Recenzje

Autor tekstu: Gecik
Gatunek:
jRPG
Producent: Squaresoft (obecnie Square Enix)
Dystrybutor: w wersji na SNES brak
Wymagania: konsola SNES (tudzież emulator)

Chrono Trigger [snes]

Panie i panowie, mam niewątpliwy zaszczyt i przyjemność zaprezentować Państwu grę wszechczasów. Pełne kunsztu arcydzieło elektronicznej rozrywki, do dziś elektryzujące graczy. Przyznam, że nie wiem, co więcej napisać, gdyż wszystko, co powinniście Państwo wiedzieć o Chrono Trigger, zostało powiedziane.

Może oprę się więc na paru suchych faktach. Gra ta została wydana na wiekową już konsolę Super Nintendo Entertainment System (więc sprzęt zaledwie o generację wyżej, niż znane polskim graczom poczciwe podróbki NES, czyli Pegasusy), a całe rzesze fanów zagrywają się w nią do dziś. W Internecie istnieje masa poświęconych CT stron (a nawet całych vortali), powstały doń spolszczenia, poradniki, solucje, spisy broni, lokacji, bestiariusze, itd., a co najciekawsze, przeczesując sieć, nie znalazłem ŻADNEJ negatywnej recenzji.



I pomyśleć, że Chrono Trigger, po skonwertowaniu cardridge’a do romu, zajmuje około 2MB. W czym tkwi fenomen tej gry? Spróbuję to Państwu przybliżyć.

Dzieło Square, jak zresztą inne efekty pracy Kwadratowych, to jRPG. Tak więc można się spodziewać kilku charakterystycznych dla tego gatunku elementów. Przede wszystkim cała fabuła sprowadza się do celu ostatecznego, jakim jest ratowanie świata. I co prawda, w CT wszystko jest pięknie zamaskowane, ale od zwrotu akcji do kolejnego zwrotu, od wątku do wątku, jak po nitce do kłębka gracz zmierza prosto do finałowej walki z Tym Złym.

Głównego bohatera mogą Państwo oczywiście nazwać, jak się rzewnie Państwu podoba, na potrzeby tego tekstu pozostańmy jednak przy standardowym „Crono”. Otóż Crono budzi się, a raczej zostaje brutalnie wyrwany ze stanu astralnego i okrutnie postawiony na nogi przez rodzicielkę. Akurat dziś jest rok 1000 i odbywa się w miasteczku ogromny festyn z okazji tego wydarzenia. Crono bierze trochę pieniędzy i postanawia zobaczyć, o co tyle krzyku. Gdy dociera na miejsce, wchodząc na plac centralny, zderza się z dziewczyną imieniem Marle. Przypadkowo znajduje jej zgubiony przed momentem wisiorek, za co dziewczyna jest mu bardzo wdzięczna. Co więcej, złotowłosa prosi go o to, by towarzyszył jej przez jakiś czas na festynie. (W tym momencie gra umożliwia wzięcie udziału w licznych zabawach i konkursach, m.in. obstawianiu wyników wyścigu, konkursie picia piwa na czas, itd.) Jednak główna atrakcją Festynu Tysiąclecia jest pokaz skonstruowanej przez przyjaciółkę Crona, Luccę, maszyny do transportu ciał przez bramy czasoprzestrzenne. Kto jako pierwszy musi wypróbować na samym sobie działanie maszyny? Tak, tak, dobrze Państwo myślą. Na szczęście Crono zostaje przeniesiony z jednej bramy do drugiej bez żadnych przeszkód. Widząc to, także Marle chce spróbować krótkiej podróży przez czasoprzestrzeń. Niestety pod wpływem dziwnego oddziaływania jej wisiorka na maszynę, zaczyna się dziać coś dziwnego i dziewczyna zostaje przetransportowana gdzieś w przeszłość. Crono w przypływie odwagi i z innych szlachetnych pobudek postanawia ruszyć Marle na pomoc. Bierze zostały po wydarzeniu wisiorek, zakłada go i namawia Luccę, by znowu uruchomiła maszynę.

