Rywalizacja pism na rynku gier komputerowych


Rynek czasopism o grach jest pełen różnych tytułów. Są w nich takie, które są nastawione na same gry i czegoś takiego nie można nazwać gazetą ponieważ ich objętość to około… 6 stron, są również takie, które mają prawdziwy potencjał. Wiele z nich jednak to zwykłe, komercyjne ściery.

Na moją biedną głowę spadł nowy obowiązek. Mam przewertować, zapoznać się z rynkiem, a następnie ocenić, która z gazet jest liderem. Zadanie nie było oczywiście łatwe. Kilka dobrych godzin spędzonych na czytaniu lektury, w wielu przypadkach makulatury, wiele ciekawych artykułów kontra wiele papieru i straconych drzewek. Do rankingu wziąłem Clicka!, Play’a, Cybermychę, Komputer Świat Gry, CD-Action i najnowsze dziecko w kioskach: GameRanking. Na początku postaram się chociaż odrobinę przybliżyć wygląd, jakość materiałów i dopiero na końcu malutkie podsumowanie.

Zacznę od największego z konkurentów jakim jest zdecydowanie CD-Action. Autorzy nie tolerują nazywania swojego dzieła gazetą. Moim zdaniem bardzo słusznie. Nie sądzę, żeby gazeta miała 156 stron, ociekała informacjami czy artykułami dotyczącymi gier. Nie sądzę też żeby posiadała CD 8,5 GB. Zdecydowana większość z wcześniej wspomnianych stron, jest poświęcona tekstom, do których nie sposób się przyczepić. Wszystkie są napisane z polotem, a czytelnik który je czyta popada w stan, w którym nie można oderwać go od czytania. Jako dodatek CDA oferuje zestaw gier. Są one najróżniejsze i niemalże zawsze stoją one na najwyższym poziomie.

Drugą z gazetek będzie Play. Jest o CDA o ponad połowę mniejszy lecz nadrabia to mniejszą ilością reklam. O tekstach Playa nie mogę powiedzieć zbyt wiele dobrego. Owszem, widać, że są one pisane przez profesjonalistów, lecz śmierdzą, i to bardzo mocno, pseudo ziomalstwem czy „ostrym” podchodzeniem do oceny gry. To jest ten mankament, który zaliczał Play’a do grona gazet, które czytałem bo musiałem, a nie chciałem. Jeśli chodzi o dodatek do Play’a to również są to płyty z grami i podobnie jak w CDA są one naprawdę niezłe, oraz plakat ze środka czasopisma ;]. Całkiem przyjemny powiedziałbym.

Jako dalszy cel obrałem Clicka!. O niej nie miałbym nic złego do powiedzenia gdyby nie zastraszająca ilość reklam, przyjmując, że ma ona 76 stron. Cóż, widocznie cena przekłada się na jakość w tym przypadku, co mnie bardzo martwi.

Dalej będzie Komputer Świat Gry. I tutaj zaczynają się schodki. KŚG jest dla mnie co najmniej niezrozumiały. Większość gazety zajmują poradniki do gier i opisy gier retro (tzw. „reedycje”), czyli takich z poprzedniej epoki. Mniejszą część natomiast zajmują recenzje nowych gier (naliczyłem jedenaście stron, z czego trzy z nich są zajęte przez Age of Empires III). Mam wrażenie, że producenci KŚG próbują przyciągnąć czytelników komiksami, które do niej są dołączone. Oczywiście nie brakuje również gier. Niestety odstają one od tych, które są dołączone do innych czasopism.

