PLAYBACK, nr 02/2009 (38) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

RECENZJE

Piotr 'Hunier' Rudnicki

Royal Marines Commando

switch
Royal Marines Commando
  • Gatunek: FPS
  • Producent: CITY Interactive
  • Wydawca: CITY Interactive
  • Data premiery: 14.11.2008
  • Dystrybutor pl: CITY Interactive
  • Platforma: PC
  • Pegi rating: 16+
  • WWW: oficjalna strona
  • Cena: 19,90 zł

Polskiego producenta i wydawcy, firmy CITY Interactive, raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Dzięki nim widujemy w kioskach gry za 10-20 zł o dość słabej jakości. Trzeba jednak zauważyć, że pozycje te nie są nigdy skierowane do starych wyjadaczy, którym najnowsze produkcje nie są obce. Głównymi odbiorcami gier (a przede wszystkim FPS-ów) od CI są okazjonalni gracze, niepoświęcający na rozgrywkę elektroniczną wiele czasu i pieniędzy. Jednym z takich tytułów jest Royal Marines Commando, kolejny shooter polskiego studia.

Akcja przenosi nas w czasy II wojny światowej. Wcielamy się w brytyjskiego żołnierza. Niemcy pracują nad nową bronią - łodziami typu U-Boot, więc głównym zadaniem oddziału naszego wojaka będzie sabotowanie produkcji i inne tego typu czynności. Tożsamość bohatera nie jest ważna, gdyż postać nie dostała od rodziców żadnych charakterystycznych cech. To zwykły żołnierz i nie mamy co oczekiwać żadnej ciekawej fabuły z nim związanej. CITY Interactive prawie w każdej swojej wojennej produkcji nie umieszcza niczego, co byłoby ciekawym uzupełnieniem historycznych faktów. Przez to bohater wydaje nam się totalną maszyną, podobnie jak jego kompani i wszystkie inne napotkane postacie. Tak jak wspomniałem, jest to gra dla niedzielnych graczy, skupia się więc na akcji… która to już trzyma nieco lepszy poziom niż cała reszta zawartości.

Rozmycie podczas celowania nie jest tak dobre jak to w Call of Duty, jednak prezentuje się całkiem ładnie

Rozmycie podczas celowania nie jest tak dobre jak to w Call of Duty, jednak prezentuje się całkiem ładnie

Royal Marines Commando rzuca nas w wir walki na niemal wszystkich kontynentach. Nie znaczy to jednak, że jest to rozrywka na długie wieczory - na upartego grę można przejść w 3 godziny. A raczej MOŻNA BY było ją przejść w 3 godziny. Pośród licznych bugów znalazł się taki, który uniemożliwia dalsze granie. W jednej z końcowych misji gra zaczyna potwornie klatkować, a postać gracza przestaje się przemieszczać. Wczytywanie starszego zapisu gry nie pomogło, tak samo instalacja łatki o wadze około 50 megabajtów. Z żalem obniżyłem za tę wpadkę ocenę końcową o jeden punkt. Produkt CI raczy nas także przeróżnymi innymi błędami kodu gry - często zdarzało się, że postać blokowała się w drzwiach. Jednym z ciekawszych widoków był przeciwnik, który zastygł w bezruchu po wytrąceniu mu z ręki karabinu… Efekt obserwować możecie na screenie.

Z cyklu

Z cyklu "Głupoty": strzelanie z Winchestera do wrogów znajdujących się kilometr od nas

By w starciach na śmierć i życie nie czuć się osamotnionym, w każdy z etapów ruszamy z drużyną kompanów. W gębie są oni mocni, jednak wystarczy pierwsza akcja, by chowali są za ścianami czekając, aż gracz wystrzela wszystkich wrogów. Twórcy obdarzyli ich na tyle wysokim poczuciem humoru, że potrafią przy tym zawołać "Biegnij, osłaniamy cię!". Na szczęście gdy już znajdą się na linii ognia, ich sztuczna inteligencja sprawdza się przyzwoicie. Ciężko też narzekać na zachowania przeciwników, poza niektórymi sytuacjami (zdarza im się biec z odległości 20 metrów, by uderzyć gracza kolbą…), myślą dość logicznie. Szkoda jeszcze, że twórcy nie pokusili się o jakieś proste komendy dla naszego oddziału, ale chyba za wiele wymagam od tak niskobudżetowej produkcji…

