Okołogrówka

 

  Nowe przygody Mikołajka by Papkin

***

Dzisiaj przybiegłem do domu bardzo szybko i nawet nie zostałem, kiedy Euzebiusz dawał Kleofaosi w w nos, bo ten nie podpowiadał mu na geografii i Euzebiusz dostał pałę. Ale myślę, że gdyby Kleofas, który jest zawsze najgorszy w klasie, podpowiedział Euzebiuszowi, to i tak Euzebiusz dostałby pałę, ale że on zawsze lubi dawać chłopakom w zęby, to pobili się po lekcjach. Kiedy wbiegłem do domu mama powiedziała:
- Mikołaj, nie możesz wpadać do domu jak tornado, ile razy ci mówiłam, żebyś tego nie robił - A wtedy ja powiedziałem mamie, że pani dziś oddała bardzo trudne klasówki z historii i że byłem trzeci w klasie. Pierwszy był, jak zwykle, pupilek naszej pani Ananiasz, a drugi był Gotfryd, który lubi historię i którego tata jest strasznie bogaty i kupuje Gotfrydowi to co chce. My z chłopakami nie jesteśmy zazdrośni, ale, no kurczę blade, co to jest, żeby Gotfryd miał wszystkie fajne zabawki, a my nie. Mama pocałowała mnie i powiedziała, że jak wróci tata, to porozmawiamy o nagrodzie, a potem powiedziała, żebym poszedł odrabiać lekcję, a ja szybko pobiegłem na górę, bo bardzo lubię, jak mama i tata są ze mnie zadowoleni. Kiedy tata wrócił usiadł w fotelu i zaczął czytać gazetę, ja zbiegłem na dół, a mama już zaczęła mówić:
- Kochanie, czy wiesz, że Mikołaj był dzisiaj trzeci na klasówce z historii? - Zapytała mama a tata, jaki on jest kochany, powiedział, że:
- No proszę, to trzeba małemu (mały to ja) kupić jakąś nagrodę. Co byś chciał, Mikołaj? - zapytał tata odkładając gazetę. A ja na to, że kiedy przechodziliśmy z chłopakami obok wystawy w sklepie taty Jadwini strasznie nam się spodobała taka książka, która tam stała. Miała dużo rysunków i opowiadała o chłopakach, takich jak my i w ogóle było wesoło, bo Gotfryd powiedział, ale to straszny kłamczuch, że on już na pewno ma taką w domu od jakiegoś czasu, na co Alcest, to ten gruby, co ciągle je, odrzekł:
- O nie, mój drogi, ta książka dopiero co weszła na wystawę - Alcest wyciągnął kanapkę i zaczął pluć okruchami, bo Alcest bardzo często jednocześnie mówi i je, na Gotfryda.
- Bo kiedy wczoraj żeśmy z tatą tędy przechodzili kupić wędliny, to sprzedawca jeszcze jej nie wystawił. Na co Gotfryd powiedział, że jego tata na pewno ma tą książkę prosto od wydawnictwa. Ale kłamczuch z tego Gotfryda i Alcest chciał dać mu w zęby, ale powiedział, że zrobi to dopiero, kiedy przełknie kanapkę i strasznie żeśmy się zaczęli śmiać, bo Alcest zadławił się kanapką i wypluł ją na szybę jednego ze sklepów, wyszedł właściciel i zaczął strasznie na Alcesta krzyczeć, ale, przecież Alcest nie zrobił tego specjalnie. Powiedziałem tacie, ze chciałbym dostać książkę, a mama i tata strasznie się ucieszyli, pocałowali mnie w policzek i powiedzieli, że to świetny pomysł. Rano obudziłem tatę i zapytałem (był czwartek*) czy nie moglibyśmy iść po książkę, na co tata powiedział, że jeszcze za wcześnie, no to ja powiedziałem, że już siódma i otwarto sklep, na co tata - Mikołaj nie marudź, bo dam ci klapsa - no to się rozpłakałem, no bo co to jest, kurczę blade, żebym nie mógł dostać książki jak byłem trzeci na klasówce i powiedziałem, że jak mi jej teraz nie kupią to ucieknę z domu, i się zabiję, i będą mnie strasznie żałować, a potem mama powie na pogrzebie,
- Kochanie, dlaczego nie kupiłeś mu tej książki? - i też się rozpłacze. Na to do pokoju weszła mama i powiedziała, że co to za afera, jak jej nie ma kilka minut, bo idzie zrobić nam śniadanie, za które zresztą nikt jej jakoś nie chwali- to od razu dzika awantura i że gdyby nie ja, to już dawno wyniosłaby się do mamy (do mojej buni), a tata na to opowiedział o tym, jak rano go budzę i że to niesprawiedliwe, że on cały tydzień pracuje, aby zapewnić nam godne życie i żyły sobie wypruwa, a my rano nie damy mu nawet pospać, na co mama się rozpłakała i ja się rozpłakałem, a tata wstał i zaczął chodzić od łóżka do stolika koło drzwi. I od stolika koło drzwi do łóżka. I od łóżka do stolika koło drzwi, i przytulił mamę, i mnie, i powiedział, że skoro to takie ważne, no bo co, w końcu byłem trzeci z historii, to pojedziemy teraz do tego sklepu, jeszcze przed śniadaniem kupić mi książkę, na co ja się okropnie ucieszyłem. I wszyscy zaczęliśmy się całować, a ja bardzo lubię jak się godzimy, bo zawsze jest dobry podwieczorek. Kiedy weszliśmy przez próg sklepu spotkaliśmy, nie uwierzycie, pana Bledurt, naszego sąsiada. Tata z panem Bledurt strasznie lubią się przekomarzać i często się wygłupiają i udają, że się biją. Tata powiedział panu Bledurt:
- Hej Bledurt, czemu o tak pogańskiej godzinie pognałeś do sklepu, żona kazała ci kupić mydło?- i tata strasznie się śmiał, bo pan Bledurt wyglądał śmiesznie, był cały umazany węglem.
-Wyobraź sobie, sąsiedzie, iż właśnie czyściłem komin, kiedy, trach, utknął mi przetykacz i teraz idę kupić nowy. A co ciebie tu sprowadza?- A tata, jaki on kochany, powiedział:
- Mój syn, Mikołaj, był właśnie trzeci z historii i idę kupić mu prezent.
- Chyba nie wdał się w ojca - parsknął pan Bledurt i obaj zaczęli udawać, że się kłócą, tata zrobił się aż czerwony na twarzy, ale podszedł sklepikarz i powiedział, żeby przestali się tarmosić, ja mu tylko zasugerowałem, że oni tylko udają, a on zaczął udawać, że ich rozdziela i zrobiła się fajna zabawa. Tata wściekły kupił mi książkę. W tytule miała wypisane "Nowe Przygody Mikołajka". Była bardzo gruba, miała w środku czerwoną wstążeczkę, która służy za zakładkę i mnóstwo, mnóstwo pięknych rysunków niejakiego pana Sempe. Kiedy w piątek przyszedłem do szkoły...

