Okołogrówka

  Śmierć Bogów by Szarik

“Śmierć Bogów” to kolejny tytuł Nik`a Pierumowa, i pierwszy jakie wpadł w moje łapki. W prozie biofizyka z Leningradu, zakochałem się od razu.

Po tysiącleciach wygnania do Hjorwardu Wielkiego powraca z wygnania ma Heidin. Ten, który Poznał Ciemność jest jednym z magów Pokolenia, i jako jeden z niewielu łamał dotychczasowe prawa. Po powrocie z bezkresnych pustkowi, pozbawiony na pewien czas magicznych umiejętności otrzymał prawo do Ucznia. Nie dość, że dostąpił zaszczytu tak wielkiego, to na dodatek trafiło mu się dziecko idealne do jego celów. Hagen, urodzony przywódca i wojownik. Mag postanowił przywrócić do życia Armię Ciemności, wyzwolić swojego przyjaciela Rakota wprost z Dna Światów, i wspólnie obalić resztę magów, a nawet samych Bogów. Przez ponad dwadzieścia lat szkolił ludzkie dziecko w szermierce, magii i dowodzeniu. Wtedy też, nadszedł czas do wykonania swojego planu, przemyślanego już miliony razy. Wydawać by się mogło, że jest on idealny.


Podczas wszystkich działań wydarzyły się rzeczy straszne. Do walk wkroczyły spokojne elfy, mądre Alwy, krasnoludowie, jak i Siła o niezmierzonej potędze – Nienazwany. Ten ostatni powstał wywołany tragicznym zaklęciem Rakota, a teraz pożera całe światy, warstwy Rzeczywistości, a nawet sam Chaos...

Fabuła książki jest bardzo interesująca. Już od pierwszych stron wciągnięci jesteśmy w cudowną intrygę, pachnącą wartką akcją i wszystkim co potrzebne fanom fantasy. Ponadto Nik Pierumow, wykazał się ogromnym kunsztem literackim. Pięknie opisane krajobrazy, barwa i wartka akcja, śmiało mogła by konkurować z książkami mistrza tego gatunku, literaturą stworzoną przez J.R.R. Tolkiena.


***

Droga zanurkowała za wzgórze, potem drugie i trzecie, obiegła niewielki pole i wojsko Hagena doszło do niewysokiego płotu, zupełnie jak w zwykłej wsi bondów. Tan usłyszał za sobą okrzyki – jego wojownicy wpatrywali się zdumieni w tę niepozorną wieś, jakich są tysiące w południowo-zachodniej części Hjorwardu Wschodniego. Każdy widział taką wieś mnóstwo razy, niektórzy w takich wyrośli, ale skąd wzięła się na Avalonie, na tej niewiarygodnie pięknej, magicznej wyspie?
     To tylko złudzenie, nic więcej, pomyślał Hagen, zaciskając zęby.
     Kopnął płot nogą, spodziewając się, że jego but przejdzie przez ogrodzenie jak przez mgłę, jednak natknął się na mocny kołek, który nawet nie drgnął od uderzenia.
     Jeśli Mag zechce, może uczynić iluzję bardzo trwałą, przemknęło Hagenowi przez głowę.
     Jednak coś nadal powstrzymywało go przed podniesieniem ręki do góry i wydaniem rozkazu dalszego marszu. Utworzona przez Merlina wizja wydawała mu się zbyt idealna, zbyt prawidłowa – a że to tylko wizja, nie miał żadnych wątpliwości.
    Gdy zastanawiał się, co robić dalej, on i jego ludzie zostali zauważeni przez mieszkańców wsi. Rozległ się głośny kobiecy krzyk, zaczęły piszczeć przerażone dzieci, na ganek najbliższego domu wybiegł mężczyzna z łukiem w ręku; strzała już została nałożona na cięciwce.