RECENZJE War Front: Punkt Zwrotny
AUTOR 'sztab.com'
Rynek klasycznych gier strategicznych czasu rzeczywistego przeżywa w pewnym stopniu kryzys. Zdecydowana większość z nich już od dawna wałkuje wciąż ten sam temat. Mowa tu oczywiście o drugiej wojnie światowej, która została już przedstawiona w świecie gier chyba na wszelkie możliwe sposoby. Kiedy usłyszałem o najnowszym dziele węgierskiego studia Digital Reality, a mianowicie War Front: Turning Point, miałem początkowo do niej dość ambiwalentny stosunek. Co prawda twórcy gry są doświadczoną ekipą, która zdobyła pewne uznanie w branży za sprawą sporego dorobku w dziedzinie strategii (że przypomnę tu tylko Desert Rats vs. Afrika Corps, Hegmonia: Żelazne Legiony, Imperium Galactica II, D-Day), jednakże wizja grania w następnego typowego RTS-a "drugo-wojennego" jakoś nie była zbytnio atrakcyjna.

Aby War Front: Punkt Zwrotny nie stał się kolejnym niczym nie wyróżniającym się przeciętniakiem, w całym morzu strategii tego typu, autorzy postanowili go trochę urozmaicić. W odróżnieniu od pozostałych RTS-ów osadzonych w realiach pamiętnej wojny tym razem zdecydowano się przedstawić nam historię alternatywną, zgodnie z zasadą "co by było gdyby?". W tej wizji przeszłości losy wojny potoczyły się zupełnie inaczej. Niemcy po zwycięskim ataku na zachodnią część europejskiego kontynentu doprowadzili do udanej inwazji na Wyspy Brytyjskie, w ramach operacji Lew Morski. Po długiej okupacji na pomoc Angolom przyszedł Wielki Brat zza oceanu, podczas gdy Niemcy prowadzili ofensywę na wschodzie. W samej III Rzeszy doszło w tym czasie do rozłamu, co doprowadziło z kolei do powstania silnej opozycji przeciw nazistom z niejakim Adolfem H. na czele. W końcu opozycja zwyciężyła i zdecydowano się na podpisanie długo oczekiwanego pokoju z zachodnimi aliantami. Aby jednak nie było zbyt prosto Związek Radziecki zdecydował się na frontalny atak zarówno na Niemcy, jak i mocarstwa anglosaskie (czyste samobójstwo...) Niegdysiejsi wrogowie muszą teraz razem stanąć przeciwko nowemu zagrożeniu, jakiego nie znał jeszcze świat.

War Front
War Front


Tak pokrótce można przedstawić fabułę, jaka zostanie nam zaprezentowana podczas kolejnych misji w kampanii. Jak widać pomysł na warstwę fabularną jest dość ciekawy, choć bardzo ryzykowny. Wiadomo bowiem, że miłośnicy tematyki drugiej wojny światowej - do których zresztą sam się zaliczam - są z natury rzeczy konserwatywni jeśli chodzi o przedstawianie ówczesnych wydarzeń. Najważniejszą dla nich rzeczą jest zachowanie jak największego realizmu, a nie tworzenie jakichś tam bajeczek. Przykładem może tu być wyśmienita gra taktyczna Silent Storm, która mogłaby być wręcz ideałem, gdyby tylko z czasem nie pojawiły się w niej wątki mocno futurystyczne (patrz przeklęte Panzerkleiny i lasery). Krok w stronę alternatywnej historii pozwala za to autorom na większą inwencję twórczą. Nie ogranicza ich tylko do przedstawienia znanego nam świata osadzonego w sztywnych ramach wytyczonych przez podręczniki. Tym sposobem nie musimy po raz setny zdobywać plaży Omaha, marznąć w Ardenach czy szturmować Berlin. Także dostępne środki bojowe mogą być dużo ciekawsze niż standardowe konstrukcje. Za przykład udanej strategii osadzonej w alternatywnej rzeczywistości może posłużyć kultowy już Command & Conquer: Red Alert, który pokazuje, że jeśli się człowiek uprze, to może stworzyć coś dobrego w tej dziwacznej tematyce.

War Front: Punkt Zwrotny od początku w założeniu miał należeć do grona całkowicie standardowych RTS-ów. Trzeba przyznać, że pod tym względem autorzy w pełni wywiązali się z obietnicy. Gra swoją konstrukcją w niczym praktycznie nie różni się od najbardziej klasycznych przedstawicieli gatunku. Żadnych specjalnych udziwnień, przełomowych nowinek, czy niespotykanych nigdzie indziej rozwiązań. Takie podejście Digital Reality może zniechęcić potencjalnych odbiorców gry, jednak z drugiej strony nie sposób odmówić zalet i ogromnej popularności dla takiego schematu rozgrywki (w ostatnich czasach coraz częściej widać nawet powrót tego typu strategii - np. C&C 3, Supreme Commander).

