FILM Labirynt Fauna
AUTOR Krzysztof 'Voltaire' Sykta
Pod koniec marca, a w moim przypadku na początku kwietnia, na ekranach naszych kin zadebiutował najnowszy obraz Guillermo del Toro, hiszpańskiego twórcy, mającego na koncie tak znane pozycje jak Hellboy czy Blade II. W zasadzie poza "300" jedyna ważniejsza premiera początku wiosny, reklamowana jako ucieczka w świat baśni od okropieństwa wojny, uhonorowana trzema Oscarami i szeregiem pomniejszych nagród.

Nie da się ukryć - dla wielu osób film stanowi dość szokujące zaskoczenie, a wszystko przez dość pokrętną kampanię reklamowo-recenzencką, skupiającą uwagę na wymiarze fantastyczno-nadprzyrodzonym, w dowolnym zestawieniu z takimi sloganami jak "arcydzieło", "wizualny majstersztyk" czy "kochający faun wśród wróżek i kwiatków". Powiedzmy sobie otwarcie. Labirynt Fauna nie jest filmem dla dzieci, nie jest też filmem dla co bardziej wrażliwych osób. Jest baśnią w pierwotnym tego słowa znaczeniu, obrazem okrutnym, momentami przerażającym, ale posiadającym pewien głębszy wymiar, coś co nie daje nam spokoju przez dłuższy czas po projekcji. Elementy baśniowe stanowią de facto jedynie pewne klamry i punkty kulminacyjne. Dwa światy, świat realny i ten wyimaginowany przenikają się nawzajem tworząc swoisty spektakl śmierci i poświecenia.

Labirynt Fauna
Labirynt Fauna



Przyznam się szczerze, że przez pierwszą połowę projekcji nudziłem się setnie, spoglądając ukradkiem na mą towarzyszkę niedoli (śpi, a może już uciekła i czy mocno będzie bić po seansie), następnie na zegarek i w końcu na ekran. Film zapowiadał się nad wyraz usypiająco. Do tego nędzna jakość kopii. Obraz ziarnisty i niezbyt wyraźny, choć kilka dni wcześniej na tym samym ekranie 300 prezentowało się wyśmienicie. Akcja, prowadzona w sposób wyjątkowo wolny i jednostajnie monotonny, koncentrowała się początkowo na postaci dwunastoletniej Ofelii, podróżującej w kawalkadzie samochodów do pewnej hiszpańskiej wioski, gdzie stacjonowały oddziały jej przybranego ojca Vidala - kapitana sił frankistowskich. Jej matka Carmen, pomimo zaawansowanej ciąży została wezwana przez męża, bo "syn musi urodzić się przy ojcu".

Labirynt Fauna
Labirynt Fauna



Od samego początku pojawia się motyw posłuszeństwa, kobiecej alienacji i wyobcowania w świecie zdominowanym przez brutalnych mężczyzn. Ofelia pogrąża się w samotności, nie znosi swego ojca, który jest dla niej kimś obcym. "Mów do niego "tato", to tylko słowo…". Zrozumienie i przyjaźń znajduje w osobie służącej, pięknej Mercedes, w jej roli Maribel Verdu, pomagającej z narażeniem życia komunistycznym powstańcom. Kreacja Maribel stanowi bez wątpienia jedną z najlepszych filmie, przywodząc wspomnienia z Y tu mamá también; ten sam południowy urok, ta sama wrażliwość zaklęta w nieziemskim spojrzeniu. Nie żebym się zakochał. Verdu jest po prostu zjawiskową postacią.

Labirynt Fauna
Labirynt Fauna



Ofelia wiedziona przez wróżkę (elfa?) odnajduje labirynt, a w nim Fauna, który zleci jej kilka zadań. Jeżeli wykona je przed pełnią Księżyca - powróci do swego królestwa. Nie będę zdradzał ich treści, choć zapewne większość osób widziała już motyw z Palemanem, stworem mającym gałki oczne w dłoniach. Przyznam szczerze, mocna scena, zostająca w pamięci.
W pewnym momencie następuje przesilenie. Być może z chwilą, gdy kapitan Vidal przy pomocy butelki roztrzaskuje twarz pewnego wieśniaka, a potem dobija go strzałem w głowę. Coś jak początek Irreversible i motyw z gaśnicą… Wątek fantastyczny, tak go nazwijmy, schodzi poniekąd na dalszy plan. Większość czasu skupia się na walce Vidala z grupką powstańców, kryjącą się w lesie, i na prezentacji relacji społecznych Hiszpanii końca 1944 r. Prezentacji powiedzmy sobie szczerze dość uproszczonych. Frankistowscy żołnierze to mordercy pozbawieni sumień, znęcający się nad prostym ludem do spółki z burżuazją i klerem - scena wprowadzania kartek na żywność, gdzie Vidal konsultuje się z przytłustawym proboszczem. Partyzanci to z kolei głównie młodzi i piękni chłopcy walczący o wolność, równość i braterstwo z faszystowskim reżymem. Trzy Oskary po jednym za każde z tych haseł. W każdym razie oglądając film przychodziło mi do głowy ciągle to samo porównanie z sytuacją w naszym kraju, gdzie siły radykalno-nacjonalistyczne momentami mają decydujący głos, choć na szczęście nie zawsze skuteczny…

