesteśmy w temacie to czas powiedzieć co nieco o łajdakach, których spotkamy na swojej drodze. Początkowo stajemy przeciwko słabo zorganizowanym szeregom ćpunów i morderców biegających z deskami czy prętami, lecz z czasem mamy do czynienia z bardziej zorganizowanymi grupami używającymi broni palnej. Lecz z czasem ten mroczny thriller jakim jest Condemned przeradza się w horror... im głębiej zapuścimy się w mroczne zaułki Bereau tym dziwniejsze wynaturzenia przyjdzie nam spotkać. Narkomanów i złodziei z czasem zastępują bezwzględni mordercy, którzy sądząc po ich ubiorze mają naprawdę wiele na sumieniu. To oczywiście tylko stęp dla prawdziwych przeciwników którzy pojawiają się z czasem. Gollumopodobne stworzenia stojące na granicy człowieczeństwa czy wychudzone anorektyczne kobiety to tylko przystawka dla swoich ciemniejszych kumpli. W kolejnych etapach spotykamy pozbawionych dolnych szczęk wychudzonych ludzi, złoczyńców obdartych ze skóry, chore psychicznie bezwzględne monstra czy zniekształcone wynaturzenia ze sporym przyrostem tkanki. Wszystko to jest zaserwowane na granicy człowieczeństwa, co jest jeszcze bardziej straszne, gdyż patrząc na tych wszystkich odmieńców wiemy, że takie wynaturzenia są możliwe, co pomimo całej horrorowej otoczki bardziej urealnia rozgrywkę. W Condemned od samego początku przygody to dramatycznego jej końca towarzyszy nam świetny, mistrzowsko zbudowany klimat. Klimat, który po pewnym czasie wręcz gęstnieje i robi się ciężki niczym wór ziemniaków. Jak już wspomniałem thriller przemienia się w pełnokrwisty horror, a co za tym idzie cała otoczka przechodzi metamorfozę. Wszystkie najgorsze zmory dotychczas schowane w cieniu wychodzą na jaw, otoczenie robi się ciemniejsze, coraz częściej odruchowo sprawdzamy swoje tyły, czy aby nic nie podpełza do nas od pleców. Rozgrywka staje się trudniejsza, a my bardziej czujni. Po pewnym czasie stajemy się kłębkiem nerwów który nie stara się doprowadzić śledztwa do końca lecz przeżyć za wszelką cenę. A wszystko to w pięknej oprawie audio-wizualnej. Wszelkie światła i cienie obliczane w czasie rzeczywistym wyglądają imponująco, ludzkie twarze bez problemów oddają takie uczucia jak radość, złość czy zmęczenie a modele postaci wyglądają nader szczegółowo. Co do dźwięków to są świetnym dopełnieniem klimatu. Wszelkie echa, przytłumione kroki, szepty, krzyki czy odgłosy od dostajemy gęsiej skórki zostały wykonane bardzo dobrze. Ale czy Condemned jest naprawdę straszne? Dla mnie- zdecydowanie tak. Musiałem zmusić się do grania w ostatnie epizody i to wcale nie przez to, że były nieudane czy nudne. Po prostu nie chciałem brnąć w to dalej. Może to wina mojej słabej psychiki, ale każdy kolejny epizod przychodził mi z większym trudem. Początkowe metro czy opuszczone dzielnice były niczym w porównaniu z późniejszymi katakumbami pod miejską biblioteką, opuszczoną szkołą czy starą farmą. To właśnie na tych ostatnich etapach naprawdę można było poczuć co to strach, szczególnie grając w nocy. Było również kilka majstersztyków, prawdziwych dzieł sztuki, przy których wręcz podskoczyłem z krzesła. Nie będę opowiadał co to za fragmenty, gdyż zniszczy to wam przyjemność z rozgrywki ( o ile lubicie się bać), ale powiem tylko, że jeżeli jesteś fanem horrorów to naprawdę warto je przeżyć. Oczywiście Condemned to nie Silent Hill ale dla amatorów mrocznych wrażeń powinien wystarczyć w zupełności. Dodatkowo dlatego, że Condemned nie jest grą prostą a przeciwnicy dysponują dość wysokim AI. Czajenie się wroga za kolumną, ucieczka czy zachodzenie od tyłu są tutaj na porządku dziennym. A na najtrudniejszym poziomie rozgrywka zamienia się w prawdziwe wyzwanie dla najwytrwalszych. Jak zapewne się zorientowaliście mówię o Condemned w samych superlatywach, lecz w końcu, jak i w każdej recenzji przychodzi czas na wady. Mógłbym za wadę uznać to, że Condemned jest dosyć krótka lecz w obecnych czasach wszystkie gry takie są. Mógłbym uznać za wadę niejasności w fabule i niedopowiedziane wątki, lecz twórcy musieli sobie zostawić jakąś sensowną furtkę dla kontynuacji. Czy więc Condemned nie ma wad? Ależ oczywiście, ze ma. Na szczęście nie za dużo. Często denerwującą wadą jest niedokładnie AI przeciwników, którzy co prawda chowają się za elementami...ale mniejszymi od nich samych przez co widać ich jak na dłoni. Nie ukrywam, jest to widok zabawny, lecz psuje nieco klimat. Drugim rzucającym się w oczy minusem jest prowadzenie gracza za rękę jeżeli chodzi o detektywistyczną część gry. Komputer automatycznie za nas wybiera sprzęt, dzięki któremu badamy miejsce zbrodni. Przez to tracimy zupełnie poczucie swobody co również nie ziebyt dobrze wpływa na grę. Ja osobiście za minus uważam również ostatnią planszę, która jest po prostu przesadzona, chociaż walka z końcowym bossem to prawdziwy majstersztyk.
Podsumowując, czy warto zagrać w Condemned:Criminal Origins? Ja osobiście uważam, że jak najbardziej warto, lecz nie mam najmniejszej chęci wrócić tam z powrotem.. wystarczy mi to, co już zobaczyłem. Choć nie ukrywam, że dodatek przywitam z otwartymi ramionami. Niskie wymagania w zamian za wspaniałą grafikę, duża ilość innowacji, wspaniale zrobione walki czy sugestywny klimat to elementy, dzięki którym Condemned zdecydowanie wyróżnia się na tle innych gier. Nie jest oczywiście projektem doskonałym, lecz na tyle dobrym, ze amatorzy mocnych wrażeń nie będę żałowali ani chwili spędzonej z tą produkcją.








  OCENA
  Grywalność: 9   Grafika: 8   Dźwięk: 8           9

+ niskie wymagania jak na taką grafikę
+ wspaniały klimat
+ wiele oryginalnych pomysłów
+ świetny system walki
+ lokacje

- drobne zgrzyty w AI przeciwników
- Końcowy etap
- Jesteśmy prowadzeni za rękę
PLAYBACK 2006 Wszelkie prawa zastrzeżone!

O zinie | Kontakt | Współpraca | Redakcja