Dla osób, które mają powiązania z Cybermychą radziłbym nie czytać tego akapitu, albowiem tutaj nastąpi kulminacja mojej złości po „ziomalstwie” i „reedycjach”. Otóż Cybermycha powinna zmienić, zgodnie z sugestiami w sieci, swoją nazwę na Cyberszmira. Dlaczego, się pewnie zapytacie? A no dlatego, że ta gazeta jest adresowana do nikogo. Pewnie teraz się na mnie część czytających rzuci i powie „do dzieci!”. Ja na to odpowiem: w takim razie dzieci muszą być skazane na reklamy, za które się płaci? Czy trzeba im robić wodę z mózgu? Cybermycha jest kolorowa, wesoła, pseudo nowoczesna. Jest pełna barw. Czego w niej brak? Tekstów. Prawdziwych tekstów. Podpisywanie screenów z gier, szumnie nazywane recenzjami, zupełnie mnie nie zadowala. Nic nie wnosi i nie mówi mi o danym produkcie. Już sam wstęp do czasopisma, a raczej byłych drzew, które przeobraziły się w niewiadomo co odepchnął mnie od niego na kilometr. Dla osób zainteresowanych polecam udanie się do kiosku i przeczytanie pierwszych stron… A, zapomniałbym o jednej rzeczy, która usilnie nasuwała mi się na myśl podczas czytania (a raczej oglądania, bo do czytania to tam zbyt wiele nie ma) Cybermychy to fakt oddzielania reklam od reszty tekstów (obrazków?) dużym, białym nagłówkiem z napisem „REKLAMA”. Do samego nagłówka nic nie mam, a nawet jestem wdzięczny, że coś takiego powstało, bowiem nie jestem pewien czy byłbym wstanie odróżnić zwykłe strony od afiszów…

Teraz nadszedł czas na ostatnie z pism – GameRanking. Jak już wcześniej wspomniałem jest ono najmłodsze na rynku. Najmłodsze nie znaczy wcale najgorsze. Wręcz przeciwnie. Do zakupu pierwszego numeru zachęciła mnie nie tylko ciekawość, ale również nietypowy layout. Cały GR jest stylizowany na prawdziwą, codzienną gazetę ;]. W tym czasopiśmie pracuje kadra dawnego Clicka!, ta która została niepotrzebnie wyrzucona na bruk i znalazła swoje miejsce właśnie tutaj. Po tym, kogo możemy spotkać w GR możemy być pewni tego co będziemy czytać. GameRanking naprawdę przypadł mi do gustu i ile razy wpadnie w moje łapki, tyle razy szybko go zgarniam i udaję się do domu. No właśnie… Problem w tym, że GR nad wyraz rzadko wpada w moje łapki. Mimo tego iż usiłowałem kupić najnowszy numer nie udało mi się, a za materiał posłużyły mi stare jego numery, te które udało mi się złapać, oraz egzemplarz kolegi. Ciekawym rozwiązaniem jest także umieszczanie pełnych wersji na serwerze gazety, nie na płytkach, co drastycznie zmniejsza jej cenę.

A teraz na koniec kilka słów ogólnych. Moim zdaniem zdecydowanym liderem na rynku był, jest i będzie, przynajmniej przez najbliższy czas, CD-Action. Każdy znajduje tam to, co lubi. Dla amatorów czytania, teksty, grania, gry. Weźmy jeszcze pod uwagę niedawną obniżkę ceny, dodanie nowego miejsca na DVD, oraz ekspansję na nowe tereny (Czechy). Drugim moim faworytem jest ostatni z opisywanych, czyli GameRanking. Jest on zdecydowanie nastawiony na teksty, których tutaj nie brakuje. Moim zdaniem, jako tego który lubi czytać, jest to posunięcie nad wyraz dobre. GR stale się rozwija i przybywa mu nowych stron. Oczekuję po nim czegoś więcej niż sto numerów. Click!... Jest to wielki przegrany. Po klasie jaką miał zanim redakcja zmieniła swoją siedzibę, została jedynie legenda i zalicza się on do takich średniaków jak Komputer Świat Gry, czy Play. Na szarym, jak mysz, końcu została Cybermycha. Moje zdanie poznaliście już wcześniej, ale żeby zemsty, za stracony czas i pieniądze, stało się za dość jeszcze raz wspomnę o tej szmirze, bo niczym innym, w moich oczach, ona nie jest. Teksty są tutaj synonimem obrazków, „odjechane ciuchy” (cytat ze wstępniaka właśnie) reklam i ton tuszu wylanych na papier.


Joker