Okołogrówka

 

  Nieustraszeni Bracia Grimm by Papkin

Tytułowi Nieustraszeni Bracia Grimm to dwójka herosów uwalniających mieszkańców Niemiec od baśniowych kreatur i demonów pustoszących spokojne niegdyś wioski. W świadomości ludu Jakub i Will uchodzą za parę wspaniałych wojowników, którym obce jest pojęcie lęku. Jednak to rodzeństwo ma pewien sekret... 

 

Otóż prawda jest taka, że wcale nie walczą oni z prawdziwymi bestiami, a... Z ucharakteryzowanymi aktorami - ich wspólnikami. Za swoje usługi słono sobie liczą, cała czwórka żyje więc w dostatku. Niemcy przeżywają teraz nie spokojne czasy okupacji Francuzów, którzy beztrosko panoszą się po ich ziemi, rządzą i bezlitośnie tłumią każdy opór. Jak się okazuje - pewien pyszny generał rozkazał braci obserwować i w pewnym momencie siłą Grimmowie stają przed jego obliczem. Za oszustwa mają zostać skazani na śmierć. Chyba, że uda im się zdemaskować oszusta działającego w ten sam sposób co oni! Okazuje się bowiem, że w wiosce nie opodal również działa szubrawca, który jednak posunął się o krok dalej, bowiem porwał dziesięć małych dziewczynek. W obliczu takiego ultimatum bracia zgodnie postanawiają odkryć kto stoi za uprowadzeniem dzieci.

Film Terrego Gilliama to w rzeczywistości jedna, wielka, filmowa baśń. Obraz ma faktycznie budowę opowieści. Zaczyna się dość sielankowo, jednak życie bohaterów burzy niespodziewany zwrot akcji. Po krótkiej chwili nie pewności stają przed wyzwaniem, jednak nic nie jest takie, jakie może się początkowo wydawać. Napięcie i... Konfrontacja, po której następuje klasyczny Happy End, a w NBG wprowadzono dodatkowo kilka ciekawostek. Powiem tylko, że oglądając film miałem faktyczne wrażenie, że na jego podstawie można by napisać doskonałą bajkę. Reżyser nie stroi od nawiązań do dzieł tych "prawdziwych" Grimmów. Ale ukazuje je takimi, jakie były, mrocznymi i niepokojącymi, nie zaś wesołymi, lekkimi i kolorowymi. Gościnnie występuje Czerwony Kapturek, Jaś i Małgosia, czy Kopciuszek (a raczej dwa Kopciuszki). Wykorzystano legendy i mity - choćby o pierścieniu i zamarzającym jeziorze - ot, zabobony w które wierzyli ludzie przed wiekami. To wszystko sprawia, że filmowym Niemcom daleko do rzeczywistości, zaś całość jest niekiedy nieco psychodeliczna.

Nie chcę zdradzać zawiłości scenariusza, ale powiem tylko, że jest bardzo dobry i znalazło się w nim miejsce na wszystko. Nie wiem co prawda, kto tworzył muzykę, ale podobnie jak w opisywanym w tym numerze King Kongu, wybija się ona ponad całość. Delikatne, nieco mistyczne brzmienia, dodatkowo akcentują to, iż film jest w rzeczywistości baśnią. Jednak jego księga zamyka się odrobinę za szybko, bowiem po opuszczeniu sali prześladowało mnie nieodparte uczucie, że jeszcze godzinkę, czy dwie chętnie posiedziałbym w świecie braci Grimm! Posłuchał bajania o królewnach i smokach... Niewątpliwą zaletą produkcji jest udział panny Belluci, dzięki której postać złej czarownicy jest bardzo wiarygodna. To kobieta zła, chciwa, wykorzystująca swe wdzięki aby kusić silnych mężczyzn i wykorzystywać ich do własnych celów. Filmowi bracia - Matt Damon i Heath Ledger popisali się sporym aktorskim kunsztem. Bądź, co bądź, jest to też opowieści o ich rehabilitacji, jak z oszustów zmieniają się w prawdziwych bohaterów (choć nie tylko oni zmieniają się na lepsze)!

Obserwując opinie w sieci duża cześć osób rzekła "Mega Gniot", czy rzuciła równie "oryginalnym" hasłem, ale równie wiele ludzi opowiedziało się za opcją "bardzo dobry obraz", bądź też za neutralnym "może być". Jak dla mnie ta środkowa opcja jest odzwierciedleniem moich wrażeń z kina. Albo zaczynam mięknąć na starość, bo podczas pisania dla Reset - Forever, a i wcześniej w Playbacku wgniatałem filmy w ziemię krytykując bardzo wiele (m.in. Autostopem przez Galaktykę), albo po prostu, zmienia mi się jakoś gust i te wszystkie "lekkie humorystyczne zabarwienia". Może optymizm zaczynają do mnie przemawiać? W Grimmach odkryłem w sobie, po raz kolejny, dziecko i samo to jest bardzo interesujące. Te wszystkie zwierzaki (ciekawa sprawa - jest sporo scen, w którym występują kaczki, świnie i inne, tak charakterystyczne dla wsi ssaki i ptaki), legendy i wartka akcja przekonały mnie, że nie straciłem w kinie całych tych pieniędzy!

Zakończenie jest dość otwarte, choć raczej nie zapowiada części drugiej, którą to bardzo chętnie bym zresztą obejrzał, ale jak wiadomo, uzależnione jest to od sukcesu finansowego jedynki. Pozwólcie, że zacytuję tutaj wiedźmę i wypowiem naukę, która płynie z tego filmu- "Życie to nie baśń, jest znacznie bardziej przerażające". I trudno nie przyznać jej racji... Zaś dodatkowo w tym przekonaniu utwierdza mnie obraz Francji, których obywatelom, choć po raz kolejny zostali przedstawieni jako dumni lalusie, nadano też skrajnie złe cechy i ukazano jako na wskroś okrutnych. Morderstwo w białych rękawiczkach, ot co.