WGS 2005 i piękna, kasztanowłosa dziewczyna o nadzwy... Zamknij mordę Joker.



Słota, śnieg, mróz. Ulica Prądzyńskiego i... Tłumy ludzi w kolejce do hali XXI. Po co? Po dobrą zabawę i wyśmienite gry. Takie przynajmniej jest nastawienie moje i osoby, z którą wybieram się na targi – Kroenena, redakcyjnego kolegę.
Ogłupiała tłuszcza tłoczy się przy ulicy Prądzyńskiego, gdzie stoi wielki, ceglany gmach EXPO XXI. Koło pół tysiąca młodych obywateli RP, urągając wywalczonej przez imć Wałęsie demokracji, stało w długiej na 200 metrów kolejce. Nawet w niej nie stanąłem, już miałem zawracać gdy... Dopadł mnie Joker, redakcyjny kolega.

Po wejściu, poza kolejką dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, zastaliśmy, a jakże, szatnię. Oczywiście płatną. Po nie lada wydatku, jakim jest dziesięciu złotych polskich, na bilet następną niespodzianką, niezbyt miłą, są dwa złocisze za zawieszenie kurtki.
Wejścia do głównej hali wystawowej strzegło sześciu jegomości odzianych w wojskowe uniformy, z karabinami przewieszonymi na paskach. Oprócz nich drzwi taranował jeszcze groźniejszy mospan, o prezencji kogoś na kształt gestapowca skrzyżowanego z sumo. Cudem jakimś udało nam się przejść ze wszystkimi gnatami na miejscach.

Po przejściu obok postawnego ochroniarza wejścia na imprezę, spostrzegliśmy stoisko Logitecha. Tam z kolei, sprzętu „pilnowały” cztery piękne, długonogie, o dużych… oczach i blond włosach panie. Wszystkie prezentowały swe wdzięki do tego stopnia, iż przypadkowi przedstawiciele tej brzydszej płci musieli osłaniać oczy przed refleksami bijącymi spośród złocistych włosów i lic „strażniczek” najnowszych zdobyczy Logitecha, to jest myszy z serii „G”, czyli myszek G5, dwóch telewizorów plazmowych, przy których można było zabawić się jednym z dominatorów WGS 2005 – Fifą 06.

Omijając stoisko Creative’a (prezentującego najnowszego Soundblastera X-fi. Warunki testowania sprzętu luksusowe – czerwone kapany wraz ze słuchaweczkami i trailery gier jako przedmiot analizy dźwiękowej) i Logitecha skierowaliśmy się do rezydencji panów redaktorów z serwisu gry.ImRo (dodajmy, że oprócz nich tylko gry.wp wystawiły swoje stoiska). Serwis ten ma skończony niedawno roczek, a już jest uznawany za jedną z większych sił w półświatku komputerowej publicystyki. Chwilkę postaliśmy oglądając wyposażenie, wymieniliśmy uśmiechy z Panem Redaktorem i ruszyliśmy w stronę Lemu, a dokładniej Matrix: Path of Neo. Chwilkę pobawiłem się w ucieczkę przed agentami Thomasem Andersonem aka „Neo”, po czym rzuciłem padem w kąt i poszliśmy dalej poziewując…

…Poziewując i od czasu do czasu rzucając przelotne, wygłodniałe niczym wilk, spojrzenie na chadzające po hali hostessy, które w tym roku obrodziły nie tylko w ilość, ale także urodę. Jednak co by nie mówić – bez kobiet świat nie byłby już taki sam… Ekhm, teraz może do rzeczy. Zaraz po nowym Matrixowym produkcie obraliśmy kurs na kwaterę główną wcześniej wspomnianego wydawcy. Urzędowało tam trzech panów, których niesamowicie męczyłem, ale cóż, nie to jest celem mej wypowiedzi (pozdrawiam rzeczone persony ;)). Otóż właściwe stoisko Lema okazało się niczym innym jak… Sklepem. Tak, tak. Zaraz za ladą stały uginające się od gier półki, oraz propagandowe plakaty, oraz gadżety dodawane przy zakupie danego produktu. Ogólnie rzecz biorąc oprócz wystawianych tytułów możliwy również był zakup któregoś z „dzieci” Lema.

Które też były w promocji, albowiem kupując grę Lemu na targach WGS, płaciło się o te kilkanaście procent mniej – i tak Quake 4 miast 259 złotych bulił „jedynie” 200, a za IŁ 2 Szturmovik żądano niewielkiej sumy 15 złociszy. Skręciwszy ode lemowego sklepu wpadliśmy na prezentację dwóch gier, a mianowicie Guna i The Movies. Przyznam się, że w tego pierwszego w ogóle nie zagrałem, natomiast temu drugiemu poświeciłem 5 minut mojej jakże cennej i megalomańskiej uwagi. Szczerze powiedziawszy byłem zawiedziony. Bardzo zawiedziony. Co ciekawe, jeden z, wydawać by się mogło, sztandarowych produktów Lema, tj. Star Wars: Battlegrounds II był dostępny na jednym jedynym stanowisku i to jeszcze XBOXie. Tłok do tej gry niesamowity, toteż olałem szczeniaków i ruszyłem dalej...

