Recenzje

Autor tekstu: Papkin
Gatunek:
action/adventure
Producent: EA Games
Dystrybutor: EA Polska
Wymagania:
Pentium III 1.2 GHz, 256 MB RAM, karta grafiki 32MB, 1.1 GB HDD, Windows 2000/XP

Harry Potter i Czara Ognia

Będąc wielkim fanem twórczości J. K. Rowlling, która wniosła trochę "magii" w moje, skrajnie mugolskie dotychczas, życie, przy okazji premiery kinowej Czary Ognia postanowiłem udać się do sklepu i za całkiem spore pieniądze zakupić wreszcie upragnioną grę. Goblet of Fire, o której tu mowa, to wielki krok w stosunku do poprzednich części serii. I choć wciąż nie wiem, czy modyfikacje poszły w dobrym, czy w złym kierunku, pewne jest jedno, coś się zmieniło i nie chodzi mi o to, że akcja sposępniała...

Pierwszą grywalną sekwencją jest znana z dema ucieczka przed Śmie(r)ciożercami. Wówczas na wierz wychodzą pierwsze nowalijki. Gra wygląda o niebo lepiej w stosunku do poprzedniczek, przede wszystkim dopracowano twarze, które faktycznie wyglądają jakby zdjęto je z filmowej trójki- Emmy, Ruperta i Daniela. Ma to o tyle duże znaczenie, że choć podczas gry kamera jest zbyt daleko, aby dojrzeć młode lica czarodziejów, to już oglądając ekran wyboru etapu, tudzież kilkusekundowe custcenki na silniku gry, można faktycznie z dumą spojrzeć na pieczołowicie odwzorowane rysy. Szkoda tylko, że i tak widać je zbyt rzadko. Jak wspomniałem bowiem, kamera nie znajduje się już za plecami herosa, a gdzieś w punkcie mapy, gdzie, jak uznali twórcy, zmagania będą się prezentować najefektowniej. Drugim mocnym punktem Czary są bosko wyglądające zaklęcia! Promienie, wybuchy, iskry, lecące w powietrzu kule- wrażenia się nie do opisania. Prawdziwe ferie barw, niezwykłe, zaprawdę piękne! Oprócz tego, standardowo, oprawa graficzna to wyższe stany średnie i śmiało możnaby ją wpisać na karteczkę z oznakowaniem "takie sobie"- choć, nie twierdzę, zrobiło się dość klimatycznie. Mury Hogwartu wyglądają po stokroć lepiej, niż uprzednio.
 


Cała idea gry uległa zmianom. Owszem, wciąż zbieramy kolorowe fasolki i ganiamy prując do potworów, ale... Cóż- po pierwsze przez całą grę (Poza akcjami w turnieju Trójmagicznym i walką z Tym Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać) zagadki rozwiązuje cała trójka adeptów, a my zaś możemy wybrać którym z nich chcemy w danej chwili kierować. Ma to o tyle zasadnicze znaczenie, że podczas rozgrywki daną postacią możemy zebrać więcej fasolek niż komputer, a to za nie kupujemy karty. Niestety, sztuczna głupio... o przepraszam, inteligencja tak towarzyszy, jak i potworów nie prezentuje się dobrze. Podczas gry dwójka debili, dowcipnie nazwanych przez programistów i pisarkę "przyjaciółmi" biega jak pijane zające, za rzadko używa czarów ofensywnych, pomaga nam ze zbyt dużym opóźnieniem, nie zbiera fasolek, które czasem mogą podnieść nad wyraz wątłe zdrowie, a także nie interesuje się kociołkami i dyniami, które to już błyskawicznie uzupełniają nadwątloną energię, po prostu żenada. Stwory można jeszcze zrozumieć, bo te są głupie z natury. Prą do przodu i starają się zrobić nam krzywdę... Czasem bywając szczególnie irytujący! Mam na myśli te gigantyczne osy z lekcji zielarstwa*. Otóż będąc nieopodal nich zawsze musimy wykorzystać zaklęcie rozwijające pąki roślin tak, aby ów pąki przemieniły się w platformy, po których można przejść dalej. A złośliwe bestie podlatują do nas, gdy już puszczamy klawisz odpowiedzialny za mozolne rozwijanie i odwracamy się, by je zniszczyć, zazwyczaj leżymy pokąsani na ziemi, zaś zanim wstajemy dostaniemy zapewne uderzeni jeszcze raz. A że takich os jest stanowczo za dużo bywało, że instynktownie odpychała mnie myśl o powrocie na teren zajęć z zielarstwa... A trzeba wam wiedzieć, że do poszczególnych poziomów będziemy musieli nie jednokrotnie wracać. Gra jest bowiem sztucznie przedłużana przez konieczność zebrania wielu tarcz, z czego nie każda jest dostępna przy pierwszym przechodzeniu poziomu. Nie wiem, jak was, ale mnie nie bawią takie powtórki. Projektantom zabrakło chyba czasu, albo inwencji, albo i jednego, i drugiego...



Po raz kolejny okrojono kilka elementów. Po meczach quiditcha, które były chlubą pierwszej części (nie wiem, czy pojawiły się w "dwójce", bo jest to jedyny epizod z którym nie miałem przyjemności) znowu pozostał tylko ślad, a konkretniej ucieczka przed smokiem. Nie spędzamy też wiele czasu na bieganinie po Hogwarcie, rzucaniu się na każdą możliwą zbroję i odkrywaniu sekretnych komnat, czy bonusów. Zlikwidowano nawet klawisz skoku (!!). Za mało jest też rodzajów potworów.

