Recenzje

Autor tekstu: PIRX
Gatunek:
symulator
Producent: Ubisoft
Dystrybutor: Cenega
Wymagania:
Pentium 4 2 GHz, 1GB RAM, karta grafiki 128MB, 2 GB HDD

Silent Hunter III

Oberleutnant zur See Wilhelm von Trettnov spokojnie oceniał widok, który za pośrednictwem peryskopu docierał do jego oczu. Przewalając się z burty na burtę z mozołem piął się na nadchodzące fale drobnicowiec, opisany jako statek handlowy o oznaczeniu C2 . Na jego pokładzie piętrzyły się skrzynie. Zapadający zmierzch wyostrzał obraz.

Na pokładzie zanurzonego U-Boota panowała przenikliwa cisza. Oficer spokojnie poczekał, aż siatki celownika peryskopu bojowego przetną się na śródokręciu statku, po czym nie odrywając oczu od okularu peryskopu powiedział :
-…vier…drei…zwei…eins…Torpedo loss!
Szum sprężonego powietrza był sygnałem, że dwie torpedy opuściły wyrzutnie i zmierzają w stronę statku. Dowódca U-Boota śledził lekki ślad kilwateru biegnących torped. W 42 sekundy później zmrok rozświetliła potężna eksplozja.

Nie wiedział jednak, że (co prawda trafienie torped zakończyło morski żywot handlowca) było ono jak strzał sędziego na zawodach sportowych sygnałem do rozpoczęcia polowania na jego okręt podwodny. Polowania z nagonką, gdyż zatopiona jednostka była w tej grze jedynie przynętą!



W ten nietypowy sposób postanowiłem rozpocząć przedstawienie najnowszej części zdecydowanie najlepszego symulatora łodzi podwodnej, jakim niewątpliwie jest seria „Silent Hunter”. Cykl ten charakteryzowała się m.in. tym, że każda kolejna część jest lepsza od poprzedniczki. Nie inaczej jest i tym razem. Otrzymujemy do rąk grę absolutnie z najwyższej, jak to się powiada, półki. Pomimo niesamowitej, stojącej na bardzo wysokim poziomie grafiki, gra ma przyzwoite wymagania sprzętowe, co świadczy póki co o tym, że zespół Ubisoft Studios nie bierze udziału w „wyścigu zbrojeń”, polegającym na śrubowaniu wymagań i ograniczaniu w ten sposób dostępności dla graczy, bo jak powszechnie wiadomo, karty graficzne nie rosną na drzewach.

W grze mamy dostępne rozmaite tryby dla pojedynczego gracza, jak i tryb zabawy wieloosobowej z wykorzystaniem sieci LAN lub Internetu. Dla pojedynczego gracza przewidziano na początek ukończenie Akademii Morskiej, gdyż jak wiadomo do wykonywania pracy potrzebne są kwalifikacje (w przeciwieństwie do pewnego kraju nad Wisłą, gdzie do pracy, a w szczególności polityki nie są potrzebne żadne). Tak więc uczymy się, a potem jak na Akademię przystało zdajemy egzaminy z nawigacji, dowodzenia okrętem, szkolenia ogniowego artylerii pokładowej i ataku torpedowego. Po szczęśliwym zakończeniu edukacji otrzymujemy dostęp do dwóch trybów gry: kampanii i misji pojedynczych. Nad misjami pojedynczymi nie będę się zatrzymywał, jako że w swojej genialnej prostocie obsługi (oczywiście dla absolwenta Akademii Morskiej) są wymarzone do „przetarcia” się na szlakach morskich. Co do kampanii nie ma tak lekko (w tym momencie zaznaczam, że to moje własne subiektywne odczucie). Na początek określamy własny profil i wskazujemy bazę macierzystą Krigsmarine z której będziemy wyruszać na łowy. Do wyboru na tym etapie są dwie: Wilhelmshaven lub Kiel . Od tego wyboru zależy też jaką wersją łodzi podwodnej U-Boot rozpoczniemy rozgrywkę. Aby nie „palić” frajdy graczom na tym poprzestanę.

 


Czas kampanii określony jest zgodnie z prawdą historyczną na lata 1939-1945, tak więc nie ma możliwości „tworzenia nowych kart historii”. Następnym krokiem po wyborze bazy jest określenie stopnia realizmu, poprzez wskazanie, lub też wykreślenie z listy poszczególnych elementów związanych z przebiegiem gry np. nieograniczona ilość torped, lub paliwa znacznie upraszcza rozgrywkę, nie mówiąc już o korzystaniu z automatycznego przeliczania kursu torped. Dla początkujących użytkowników tego typu gier jest to jakieś wyjście, niemniej uważam, że w miarę zwiększania się umiejętności własnych powinno się natychmiast samemu sobie podnosić poprzeczkę. „Sileni Hunter III” to właśnie taka gra, która pozwala odczuć pełną satysfakcję na poziomie ok. 80 % realizmu i wyżej. To wtedy naprawdę poczujecie dreszcz emocji, jak tropić Was będą zespoły niszczycieli i korwet, a wybuchy bomb głębinowych będą wyznaczać granice istnienia załogi przez Was dowodzonej. Nie wspominam już o konieczności racjonalnego korzystania z paliwa, czy po prostu przemyślanego prowadzenia ataku torpedowego, gdyż przykładowo atak na kuter rybacki sześcioma torpedami całkowicie mija się z celem. W ramach kariery za każde wykonane zadanie i jego skuteczność będziemy otrzymywać punkty reputacji, które z kolei wykorzystamy dla modyfikacji posiadanych jednostek, lub też ruchu w składzie personalnym załogi. W tym miejscu nowość: nie tylko za samo wykonane zadania możemy otrzymywać awanse i odznaczenia, lecz jako dowódca uzyskujemy takie prawo wobec członków załogi. Mało tego, możemy dokształcać marynarzy wysyłając ich na kursy doskonalące np.: radiooperatorów, ‘torpedystów’ i inne poprzez co podnosimy siłę bojową jednostki. Po szczęśliwym powrocie do bazy, postoju przeznaczonym na uzupełnienie uzbrojenia, bieżące naprawy i odpoczynek załogi wracamy na morze. 