Hmm… Ja w przeciwieństwie do Kroenena Gunowi poświęciłem kilka chwil. Jest to GTA podobny shooter osadzony w realiach dzikiego zachodu. O jego możliwościach nie będę się rozwodził ani tutaj, ani w tym numerze, jednakowoż może kiedyś czas opisania gry ze stajni Activision nadejdzie. Do gry w Guna były udostępnione nie tylko pady, ale także zwykłe, poczciwe klawiatury i myszy.
Odszedłem od The Movies, niczym poparzony i rozejrzałem się. Za mną stoisko Creative’a i Quake’a 4, z prawej N4S: Most Wanted i IQ Publishing, a przede mną turnieje Battlfielda 2 i Fify 06. Następnie ponowiłem tę czynność dwukrotnie i stwierdziłem, że... To wszystko. Nie było ani CD-Projektu, ani Cenegi, a całe targi zostały zdominowane przez wspomniane już turnieje Bfa2 i Fifki. Hm, zawód. Bo a ni w turniejach udziału nie brałem, ani się nie nagrałem w najnowsze produkty, a to było już wszystko. Rok temu to można było co najwyżej na tłok ponarzekać, a teraz... Teraz to była lipa, bardziej lanparty niż targi na skalę krajową...

Warto jeszcze słówkiem wspomnieć o stoisku IQ Publishing. Na niewielkiej powierzchni (około 14 metrów kwadratowych) można było zagrać w składankę na wzór Splinter Cella (Cold War), golfa (RTL Skispringen),w którym sposobem na uderzenie piłki było zamachnięcie się kijem w realnym świecie, oraz Street Racing Syndicate, gry wyścigowej, przy okazji której zasiadaliśmy za kierownicą. Abstrahując od tematu gier: owa kierownica była najnormalniej w świecie pooklejana taśmą samoprzylepną… Nie ma to jak jakość. Na samym końcu stoiska IQ P stały dwie maty do tańczenia. Nie jest to nowość na rynku, albowiem już od dawna ta nowalijka techniczna była dostępna w zwykłych salonach z automatami, co nie zmienia faktu iż akurat te stoisko, było najbardziej oblegane ze wszystkich promowanych przez IQ Publishing (żeby nie być gołosłownym: na takiej samej macie mieliśmy okazję zatańczyć przy stoisku Wirtualnej Polski, gdzie były prowadzone zapisy do konkursu tanecznego, przez, moim zdaniem, Najładniejszą Dziewczynę Targów, której kasztanowe, falowane włosy spadały kaskadą na jej kształtne ramiona, lekko zasłaniając piwne, głębokie oczy).

Bla, bla, bla... Nie ma to jak podwyższony poziom testosteronu po niewybrednych filmikach od sprośnego wujaszka. Spójrzmy prawdzie w oczy: niewypał. Mnóstwo niezagospodarowanego miejsca, brak dwóch głównych wydawców, mało stanowisk z grami, a jeśli już, to z padami i telewizorami, wniosek – konsole. A WGS miało być przecież odpowiedzą na konsolowe PS Experience (dodajmy, że w tym roku wyjątkowo udanej i nieporównywalnie lepiej zorganizowanej niż WGS). Odpowiedzi, która ma się jak charchanie starego dziada z zaplutej dziury gdzieś w Harlemie, to polonistycznych wywodów profesora Miodka. Pecetowcy! Kompromitacja! Całą salę wystawową udało mi się obejść w jakieś 20 minut. Dwadzieścia uniwersalnych, międzygalaktycznych, względnych minut wystarczyło mi, by być zapoznanym ze WSZYSTKIMI niuansami tych targów. Imprezy nie ratują nawet mili panowie z Lemu, hostessy czy Stromtrooperzy. Było po prostu blado i pustawo. Miejmy nadzieję, że za rok panowie bardziej się postarają i nie zażądają kosmicznych sum za tandetne stoiska i Internet 128kb/s.

Cóż. Niestety muszę się z Tobą zgodzić… Jest jednak jedno, małe ALE. Tym ALE jest owa dziewczy… Zamknij mordę Joker -.-… Tak. Jak już mówiłem, muszę się z nim zgodzić. Było znacznie słabiej niż w zeszłym roku. Targi zostały ogólnie zdominowane przez turnieje BF2 i Fifę 06. Był co prawda jeszcze turniej CoD2, w którym zająłem całkiem niezłe, zaszczytne, ostatnie miejsce. Cóż, zabawa była przednia ;). Drugiego dnia nie ma sensu opisywać ponieważ od pierwszego nie różnił się niemal niczym, oprócz koncertu wieczornego, którego opis sobie darowaliśmy jako coś nie wartego waszej (a raczej naszej) uwagi.
Ja natomiast drugiego dnia się w ogóle nie zjawiłem, uznając, że gra w Cywilizację IV będzie dla mnie zajęciem ciekawszym, aniżeli bieganie po nic nie oferującej, nudnawej sali EXPO XXI. Kroenen out...


Made by Kroenen and Joker