W Heavy Rain wcielimy się w czworo głównych bohaterów - Normana Jaydena (psychologa z FBI, który większość życia spędził tworząc profile psychologiczne rozmaitych zabójców i - co będzie miało pewien wpływ na przebieg gry - jest uzależniony od narkotyków), Madison Paige (dziennikarkę śledczą, która ma tendencję do zbyt dużego angażowania się w swoją pracę). O pozostałych dwóch postaciach, a będą to Ethan Mars i Scott Shelby, nie wiadomo nic poza ich nazwiskami. Każdy z tych indywiduów dostanie swoje pięć minut i będzie związany z głównym antagonistą poprzez poszukiwanie go (każdy na swój sposób - na przykład Madison w celu zdobycia jakichś informacji udzieli sesji striptizu), a ich losy mają się nie przeplatać. Co ciekawe, gdy któryś z naszych podopiecznych dokona żywota przez, chociażby niezdarność gracza, na ekranie nie ujrzymy napisu "game over" (no, chyba że zginą wszyscy) - intryga toczyć się będzie dalej, tylko w nieco inny sposób.
Twórcy nie są zbyt rozmowni, gdy dziennikarze zadają pytania dotyczące fabuły. Jedyne, co chcą zdradzić to to, że historia opowiedziana w Heavy Rain ma być wyjątkowa, wielowątkowa, niesamowita, itd., itp. Bardzo konkretna wypowiedź. Wiadomo natomiast, że cała czwórka bohaterów z różnych pobudek będzie ścigała okrutnego mordercę, który zostawia przy ciałach swoich ofiar origami (stąd podtytuł produkcji - The Origami Killer). Nie przypomina Wam to podobnego motywu z naszej rodzimej produkcji, Art of Murder: Klątwy Lalkarza? Z tymże w tej ostatniej zabójca zostawiał lalki. Kto wzorował się na kim?
Generalnie gra składa się z trzech podstawowych części: interakcji z postaciami, wykonywania zwykłych czynności (jak otwieranie drzwi, chodzenie, itd.) i scen walki. Poruszanie bohaterem odbywa się w sposób znany z właściwie większości produkcji. Prawdziwa rewolucja objęła pozostałe akcje związane z oddziaływaniem na środowisko świata gry. Gdy użytkownik zbliża się do przedmiotu, z którym można coś zrobić, to nad nim wyświetla się przestrzenna wizualizacja przycisku, który trzeba wcisnąć, bądź ruchu, jaki należy wykonać gałką lub samym padem, by wykonać daną czynność. Podczas scen walki nie mamy bezpośredniej kontroli nad poczynaniami postaci - potyczki zrealizowano w postaci gigantycznego quick-time eventu. Gdy jakaś akcja nam się nie powiedzie, to nie jest jeszcze powód żeby rzucać się na druty, gdyż scena będzie kontynuowana, tylko będzie miała trochę inny przebieg.
Na tegorocznych targach Electronic Entertainment Expo Quantic Dream pokazała bardzo krótki fragment swojej gry. Norman Jayden otrzymał informację, że samochód, którym poruszał się Origami Killer trafił na złomowisko niejakiego Mad Jacky'ego. Postanowia przeprowadzić tam śledztwo, przy okazji którego ujawniono gadżet, jakim będzie się posługiwać Jayden, a jest to ARI (Added Reality Interface). Urządzenie to składa się ze specjalnych okularów i rękawicy, a służy do badania śladów DNA, odcisków stóp. Podczas używania tego akcesorium, na ekranie ukazuje się bardzo futurystycznie wyglądający, przestrzenny interfejs, na którym wyświetlane są zdobyte informacje. Norman po dokonaniu wstrząsającego odkrycia zostaje zaatakowany przez Jacky'ego. Walka trwa kilka minut i wygląda bardzo efektownie - wszystko wyreżyserowano z dużą gracją i smakiem, przez co naprawdę przyjemnie pooglądać zmagania Jaydena z napastnikiem.
Na zakończenie wypada wspomnieć o grafice, która jest naprawdę ładna, ale niestety nie ma powodów do zachwytu nad nią. Demo technologiczne sprzed dobrych kilkunastu miesięcy prezentowało się o wiele lepiej. Mimo wszystko Heavy Rain zapowiada się znakomicie, i jeśli całość będzie równie fajna jak fragment pokazany na E3, to mogę się założyć, że jeszcze o tej grze usłyszymy. Szkoda tylko, że przyjemność z obcowania z dziełem Quantic Dream będą mieli (na razie) tylko posiadacze PlayStation 3. Powodem, dla którego gra ukaże się tylko na konsoli Sony jest rzekoma słabość pozostałych platform, co jest po prostu absurdem. Mam nadzieję, iż producenci - prędzej czy później - odkryją w Xboksie 360 i PeCecie potencjał do pociągnięcia Heavy Rain, bo w przeciwnym razie zarówno twórcy, jaki i gracze stracą bardzo dużo.