Warto wspomnieć o zupełnie nowym systemie kart! Te kupujemy pomiędzy przygodami za zdobyte fasolki. Każdej postaci możemy przydzielić maksymalnie 3 karty, które podniosą jej umiejętność w jednej z 3 szkół magii, czy przydadzą nową umiejętność. Przyznam, bardzo ciekawe, a poza nielichą ilością do kupienia, są również specjalne wersje związane z charakterem ucznia, czy też z poszczególnymi bestiami. Szkoda tylko, że po każdej grze trzeba od nowa dobierać całą talię, zaś po którymś z turniejowych wyzwań trzeba zaczynać od nowa z układaniem samego Pottera.

Mimo że gra nie należy do najdłuższych, dość szybko wkrada się monotonia. Ileż można? Do plusów zaliczę jeszcze uproszczenie rozgrywki. Ze sterowaniem poradziłby sobie nawet pięciolatek. Szkoda tylko, że nie korzystamy z myszy. Przez to są drobne problemy z celowaniem, ale mniejsza. Ważne, że pod 3 klawiszami odpowiedzialnymi za zaklęcia ukrytych jest wiele rodzajów czarów. Zależnie od sytuacji, czy rodzaju bestii dzięki "c" możemy zgasić ogień, rozwinąć pąk rośliny, czy podnieść głaz. Przy poważniejszych zagwozdkach (i tak za prostych) wymagana jest współpraca zespołu i jednoczesne użycie tego samego czaru. Zostajemy też nagradzani za odpowiednio precyzyjne czarowanie punktami, dzięki którym uzyskujemy dostęp do nowych kart w sklepiku.



Fabułę książki okrojono jeszcze bardziej i obecnie ów osesek z pewnością nie przekona nikogo. Ci, którzy nie czytali książki ani nie grali w grę nie mają po co zasiadać przed monitorem. Sporo rzeczy wyda się im dziwne i niewyjaśnione, zaś czytelnicy prozy Joanne zabiją przemianowaną historię śmiechem. Powiem tylko, że pozbawiono nas nawet tak mizernego wątku, jak konflikt Harrego z Ronem, zaś do lasu ruszy właśnie cała, zawsze zgodna i uśmiechnięta, trójka. Aby było jeszcze śmieszniej w grze zaimplementowano system fizyki Havok, aby magowie mogli popisać się zaklęciem Wingardium Leviosa, które jest odpowiednikiem telekinezy. I wszystko pięknie, ale... Nie, co ja plotę, nic nie jest pięknie! Bo czy mały kamyczek byłby w stanie przewrócić kamienny, kilkutonowy blok wysokości Malfoya stojącego na głowie tatusiowi? I to kamyczek lecący z "zawrotną" prędkością 30 metrów na minutę? Tutaj takie cuda się zdarzają. Podczas gry udało mi się też trafić na małe błędy- ot, w jednym z poziomów gdzie trzeba wyrzucić kocioł, aby zniszczyć rurę dzielącą nas od przejścia, ten po prostu... zawisa w powietrzu... Innym razem można nim przeniknąć przez kawałki gruzu.

Nowy Harry Potter to kolejna część serii, ale zarazem zupełnie inna gra. Jak pisałem na początku, wiele się zmieniło, akcja nie przypomina tej z poprzednich części, ale też wiele modyfikacji uznaję za gorsze, między innymi utratę pewnej baśniowości, którą tak zdążyłem już pokochać w poprzednikach. Same próby turniejowe nie wypadają tak, jak należy. Choć ucieczka przed smokiem jest emocjonująca, to już etap rozgrywany pod wodą- nudny i przydługi, a jakie cuda się tam dzieją, ha! Otóż, kiedy mag zbliża się do większego skupiska potworów, lub zamkniętej bramy, kamera przechodzi na pozycję, z której widać jego głowę i kawałek ręki i naszym zadaniem jest zniszczenie wszystkich bestii, bądź... blokujących drogę bąbelków. Wygląda to jednak nienaturalnie i tak też czułem się sterując w tym fragmencie Harrym. Wstawki filmowe zrealizowano w formie (niemal) nieruchomych obrazków z komentarzami narratora, co też średnio mi się podoba... Wiem, że nie przekonam fanów, ale spróbuję. Za taką cenę nie warto sięgać po tę grę. Za szybko się kończy i sprowadzi na was wiele frustracji, choć dostarcza i nieco frajdy. Dochodzę do paskudnych wniosków, że może przy okazji ekranizacji siódmej części wyjdzie wreszcie gra trzymająca wysoką klasę. Do tego czasu - nie tykaj, a w każdym razie nie za tyle pieniędzy!

  

 Harry Potter i Czara Ognia

ocena

 grafika 7  muzyka 8-  grywalność 6

6+


+ System kart.
+ Filmowe wizerunki bohaterów.
+ Efekty specjalne!
+ Przyjemna.

- Sztucznie Przedłużana.
- Taka sobie grafika.
- Niekiedy irytująca!
- PSZCZOŁY!
- Wracanie do tych samych poziomów
- Cena