I tak, jak już wspominałem, od krótkiej, zdawałoby się, misji przyprowadzenia dziewczyny z powrotem, Crono na końcu staje do walki z Lavosem, mitycznym stworzeniem żyjącym od milionów lat w jądrze Ziemi i pobierającym z niej energię. W roku 1999 Lavos ma zebrać wystarczającą ilość energii by wywlec swoje kolczaste cielsko na powierzchnię Ziemi i zgotować jej mieszkańcom koniec świata. Ale o tym bohaterowie dowiadują się stopniowo, odwiedzając różne epoki w dziejach planety.

 


Crono najpierw trafia do przeszłości, potem z powrotem do teraźniejszości, następnie do zrujnowanej przez Lavosa przyszłości, potem do prehistorii, a następnie do tzw. „wieków średnich”, kiedy ludzkość umiała się posługiwać magią. Poszczególne okresy w grze zwiedzą Państwo wielokrotnie, poznając kolejne tereny owych światów, a także nawiązując kontakty z przychylnymi (i nie) autochtonami.

W wykonaniu powierzonego zadania pomagają Crono – prócz Luccy i Marle – również pochodząca z prawieków ludzkości wojowniczka Ayla, żabogłowy błędny rycerz po przejściach Glenn, robot z przyszłości o oryginalnym imieniu Robo oraz – w zależności od sposobu naszej gry – prawdziwa szara eminencja całej gry – walczący kosą „bad guy” Magus. Taki zestaw walczących najróżniejszymi metodami daje Państwu możliwość bardzo różnego skonfigurowania drużyny wojaków. W jednym momencie w drużynie może być tylko troje bohaterów (na szczęście w dowolnym momencie gry można sobie wybrać, które z dostępnych postaci mają walczyć w drużynie), dlatego muszą Państwo kombinować i z góry ustalić kto najbardziej pasuje do Państwa stylu gry.

Oczywiście, jak na jRPG przystało, bardzo ważnym elementem rozgrywki są walki. Te w CT przypominają ogólnym założeniem te z Final Fantasy (a chyba każdy kojarzy, jak to w tamtym przypadku wyglądało). No więc Crono idzie sobie przez mapkę (tutaj innowacja – członków drużyny widać, jak zmierzają zaraz za nim) i o ile w FF momentu, kiedy drużyna zostaje przeniesiona na inny ekran, nie da się przewidzieć, tak tu czasem jest podobnie (znaczy przeciwnicy atakują znienacka – ale walka nie przenosi się na inną mapkę), a niekiedy w okolicy widać kręcące się, śpiące czy czatujące tu i ówdzie potwory (da się więc walkę ominąć, czego jednak Państwu nie polecam). W każdym razie główna różnica między większością jRPG-ów, a Crono Triggerem polega właśnie na sposobie walki. Co prawda wciąż mamy pasek ATB, jednak Crono i drużyna nie stoją w jednej linii naprzeciw szeregu fiendów, a tam, gdzie zastali wrogów czy zostali zaskoczeni atakiem. Takie posunięcie daje możliwość stosowania różnych taktycznych zagrań, np. gdy Crono jest otoczony przez potwory i zastosuje technikę Cyklonu, wszyscy adwersarze znajdujący się w promieniu ostrza jego katany otrzymują obrażenia. Można – dzięki innym technikom, nabywanym wraz z wzrastającymi punktami doświadczenia (otrzymywanym dzięki wygranym walkom) – np. zaatakować potwory stojące w jednej linii, w określonym promieniu odległości od bohatera lub wszystkich wrogów na ekranie. Mało tego, techniki można łączyć z innymi kompanami z drużyny, tak więc możliwe są ataki wynikające z połączenia laserowej broni Robo i miecza Crono czy miotacza Luccy i pięści Ayli. W pewnym momencie prócz broni konwencjonalnej, Crono i reszta otrzymują z rąk mistrza Seppkio moc magii, co jeszcze bardziej urozmaica rozgrywkę.

I jak to w grach RPG, bohaterowie potrafią atakować w przeróżny sposób wrogów, tracąc przy tym punkty many. Umieją też, korzystając ze swoich umiejętności, uzdrowić siebie lub kogoś z drużyny tudzież skorzystać z ekwipunku i zażyć specyfiki regenerujące, pomagające w defensywie lub ofensywie.