 

W czasie gry cały czas spadają kartki z kalendarza co bezpośrednio znajduje odbicie w sytuacji na morzu, lub oceanie. Początkowo bezbronne jednostki stanowiące łatwy łup, w miarę upływu czasu zaczną przemierzać swoje trasy w solnej osłonie okrętów wojennych. O sukces będzie coraz trudniej . I to chodzi! Realizm przede wszystkim! Na końcu kampanii jest rok 1945. W tym miejscu mam trochę żalu dla Twórców, że nie pokusili się o wariantowe zakończenie, a poprzestali na komunikacie „wojna skończona!” . Można było np.: jako zakończenie pozostawić zgodnie z prawdą historyczną wybór: niewola, albo ucieczka do Argentyny, lub Paragwaju! Myślę, że jeżeli doczytaliście do tego końca to przetrwacie wiele. Na koniec tej części powiem tylko, że gra w sieci w dostarczy Wam niezapomnianych wrażeń, jako że dochodzi „czynnik ludzki”, a jak wiadomo z zasady jest on przebiegły, wredny i podstępny.
Cokolwiek nie napisałbym o przebiegu tej gry nie jest w stanie oddać jej klimatu. Miłośnicy historii i batalii morskich otrzymali do rąk naprawdę świetną grę o dużych walorach poznawczych. Tradycją Ubisoftu powoli staje się włączanie do tego typu gier zakładki encyklopedycznej, gdzie użytkownik może obejrzeć jaki sprzęt brał udział w działaniach wojennych II Wojny Światowej.
Wykonanie kolejnej części „Sileni Huntera” z nr. 3 od strony graficznej nie pozwala na grymaszenie. Oprawa jest po prostu świetna i tylko od jakości posiadanego sprzętu zależy jak wyglądać będzie na ekranie monitora. Szkoda, że przy tym bogactwie nie pokuszono się jeszcze o zróżnicowane ukształtowanie dna morskiego - wtedy to byłby pełny odjazd! Ale i tak jest wiele nowinek: aktywna kamera widoku zewnętrznego, podgląd w specjalnym oknie na ekranie biegnącej do celu torpedy, czy też całe cutscenki z agonią zatapianych statków i okrętów wojennych. I co istotne nie są to scenki standardowe, tylko animacja, którą widzicie zawsze dotyczy zaatakowanego przez Was typu jednostki.

 


Słów kilka o dźwięku: jest wyśmienity. Środowisko morskie tak na powierzchni jak i w zanurzeniu jest po prostu świetne. Niestety, aby je docenić w pełni też potrzebny jest sprzęt na przyzwoitym poziomie. Wybuchy bomb głębinowych, kotłów parowych na tonących jednostkach, czy też dźwięk asdicu – protoplasty sonaru to sam MIÓD dla uszu gracza! Obsługa programu od strony użytkowej nie nastręcza większych problemów, a dodatkowo dystrybutor gry Cenega Poland oprócz starannie wykonanej instrukcji gry dołączył również „mapę klawiszologii dla użytkownika” za co moje słowa Uznania i Podziękowania!

Czym zatem jest „Silent Hunter III”? Świetną grą, gwarantującą nie tylko rozrywkę, ale i mającą sporo realizmu, przyjazną dla KAŻDEGO gracza niezależnie od jego aktualnego zaawansowania w obsłudze gier oraz komputera. Po prostu jest to pozycja, którą warto „zadołować” we własnych zasobach.

Do spotkania na oceanie WILKI MORSKIE!

  

 Silent Hunter III

ocena

 grafika 9+  muzyka 9+  grywalność 9+

9+


+ Piękna grafika
+ Świetny dźwięk
+ Doskonała fabuła i dopracowane tło historyczne
+ Przyjazna obsługa dla początkujących w dziedzinie symulatorów
+ Grywalność na najwyższym poziomie
+ Krótko mówiąc - HIT

- „Brak sensownego zakończenia (sam komunikat – „wojna skończona” to zdecydowanie za mało jak na grę na tym poziomie ogólnym)
- Jeżeli już pomarudzić, to brak graficznego odwzorowania dna morskiego (jest płasko jak na stole)