Ciężko jednak chwalić twórców za znośne AI, skoro jest ono częścią silnika Jupiter Ex, zakupionego przez polskiego producenta jakiś czas temu. Wcześniej silnik ten napędzał pierwszą część F.E.A.R., teraz służy jako baza dla prawie wszystkich gier od CITY Interactive. Poza sztuczną inteligencją, wniósł do produkcji polskiego studia także dobrą fizykę, której niestety za bardzo w Royal Marines Commando nie widać. Zdarzało się, że granat rzucony w trawę odbija się na kilka metrów wzwyż jak piłka tenisowa. Ubytki w realizmie uzupełnia znośna oprawa graficzna, pod niektórymi względami lepsza niż w shooterze Monolith. Obszary na świeżym powietrzu wyglądają ładnie, wnętrza już nieco gorzej, jednak wciąż trzymają sensowny poziom. Chwali się też, że nie mamy tutaj do czynienia z wtórnością pomieszczeń - z racji małej liczby misji, każda jest rozgrywana w zupełnie innym otoczeniu. Niestety, nie wyszły już twórcom wszelkie modele, z naciskiem na modele postaci. Premier Churchill wygląda najbardziej komicznie, gdyby nie napisy podczas filmików w życiu bym się nie domyślił, że to właśnie ta osoba. Ogólnie oprawa prezentuje średni poziom, daleko jej do najnowszych hitów.

Takie Monte Cassino, tyle że w Szkocji

Takie Monte Cassino, tyle że w Szkocji

Tak menu jak i sterowanie zostały żywcem wzięte z F.E.A.R.-a, jednak producent dodał co nie co od siebie. Przede wszystkim nie spotkamy się tutaj z przestarzałymi apteczkami, zamiast tego rany leczymy krótkim odpoczynkiem z dala od kul, jak w większości dzisiejszych FPS-ów. Dostaliśmy też do dyspozycji granaty dymne, które często się przydają, a interfejs został wzbogacony o sygnalizator granatów upadających w pobliżu gracza. Oczywistą sprawą jest, że wszystkie bronie to modele wzorowane na drugowojennym wyposażeniu, jednak ich skuteczność jest dziwnie wysoka. Szczytem braku realizmu jest możliwość bezproblemowej likwidacji oddalonego o kilkaset metrów wroga za pomocą shotguna Winchester… Ja rozumiem, że to była dobra broń, ale bez przesady!

Słynny bezbronny żołnierz. Tak go sadystycznie zostawiłem…

Słynny bezbronny żołnierz. Tak go sadystycznie zostawiłem…

Jak się w to ostatecznie gra? Nie mam zamiaru krzywdzić opisywanej produkcji stwierdzeniem, że zabawa przy niej boli - byłaby to nieprawda. Można przy niej spędzić całkiem przyjemnie kilka godzin, o ile tylko przymkniemy oko na błędy oraz nie będziemy oczekiwać po niej gęstego klimatu. CITY Interactive wciąż robi gry z dolnej półki, jednak panowie malutkimi kroczkami podwyższają jakość swoich tworów. Za kilkadziesiąt lat może uda im się podbić światowe rynki, teraz jednak ich najnowszy FPS to tylko dość znośna pozycja w przystępnej cenie. Wieloletnim fanom strzelanek poleciłbym jednak tytuły z tanich serii innych wydawców, które prezentują wyższy poziom, a także można je nabyć za małe pieniądze.

Kolejny taśmowy FPS od CITY Interactive, widać jednak pewien postęp. Szkoda, że nie da się go ukończyć…

Metryczka

  • Wymagania: Windows 2000/XP/Vista, CPU 2.0GHz, 512 MB RAM (1GB dla Windows Vista), Geforce 5700/Radeon 9700, 3GB na dysku twardym
  • Plusy: + da się pograć + znośna oprawa + niska cena
  • Minusy: - sporo bugów - nie da się ukończyć kampanii! - krótka - mnóstwo sprzecznych z realizmem sytuacji - niekiedy głupie zachowania wrogów - kompani, których mogłoby nie być
  • Video: 6
  • Audio: 5
  • Grywalność: 4

Ocena Playbacku

4