"Konwój"


Wybrać film do działu Retro wcale nie jest tak łatwo. Jest tyle wspaniałych tytułów, które zasługują na to miejsce, jednak, niestety zmieści się tylko jeden. Więc siedzę i myślę, myślę i siedzę, a deadline goni... ;)

W pierwszym numerze tegoż ZIN-u, większych problemów z tym nie miałem, ponieważ to właśnie sama recenzja Formuły nasunęła mi pomysł na ten dział. No, ale nie zastanawiając się dłużej wybieram bramkę numer jeden, czyli...
Konwój dla jednych, a dla innych Convoy. Dlaczego podaję obie nazwy? Albowiem wiem z doświadczenia, że są ludzie, którzy potrafią sobie nie skojarzyć filmu po polskiej nazwie, ale podając im nazwę oryginalną już doskonale wiedzą, o co chodzi.





Konwój, w przeciwieństwie do Formuły jest dosyć starym filmem, a nawet można by rzec, że bardzo. Ogólnie film na swoje lata jest doskonale zrealizowany i nawet w dzisiejszych czasach postępu technologicznego przyjemnie się go ogląda. Być może spowodowane jest tym, że w najnowszych filmach często jest zauważalny przerost formy nad treścią.
27 letni film nadal zachowuje swoją świeżość, nadal daję radość i chwilę zastanowienia nad wolnością. Kris Kristoferson grający w filmie Gumową Kaczkę, który zajmuje się prowadzeniem dalekobieżnych ciężarówek, jest sprawcą wszystkich kłopotów, a także tytułowego konwoju.

Razem z innymi kierowcami podróżuje przez Stany Zjednoczone, walcząc z natrętnymi glinami. Lecz pewnego dnia, Kaczka trafia na swego wroga sprzed lat, który powrócił do służby i co najgorsze poprzysiągł, że złapie legendę szos, jaką z pewnością stanowi dla wielu kierowców, symbol Kaczki na masce. Gdy za którymś razem nasz główny bohater wraz z przyjaciółmi przesadza w zabawie z policjantami, zostają zmuszeni do wyjechania poza granice stanu. I tak początkowo uciekając kolumną kilku TIR-ów, z minuty, na minutę powstaje wielki konwój, który się ciągnie kilometrami. Inny kierowcy wciąż dołączają się do tego niezwykłego peletonu, ponieważ widza w Kaczkę jakąś szansę na przyszłość. Jak się potem okazuje ten cały „cyrk” przekształca się w strajk wszystkich kierowców Ameryki. Wspomnę jeszcze, że film bardzo ciekawie się kończy. Nie napiszę dokładnego zakończenia albowiem mogą się znaleźć osoby, które jeszcze tego filmu nie widziały, a być może z chęcią go obejrzą.

Na przełomie całej kariery Kristofersona, zdaję się, że ta kreacja w tym filmie była najlepszą. I moim zdaniem jest to całkowita prawda, albowiem naprawdę doskonale zagrał całkowicie mnie przekonując do głównego sprawcy tego całego zamieszania. Reszta aktorów też doskonale się sprawdza. Większość ekipy była nieznana w świecie filmowym, jednak z ekranu bije profesjonalnością. Po prostu nie ma tam żadnych głupich pomyłek oraz sztywnych scen, które możemy, na co dzień oglądać w naszej TVP.
Doskonale pracuje także kamera, będąc zawsze tam gdzie trzeba i kręcąc to, co najistotniejsze nie zajmując się zupełnie niepotrzebnymi rzeczami. Brawa należą się także za montaż całości.

Oglądając film przypominają mi się czasy z dzieciństwa, kiedy to miałem okres, kiedy uwielbiałem muzykę country, razem w tymi wszystkimi facetami w kapeluszach i z rewolwerami. ;) Tutaj, widzę obraz współczesnych kowbojów, którzy zamiast koni dosiadają swe stalowe bestie. A do tego wszystkiego doskonała muzyka, która tworzy niepowtarzalny klimat. Po prostu nie da się jej zastąpić innymi muzycznymi wytworami. Jest jedyna w swoim rodzaju.
Siedzę się i głowie, co by tutaj wypomnieć temu filmowi. Bo trochę nie wypada pisać o samych pozytywnych aspektach, a o minusach nawet nie wspominając. No, ale kurde nie mogę nic znaleźć. Czyżby film doskonały? Nawet, jeśli nie to z pewnością zasługuje na uznanie w dzisiejszych czasach. Czasach, w których rządzi szmira bez fabuły i sensu, która jedynie zwraca naszą uwagę efektami specjalnymi. Żeby było więcej takich filmów, zasługujących na wieczne uznanie kinomaniaków. Jeżeli ktoś tego dzieła nie widział, z czystym sercem mogę go polecić.

Kończąc tą recenzję prosiłbym Was, drodzy czytelnicy abyście nadsyłali propozycje filmów do tego działu. Być może oszczędzicie mi zastanawiania się, oraz będziecie mieli szansę przeczytać ocenę Waszego ulubionego filmu. Propozycje proszę nadsyłać na adres: elmomail@wp.pl


elmo
s