No właśnie - czymże byłaby jednak elektroniczna gra RPG bez przepełnionego do granic możliwości ekwipunku? W Chrono Trigger mogą Państwo kolekcjonować broń, zbroje, gadżety, wszelkie pierścienie +2 do magii czy buty +4 do szybkości. Warto rozejrzeć się po lokacjach, obszukać każdą skrzyneczkę, wykonać każdego questa pobocznego, by na koniec cieszyć się łatwym zwycięstwem nad Lavosem. Także i tu trzeba czasem nieźle kombinować, czy lepiej użyć miecza, który pozwoli atakować dwa razy w kolejce, czy taki, dzięki któremu będziecie Państwo mogli pozbawić wroga od razu połowy hp.

 


Trzeba przyznać, że poziom trudności jest bardzo ładnie zbalansowany i o ile ktoś stara się wykonywać wszystkie misje, nie unika walk oraz kupuje co jakiś czas porządny sprzęt, to nie napotka w tej grze momentu nie do przejścia, choć momentami jest naprawdę ciężko. Większość tych trudniejszych przeciwników (oraz wszystkich bossów) da się pokonać jedynie sposobem, a więc przydadzą się głowa na karku i szare komórki (lub solucja). Czasem należy uderzać jedynie w brzuch zmory, a dodatkowo osłabiać bestię czarami lodu, a czasem na przykład atakować wroga tylko czarami, jakimi on sam nas zaatakował, bo inaczej łotr zmiecie Was z powierzchni Ziemi.

Na pewno zachwyci Państwa masa różnorodnych minigier zręcznościowych, napotkanych w CT. A to będą Państwo musieli przebiec po cienkim, śliskim i zaśnieżonym jak droga Warszawa-Czerwińsk w ostatniego Sylwestra mostku, a to pokonać zarozumialca w wyścigu poduszkowcami. Po długich wędrówkach, częstych pojedynkach, ciekawych cut-scenkach (oczywiście tworzonych na silniku gry, co daje czasem komiczny, ale sympatyczny efekt), interesujących dialogach i brnięciu dalej w historię, jaką snują panowie z Square, takie momenty dodają samej grze lekkości i różnorodności.

Czego zatem Państwo oczekują od gry? By trzymała w napięciu do samego końca? By posiadała sympatycznych bohaterów, z którymi można się identyfikować? By grało się w nią lekko i przyjemnie, a jednocześnie by czas przy niej spędzony nie wydał się czasem zmarnowanym? By posiadała ładną grafikę (a ta jak na SNES jest wręcz piękna) i miłą dla ucha muzykę? By była maksymalnie grywalna i wygodna w obsłudze? By postacie zaprojektował Akira Toriyama? Byście Państwo zwyczajnie chcieli w nią z ochotą grać?

Oto więc jeszcze raz przedstawiam Państwu Chrono Triggera, grę, która spełni wszystkie te warunki. Nie macie Państwo tak starej konsoli w domu? Żadne problem. Wystarczy odwiedzić stronę www.ff4pl.prv.pl, a tam znajdą Państwo emulator, rom z gra, spolszczenie i program który owy patch zaaplikuje.

Proszę Państwa, gdy przeczytacie Państwo Playback do końca, proszę wpisać do przeglądarki ów adres i po chwili cieszyć się grą wszechczasów. Gorąco polecam, nic lepszego Państwo nie znajdziecie, jeśli chodzi o elektroniczną rozrywkę.

 

 Chrono Trigger

ocena

 grafika 7*  muzyka 7*  grywalność 10

10


+ Zajęłyby chyba z 10MB - Niekiedy walki bywają monotonne
- Większych nie stwierdzono

   

 

* Ocena byłaby wyższa, lecz obniżyłem ją nieco za pewną przepaść technologiczną między CT, a grami dzisiejszymi. Jednak, jak na konsolę SNES, grafika spokojnie dostałaby 9. Podobnie ma się sprawa z udźwiękowieniem.