Labirynt Fauna
Labirynt Fauna



Film momentami balansuje na granicy horroru czy też gore, scena torturowania jąkającego się powstańca pozostawia pewien niesmak. Zaszywanie rozciętych ust ze wszystkimi szczegółami. Ucinanie nogi piłą. Pewien stwór wypełniony śluzem. Zabrakło tylko sceny gwałtu. Pamiętam, że rozpoczynając seans w rzędzie przede mną siedziała spora grupka dzieci z niedoinformowanymi rodzicami. Kiedy zaświeciły się światła wszystkie zniknęły. Pierwsza fala ucieczek nastąpiła po scenie z butelką. Zostało tylko kilka porozwalanych pudelek po popcornie, nie licząc samego popcornu i innych papierków. W każdym razie puste krzesła przede mną wywołały pewien uśmiech na mej twarzy…

Labirynt Fauna
Labirynt Fauna



Wracając do samego filmu. Na szczególną uwagę zasługuje gra aktorska. Każda z postaci odegrana jest perfekcyjnie, Vidal, Mercedes, Carmen, wszystkie postaci poboczne żyją swym własnym życiem, tworzą iluzję prawdziwej hiszpańskiej wioski z czasów wojny, pogłębioną w dodatku świetną scenografią i kostiumami. Momentami miałem wrażenie, jakbym przebywał w tym pustym, zimnym świecie końca wojny, gdzie honor miesza się z szubrawstwem, a poświęcenie ze zobojętnieniem. Z minuty na minutę narasta napięcie. Życie początkowo niemal sielankowe zmienia się w koszmar. Porządek w chaos. Świat Ofelii ulegnie załamaniu i zniszczeniu. Świat wyrzeknie się jej, ona wyrzeknie się świata.

Labirynt Fauna
Labirynt Fauna



Film, będący duchową kontynuacją Kręgosłupa Diabła z 2001 r., zdecydowanie nie jest dla wszystkich. Na pewno nie dla dzieci, nie zależnie od ich wieku. Guillermo del Toro nazwał go swoistym testem Rorschacha, każdy widzi w nim to, co podpowiada mu jego podświadomość. Polecam, choć początek może być odstręczający i lekko nudnawy.
METRYCZKA
GATUNEKdramat / horror / fantasy
ROK PRODUKCJI2006
DYSTRYBUTORKino Świat
REŻYSER:Guillermo del Toro
SCENARIUSZ:Guillermo del Toro
OBSADA:Ariadna Gil (Carmen Vidal), Ivana Baquero (Ofelia), Sergi López (Capitán Vidal), Maribel Verdú (Mercedes)
MOIM ZDANIEM
Piotr 'sylveck' Selwestrowicz
Pokrętne Twe słowa, imć Voltairze, ja powiem krótko - film mi się podobał, ale sam de facto nie wiem, czemu. Obraz się dłuży. Świat w nim przedstawiony jest mało naturalny, bo czarno-biały. Ci brzydcy i źli walczą z tymi pięknymi i dobrymi. Bezsensowne rozwiązania typu nagłe pojawienie się kilkudziesięciu partyzantów czy poważne rany zadane generałowi, nie zostawiające na jego ciele niemal żadnego śladu. Świat realny nie jest pomieszany z fantastycznym, są oddzielnymi całościami, nie mającymi właściwie nic wspólnego ze sobą. [a motyw mandragory? - Volt.] Oba pokazane są ze wszystkimi szczegółami, to fakt, ale właściwie tylko i wyłącznie tymi okrutnymi i, momentami, obrzydliwymi. Nade wszystko jednak ta świadomość, że film ten nie jest dla wszystkich. Ja na seansie byłem z koleżankami i kumplem. One momentami zakrywały oczy, niektóre gadały, nie skupiając się na filmie, a kumpel walczył ze snem (z udanym skutkiem wprawdzie, ale...) i czasami wybuchał śmiechem, kiedy reszta wydawała wyraz swemu zdegustowaniu i gdy ja zazwyczaj zachowywałem kamienną twarz.

Mimo wszystko jednak film ten ma w sobie to coś, klimat przytłacza, chociaż wydarzenia na ekranie przedstawione są w sposób jednostronny. Ta wyimaginowana rzeczywistość to sen, majak zrodzony w głowie Ofelii i pomimo iż nie mający nic wspólnego ze światem realnym, to stanowi pewien kontrast. Chyba średnio udany, bo równie obrzydliwy... Tak naprawdę dopiero podczas dyskusji na temat filmu dzień później zdałem sobie sprawę z tych wszystkich jego wad, na seansie siedziałem jak na szpilkach. Mimo zmęczenia, obejrzałem film bez drzemania, co uznać można za sukces. Na "arcydziele" zwanym "Karol - papież, który pozostał człowiekiem" spałem jak kłoda. I to chyba jest najlepsza rekomendacja dla "Labiryntu Fauna".