PLAYBACK, nr 02/2009 (38) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

RECENZJE

Piotr 'sylveck' Selwestrowicz

Aggression: Starcie mocarstw

switch
Aggression: Starcie mocarstw
  • Gatunek: RTS
  • Producent: Lesta Studio
  • Wydawca: Buka Entertainment
  • Data premiery: 13.09.2007 (świat), 03.11.2008 (Polska)
  • Dystrybutor pl: City Interactive
  • Pegi rating: 16+
  • WWW: oficjalna strona
  • Cena: 49,99 zł

Czy jest na sali ktokolwiek, kto nie grał w planszówkę Risk (po polsku - Ryzyko)? To jest to coś, gdzie mamy do dyspozycji mapę świata podzieloną na kilkadziesiąt obszarów, na której rozstawiamy swoje wojska i mamy za zadanie podbicie całej planety (tu możecie wstawić śmiech złoczyńcy). Dlaczego przywołuję jakąś tam grę planszową? Bo Aggression: Starcie mocarstw to właściwie jej nieco bardziej rozbudowana wersja.

Może nawet nie "nieco", ale znacznie rozbudowana. Tytuł ten reprezentuje bardzo popularny od czasów Total War gatunek - RTS z elementami strategii turowej. Innymi słowy - gra, w której oprócz kierowania państwem na mapie strategicznej możemy też dowodzić własnymi wojskami na poziomie taktycznym. Jednak Aggression nie łączy tych dwóch płaszczyzn z taką klasą, z jaką robiła to wspomniana wcześniej seria.

Warszawa broniąca Rosji przed Niemcami? Człowiek uczy się przez całe życie...

Warszawa broniąca Rosji przed Niemcami? Człowiek uczy się przez całe życie...

Tutaj zamiast średniowiecznej Japonii czy starożytnego Rzymu zastajemy Europę na początku XX wieku, kilka lat przed wybuchem I wojny światowej i przejmujemy "stery dowodzenia" aż do roku 1950. Do boju możemy poprowadzić... No właśnie, i tu zaczyna się już pierwszy problem, bo tylko 4 państwa - Rosję, Niemcy, Wielką Brytanię lub Francję. Obok tych na mapie starego kontynentu wyróżnione zostały Turcja, Włochy, Hiszpania oraz Austria, a niektóre kraje bałkańskie i skandynawskie zostały ukazane jako neutralne. Według mnie zupełnie zbędny zabieg, bo przez to nie możemy z nimi nawiązać żadnych stosunków dyplomatycznych. Jak widać, pominięto całkowicie państwa spoza Europy (nie licząc Turcji oraz kilku kolonii w północnej Afryce), na czym "ucierpiały" m.in. Stany Zjednoczone i Japonia, które bądź co bądź odegrały istotną rolę w dwóch światowych konfliktach pierwszej połowy XX wieku.

Żywcem nas nie wezmą! Warką też nie!

Żywcem nas nie wezmą! Warką też nie!

Lecz wcale nie musimy doprowadzać do rozwiązania zbrojnego w stosunkach międzynarodowych - te wystarczy utrzymać w jak najlepszym porządku (np. wykonując różnorakie zadania losowe). Lata 1910-1950 mogą wyglądać zupełnie inaczej niż faktycznie, np. grając Rosją już w 1913 roku zająłem niemal całą Austrię by rok później sprzymierzyć się z Niemcami, Francją i Turcją. Takie scenariusze też są tutaj możliwe. Jednak mocarstwom pozostawiono trochę za dużo swobody - co najmniej dziwnie to wygląda, że po zajęciu Austrii i pozostawieniu jej tylko jednej prowincji... zaoferowali mi oni wstąpienie z nimi w sojusz już miesiąc po zakończeniu wojny. Najdziwniejsze jest to, że po całkowitym podbiciu danego państwa ono zwyczajnie przestaje istnieć. I to wszystko - żadnych dążeń niepodległościowych czy niepokojów społecznych, obywatele żyją długo i szczęśliwie pod rządami nowego monarchy. Bajka. W ogóle brak zgodności historycznej posunięto do takich granic absurdu, że państwo, którego rządy się obejmie (bez różnicy, które), ma z początku najsłabszą armię na kontynencie. Nawet jeśli tym państwem jest Rosja...

Przykład niezwykłego, zapierającego wręcz dech w piersiach poczucia humoru tłumacza...

Przykład niezwykłego, zapierającego wręcz dech w piersiach poczucia humoru tłumacza...

Ale co nam po dobrych stosunkach z sąsiadami, gdy państwo jest niewydolne gospodarczo? O to też trzeba zadbać. W każdej ze swych prowincji musimy ustalić, ile "siły roboczej" mamy przeznaczyć na trzy dziedziny - wytwarzanie punktów przemysłowych (istotne głównie przy rekrutacji jednostek oraz przy stawianiu budynków), wytwarzanie punktów edukacji (tutaj sprawa jest prosta - przede wszystkim potrzebne są one do badań technologicznych) lub poziom życia (przydatne do zmniejszania niepokojów społecznych w mieście). Przeszkadza tylko całkowity brak automatyzacji tego aspektu, a kontrolowanie kilkudziesięciu miast co parę tygodni lub miesięcy i przesuwanie wskaźników jest nieco denerwujące.