***


Bzzzzyyyyyt.

I oto, mimo, że zabrałem wam morał i zakończenie, zostałem w końcu dopuszczony do głosu. Cóż mogę powiedzieć, tym nietypowym wstępem myślę, że nieźle Wam sprezentowałem, czym jest nowa książką Goscinnego, współtwórcy postaci Asterixa i Lucky Luke'a. Każdy chyba pamięta jak będąc młodszym zaczytywał się w "Mikołajkach" - historyjkach widzianych okiem małego chłopca. Każda z opowiastek była dość krótka, ale ciekawa. Zawsze Mikołajek odkrywał coś nowego, spotykał się z kolegami - Alcestem, Gotfrydem, Rufusem, Euzebiuszem, Maksencjuszem, Kleofasem i Joachimem, radził mamy lub taty... Największą zaletą wszystkich Mikołajków jest z pewnością ich optymizm, prosty, przemawiający do każdego język, no i to, że na pewne sprawy można spojrzeć okiem dziecka i... Nieźle się uśmiać. 80 nowych, niepublikowanych w Polsce opowiadań składa się na "Nowe Przygody", nie odstają one klimatem od dawnych tomów i to trzeba przyznać. Każda ma zabawny morał i kieruje się jakąś odrębną mądrością. Do tego dodano znakomite rysunki pana Sempe, którego oszczędny, ale zarazem piękny styl bawi i znakomicie ilustruje perypetie Mikołajka. Wielką radość czytelnik odnajdzie też w opisie francuskiej kultury i obyczajów, a fakt, że historia toczy się nie współcześnie, a w przeszłości również przyciąga uwagę. Po raz kolejny udowodniono, że prosty styl i krótkie opowieści nieść mogą więcej przesłania niż tyrady niejednej tragedii. Najnowsze dzieło jest tego największym przykładem. Książka dla dzieci w każdym wieku!

Swoją drogą znalazłem w niej jedynie jedne błąd! Strona 548 "Więc pan Mouchabiere poszedł z razem nimi". Przestawił się "zet", ale jako znany maruda, musiałem o tym wspomnieć.

* Czwartek we Francji to dzień wolny od zajęć szkolnych.