PLAYBACK, nr 07/2009 (43) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

RECENZJE

Szymon 'Bombski' Radzewicz

Rock Band: Unplugged (PSP)

switch
Rock Band: Unplugged (PSP)
  • Gatunek: zręcznościowa/ muzyczna
  • Producent: Harmonix
  • Wydawca: Electronic Arts
  • Data premiery: 09.06.2009

Rock Band na przenośnej konsoli? Bez akcesoriów udających instrumenty muzyczne? Bez ogromnego telewizora, przy słabiutkich głośnikach PlayStation Portable? Przeszkód było wiele, tak samo, jak sceptycznie nastawionych graczy. Nic w tym dziwnego, od samego początku pewnym było, że bez kontrolera imitującego gitary, pałeczki czy mikrofon w rękach to już nie będzie to samo, to już nie te same doznania. Mimo wszystko studio Harmonix wyszło z ciężkiego zadania obronną ręką, niestety, popełniając przy tym kilka głupich błędów.

Jak wiadomo, podstawową różnicą między Guitar Hero a Rock Band jest ilość posiadanych instrumentów. Zamiast jednej gitary elektrycznej mamy bowiem dodatkowo gitarę basową, mikrofon oraz perkusję. Jak to wszystko umieścić w jednym, biednym PSP, które składa się raptem z 10, no, z 12 przycisków? Dobre pytanie.

To właśnie z Music Store będziemy ściągali nowe kawałki

To właśnie z Music Store będziemy ściągali nowe kawałki

Zdecydowano się na rozwiązanie jak najprostsze. Zamiast "operować" czterema instrumentami na raz, skupiamy się tylko na jednym, zmuszani co jakiś czas do "przeskakiwania" pomiędzy nimi (za pomocą L i R). Dzięki takiemu pomysłowi jednorazowo skupiamy się tylko na konkretnym instrumencie, podczas gdy pozostałe grają samoistnie, oczywiście bezbłędnie. Sztuczka polega na odpowiednio szybkim przełączaniu się pomiędzy dwoma gitarami, majkiem i perką, aby nie wypaść z rytmu i bezbłędnie wchodzić z w to, co mamy naciskać. Chociaż to kompromisowe rozwiązanie sprawdza się w stu procentach, w porównaniu do wersji na X360 czy PS3 naprawdę można poczuć się samotnym.

Nigdy nie miałem fantazji do tego typu rzeczy

Nigdy nie miałem fantazji do tego typu rzeczy

Wszystko przez brak w tej grze jakiegokolwiek trybu multiplayer. Kupując Unplugged jesteśmy skazani na samotną grę, kumple mogą co najwyżej popatrzeć znad ramienia. Jest to o tyle dziwne, że to właśnie rozgrywka ze znajomymi jest kwintesencją gier takich jak Rock Band. Tutaj pozbawiona swojego największego atutu, bez wątpienia nie daje graczom tyle radości i satysfakcji, co rozgrywka w kilka osób. A czy problemem byłoby dodać dla tej gry tryb dla wielu graczy? Wystarczyłoby proste połączenie Ad-Hoc, przecież każdy z pozostałych posiadaczy PSP mógłby mieć przydzielony "na stałe" odpowiedni instrument. Harmonix nie wpadł na taki pomysł, czy po prostu nie chciał na niego wpaść? Co prawda twórcy Unplugged już teraz zapowiedzieli, że projekt będzie rozwijany przez DLC możliwe do pobrania z PSStore, ale szczerze wątpię, żeby znalazło się w nich coś innego niż nowe kawałki. Bardzo duży minus.

Widok znany chyba każdemu fanowi gier w stylu Guitar Hero

Widok znany chyba każdemu fanowi gier w stylu Guitar Hero

Mimo wszystko, nawet pomimo tego, przenośny Rock Band potrafi wciągnąć. Nie czujemy się co prawda jak rockowa gwiazda (PSP to nie gitara, niestety), sami udajemy cały zespół oraz zmuszeni jesteśmy grać na słuchawkach (bez nich jakość oferowanego dźwięku jest byt kiepska, takie posunięcie zalecają sami programiści), niemniej syndrom "jeszcze tylko jednej piosenki" dopada i tak. Gra potrafi wciągnąć, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. Chociaż przyciski konsolki nie są w stanie oddać układu buttonów, jaki mamy w dodawanej do gry na konsole stacjonarnej gitary, nie znaczy to jednak, że jest łatwo. Wręcz przeciwnie, poziom "EXPERT" wydał mi się o wiele bardziej wymagający, niż ten znany z wersji na X360. "EASY" and "MEDIUM" wydawały się natomiast zbyt łatwe, nawet grając na przenośnej konsoli. Złotym środkiem okazał się więc "HARD", który nawet dla niedoświadczonych graczy powinien być najlepszym wyborem.