Ważne jest wspomniane już wcześniej stawianie budowli - takie jak fabryka czy szkoła zwiększają potencjał miasta w wytwarzaniu punktów przemysłu i edukacji, ale są one też potrzebne do powiększania swej armii. W tym celu budujemy komendę uzupełnień lub akademię wojskową, a także lotnisko, port, stajnię (kawaleria) oraz fabrykę amunicji (pojazdy opancerzone).

Widoczki ładne, szkoda tylko, że to wszystko zaraz spłonie

Widoczki ładne, szkoda tylko, że to wszystko zaraz spłonie

Właściwie to w czasie pokoju wojska nie są specjalnie potrzebne, ale i tak warto mieć w zanadrzu trochę jednostek - mogą one np. stłumić bunt w mieście. Ale jeśli wejdziemy na wojenną ścieżkę, są one nieodzowne. Gdy tylko wkroczymy na terytorium wroga (lub on na nasze) - zaczyna się bitwa. Możemy ją dać do rozstrzygnięcia komputerowi, ale przecież jesteś twardzielem i sam poprowadzisz swoich wojaków do boju, prawda? Szczególnie, że nawet minimalne zdolności taktyczne pozwalają zmniejszyć straty w porównaniu do "bitwy z automatu". Można by je wręcz zminimalizować, gdyby nie fatalny nawyk naszych żołnierzy do biegania w szyku "róbta co chceta" tudzież "hurra, nareszcie fajrant!". Nie można ustawić żadnej formacji (co najwyżej jest opcja zmiany ich tempa w bieg lub polecenie "padnij"), więc czasami nasi podopieczni potrafią ustawić się setki merów od siebie, bo odgrodzi ich jakiś domek lub drzewko, a gdy tylko się zagapimy - kawaleria wparuje z pełnym impetem w sam środek obozu przeciwnika i nieco wolniejsza piechota nie ma już po kilkunastu sekundach nawet co zbierać. Tracimy przez to bezsensownie całe oddziały. Na szczęście istnieje możliwość wezwania posiłków, co bywa niejednokrotnie ratunkiem, gdy sytuacja staje się beznadziejna. Równie zbawienne potrafi być wezwanie np. wsparcia artylerii czy bombowca. Co ciekawe - nasze zadanie nie ogranicza się do "zmieść z powierzchni ziemi" - na mapie jest kilka punktów, które należy zdobyć i utrzymać w celu wygrania bitwy. Ale w sumie to i tak oznacza zwykle rzeź. Na mnie tryb taktyczny wywarł bardzo przykre wrażenie - w porównaniu z którąkolwiek z gier z serii Total War wypada jak Wolfenstein 3D przy Crysisie.

Potyczki nie możemy poprowadzić bez generała. Jest to jedna z kilku specjalizacji postaci historycznych, jakie możemy zatrudnić. Oprócz tego skorzystamy z usług przywódcy, szpiega czy naukowca. Pomysł może nie za oryginalny, ale urozmaicający rozgrywkę. Warto dobrze się zastanowić nad doborem postaci, bo różne z nich dają odmienne profity, a może pomagać nam tylko dziesięciu bohaterów. Ponadto każdy z nich nieustannie się rozwija i uczy nowych umiejętności.

Prężnie działająca francuska gospodarka

Prężnie działająca francuska gospodarka

Jak widać na screenach, grafika nie jest specjalnie okazała - tak na mapie taktycznej, jak i strategicznej. Najłatwiej jest rzec, iż wszystko jest na swoim miejscu, ale na wodotryski zabrakło funduszy. Na odpowiednie efekty dźwiękowe chyba też - jest ich bardzo mało i nie są zbyt wyraziste, a na dodatek muzyka szybko staje się nudna i irytująca, choć z początku łatwo wpada w ucho. Słówko należy się jeszcze tłumaczeniu, które wykonano "na odwal się". Momentami zamiast nazwy państwa widzimy napis "nation1" lub "%LifeQuality" zamiast "poziomu życia", a czasami wręcz wszelkie teksty z podobnymi "zamiennikami" to niezrozumiały bełkot. No i jeszcze ten super zabawny przypis tłumacza, który możecie podziwiać na obrazku. Pełen profesjonalizm...

Ach, katiusza, ma dawna miłość...

Ach, katiusza, ma dawna miłość...

Tłumaczenie byłoby o wiele lepsze, gdyby poświęcić mu nieco uwagi, tak samo jest i z całą grą. Jej względna prostota jest jednocześnie i zaletą, i wadą. Osobiście wolałbym nieco bardziej rozwinięte możliwości kierowania aparatem państwowym i np. takie "drobiazgi" jak zarządzanie surowcami. Dla fanów wspomnianego na początku Risk - pozycja warta choćby zainteresowania. Dla miłośników serii Total War także, ale tylko jeśli nie boją się upośledzonego trybu taktycznego. I perspektywy zaśnięcia przed monitorem.

Chyba najbardziej nijaki tytuł, w jaki grałem.

Metryczka

  • Wymagania: Pentium 2,4 GHz lub AMD 2400, 512 RAM, grafika 128 MB, 3,5 GB HDD, Microsoft XP/Vista
  • Plusy: + mimo wszystko - w miarę przyjemna i wciągają rozgrywka + w sumie to ogólna prostota...
  • Minusy: - ...zbytnia prostota - na dłuższą metę - nuży - słabiutki tryb taktyczny - nijaka oprawa audio-wide
  • Video: 6
  • Audio: 5
  • Grywalność: 5

Ocena Playbacku

5