Okołogrówka

 

  Wojna Światów by Szarik

Długo rozmyślałem jak napisać recenzję tego filmu. Nie wynikało to bynajmniej z tego powodu, że nie miałem pomysłu, tylko ta produkcja po prostu mnie zatkała.

Miernota tego przedsięwzięcia jest tak widoczna, że dziwie się jakim cudem ten film znajduje się w dziesiątce najbardziej kasowych filmów w Wielkiej Brytanii.

Dzieło Stevena Spilberga opowiada o niesłychanym ataku istot pozaziemskich. Celem ich działań jest oczywiście, nasza Matka Ziemia. Najazdy UFO rozpoczęły się od...burzy, te z kolei powodowały ogromne wyładowania elektryczne, niszcząc skorupę ziemską. Z powstałych wgłębień wyszły ogromne trójnogi. Dziwne przypominające ośmiornice, stworzenia, kroczące na trzech nogach. Nagle świat nawiedziła fala morderstw wykonywanych przez tajemniczych przybyszów. Zabijali ludzi laserami. Tutaj zatrzymam się na chwilkę, gdyż na samym początku humaniody wcale nie ginęli, tylko “wyparowywali”. Trafieni stróżką światła emitowanego przez laser, rozpadali się na miliardy kawałeczków, pozostawiając po sobie tylko pył i kurz. W centrum wszystkich wydarzeń znajduje się niespodziewanie trójka głównych bohaterów. Kierowca żurawia budowlanego Ray (Tom Cruise), wraz ze swoimi dziećmi Rachel i Robbie`m stają się świadkami okropnych wydarzeń. W Ray`u obudził się instynkt ojcostwa, i kradnie jedyne działające auto aby zabrać dzieci jak najdalej stąd.

Na tle fabuły, która moim zdaniem jest śmieszna i obrazuje filmowe kanony sprzed 15 lat, dobrze wypadły dwie rzeczy. Pierwsza z nich to zdecydowanie efekty specjalne. Tak jak w większości nowych filmów stoją one na bardzo wysokim poziomie. Siła rażenia jaką dysponowali przybysze, oraz szkody jakie z jej pomocą wykonywali zostały świetnie ukazane. Niszczejące budynki, pękające drogi, walące się mosty i wiele, wiele innych bajerów. Najbardziej w pamięci utkwiła mi wcześniej już opisywana scena rozpadania się ludzi. Drugą rzeczą która podnosi poziom całej produkcji jest zdecydowanie gra aktorów. Tom Crusie pokazał w filmie znaną już klasę, świetnie wypadła też młoda cześć obsady.

Na dokładkę aby film pogrzebać do końca, wyłapałem chociażby błąd logiczny w przetłumaczonym tekście:
“Dla mnie przeżyć to sprawa życia i śmierci”

Aby dowieść mojej racji, skonsultowałem się w tej sprawie z nauczycielem języka polskiego, który przyznał mi rację.

Film jest produkcją na wysokim poziomie jeśli chodzi o efekty specjalne, cała reszta niestety kuleje, a czasem nawet się czołga. Nie będę nikomu polecał obejrzenia tej produkcji, nie mam zamiaru też nikogo zrażać. Zdecydować musicie sami. Swoją drogą reżyser liczył chyba, na szybką kasę reklamując swój film znanymi nazwiskami. Pieniądze zarobił na pewno, tylko czy nie ucierpi na tym jego reputacja.