Będzie show :D

Będzie show :D

Ooo tak, lubię takie

Ooo tak, lubię takie

Ciekawym rozwiązaniem jest tryb On Tour, gdzie tworzymy własną rockową kapelę, po czym ruszamy z nią w świat, aby zawojować wszystkich tych nastolatków z czarnymi grzywkami na oczkach. System kreacji członków kapeli jest całkiem rozbudowany, możemy zmieniać zarówno czysto fizyczne walory, jak i ciuchy (których jest cała masa) oraz instrumenty, na których grają. Jest z czego wybierać. Oczywiście to tylko kosmetyka, ponieważ podczas właściwej rozgrywki i tak zawsze wpatrzeni będziemy w nadchodzące "tonki", które musimy wciskać, podczas gdy nasza "kapela" porusza się gdzieś tam w tle, zupełnie przez nas niezauważona. W zamian za dobre koncerty dostajemy kasę, fanów i menagerów, co przekłada się na jeszcze więcej fanów i jeszcze więcej kasy, i tak do opanowania świata (przy okazji odblokowując nowe utwory).

Na koncert!... a potem na ciasteczka

Na koncert!... a potem na ciasteczka

Ponarzekałbym trochę na same kawałki, jakie umieścili w grze twórcy. Ich liczba nie jest zadowalająca, prawie 50 utworów to moim zdaniem trochę za mało, nawet jak na początek. Przed premierą gry producenci chwalili się, że lista w Unplugged będzie składała się z prawdziwych ekskluzywów, nie użytych nigdy wcześniej. Cóż, co prawda są to pozycje w większości nieruszane, niemniej, szczerze mówiąc, wolałbym już coś bardziej ogranego z wcześniejszych wersji, niżeli takie "unikaty". Zabrakło piosenek klasycznych, prawdziwych rockowych filarów. Zamiast tego bawimy się z AFI i ich "Miss Murder" czy "What's My Age Again?' Blinka 182. A gdzie solidna, ZNANA klasyka? Świetne "Message In the Bottle" od The Police czy "Livin' on a Prayer" Joviego nie ratuje sytuacji. Na całe szczęście pierwszy DLC z nowymi kawałkami ma ukazać się już w miesiąc po premierze gry, lista wszystkich utworów z Unplugged znajduje się natomiast w ramce obok.

Ciekawy chwyt gitary

Ciekawy chwyt gitary

Cóż, mamy więc zabawę w samotności, brak akcesoriów udających instrumenty muzyczne, średnio (moim subiektywnym zdaniem) wybrane kawałki i konieczność grania na słuchawkach, inaczej jest za cicho. Bez wątpienia są to ogromne wady kieszonkowego Rock Banda, niemniej, nawet pomimo tego, czuję sympatię do tej pozycji. Nawet bez instrumentów gra się naprawdę przyjemnie, można się wciągnąć. Innym dużym plusem Unplugged jest właśnie platforma, na jaką została ta gra stworzona. Jesteśmy w autobusie, wyciągamy PSP, zakładamy słuchawki, po czym szybko "zaliczamy" trzy czy cztery piosenki, bez konieczności podłączania czegokolwiek, po czym wkładamy handhelda ponownie do kieszeni. Innymi atutami przemawiającymi za kupnem Unplugged jest nieco karykaturalna, ale przyjemna dla oka grafika oraz tryb "EXTRAS", gdzie mamy wiele ciekawych opcji. Przykładowo, możemy odblokować tam wszystkie piosenki (bez żmudnego przechodzenia trybu On Tour), usunąć z kawałków solówki czy wybrać tryb, w którym gramy tylko na jednym instrumencie, bez konieczności "przeskakiwania" pomiędzy wszystkimi.

Wokal za pomocą przycisków? Cóż, z konieczności...

Wokal za pomocą przycisków? Cóż, z konieczności...

Podsumowując, jeżeli Unplugged miałoby być twoją pierwszą grą tego typu, zakup raczej odradzam. Najpierw warto zapoznać się z wersją na konsole stacjonarne, zobaczyć, na czym polega kwintesencja tej zabawy. Dopiero potem polecam wziąć się za wersję przenośną, bez kumpli, bez akcesoriów, gdzie największym plusem tej gry jest właśnie mobilność, możliwość zagrania gdziekolwiek nam się podoba. Z nieco mniejszymi emocjami, niemniej nadal jest dobrze. Z niecierpliwością czekam na pierwszy dodatek do pobrania. Mocna siódemka wydaje się być dobrą oceną.

Metryczka

  • Plusy: + mobilność + nadchodzące DLC + tryby On Tuor oraz Extras
  • Minusy: - bez akcesoriów to nie to samo - Świetny dźwięk, ale tylko na słuchawkach - brak trybu multiplayer - a gdzie grip?!
  • Video: 7
  • Audio: 9
  • Grywalność: 7

Ocena Playbacku

7