Skoro War Front jest wzorcowym przykładem RTS-a, to chyba wszyscy już wiedzą, czego po nim ogólnie można się spodziewać. Główną część gry stanowi jedna kampania po stronie Aliantów i jedna dla Niemiec (trzecia nacja - Rosjanie - dostępna jest niestety tylko w skirmishu i multi). Każda nich składa się natomiast z 11 misji. Pomiędzy nimi występują animowane przerywniki ukazujące nam zagmatwaną fabułę. W tym miejscu warto pochwalić twórców za te filmiki, których łączna długość wynosi aż 70 minut! Jednocześnie nie są one jakimiś tam przegadanymi wykładami, lecz animacjami pełnymi bardzo widowiskowych akcji, które ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Szkoda jedynie, że wykonano je w dość niskiej rozdzielczości. Po nich przed każdą misją mamy długą odprawę, zrealizowaną w formie dialogu. Po tym wszystkim ruszamy na właściwą nam robotę. W większości przypadków polega ona na wybudowaniu wielu typowych budynków (koszary, fabryka, laboratorium badawcze, elektrownia, wieżyczki obronne, itp.) w swojej bazie oraz zebraniu kasy, za którą następnie wyprodukujemy masę wojsk i wyślemy je wszystkie na bazę wroga. Oto cała filozofia. Aby jednak nie było zbyt prosto i monotonnie postanowiono jak najbardziej uatrakcyjnić rozgrywkę.

War Front
War Front


Przede wszystkim zadania jakie na nas czekają są ciekawe i zróżnicowane. Każda misja składa się z kilku zadań głównych oraz pobocznych, za wypełnienie których możemy dostać medale. Na początku nie wiadomo czego można się spodziewać, gdyż kolejne zadania pokazują się stopniowo, nierzadko zmieniając naszą sytuację strategiczną. Oczywiście w większości cele należą do typowych, jakie nieraz przyszło nam wykonywać w innych RTS-ach (zniszczenie linii umocnień, obrona ważnej jednostki, przechwycenie konwoju), ale zdarzają się także bardziej urozmaicone. Wszystkie jednak stanowią miłą odskocznię od "zwykłego" wyniszczania nawzajem swych baz, jak również wymuszają dokładne zwiedzanie map. Te z kolei nie wyróżniają się niczym specjalnym. Nie są one ani zbyt duże, ani za małe - po prostu w sam raz. To samo można powiedzieć o całym interfejsie. Z całą pewnością nie jest nowatorski, ale nie można mu odmówić świetnej funkcjonalności. Daje wyraźny podgląd na wszystkie ważniejsze aspekty pola walki, a każdy kto ma jakieś doświadczenie z tego typu grami z marszu wie w co klikać.
War Front
War Front


Najwięcej innowacji możemy spotkać wśród arsenału jaki mamy do dyspozycji. Choć War Front przedstawia historię alternatywną nie należy przecież do gier czysto futurystycznych. Jeśli więc myślicie, że czekają was tu jedynie pojedynki przy użyciu laserów, dział plazmowych itp. to się mylicie. Zdecydowana większość sprzętu to standardowe jednostki pochodzące z II wojny światowej. Mamy więc tu zwyczajną piechotę w kilku odmianach, Shermany, Tygrysy, B-17, Katiusze, Stukasy czy czego tam dusza zapragnie. Obok tego możliwe jest też korzystanie z eksperymentalnych, choć wciąż prawdziwych pojazdów, w tym czołgu Maus, bombowców XB-35 Northrop i Go 229 Horten. No i na koniec pozostają już czysto fikcyjne konstrukcje jak np. czołg zamrażający, czołg soniczny, mobilne generatory pola siłowego, piechota z plecakami odrzutowymi, gigantyczny bojowy Zeppelin, mechaniczny egzoszkielet. Pojawienie się takich "zabawek" budzi mocne kontrowersje, niemniej na pewno uatrakcyjniają typową walkę. Jednostek jest sporo dla każdej z trzech nacji i co ważne - są mocno zróżnicowane. Jednocześnie postarano się zachowano balans między stronami, tak aby żadna nie była zbyt potężna. Mimo to od razu widać różnicę między Sowietami posługującymi się falami piechoty (w tym niezastąpionymi komisarzami ludowymi oraz handlarzami wódką!), niemiecką bronią pancerną, a przytłaczającą przewagą powietrzną aliantów. Każda z jednostek może zdobyć podczas walk cztery poziomy doświadczenia, tym samym stając się znacznie bardziej skuteczną w boju. Ciekawą opcją jest możliwość przejęcia bezpośredniej kontroli nad wieżyczkami obronnymi. W trybie tym zadajemy znacznie większe obrażenia niż normalnie, jednak korzystanie z tego udogodnienia w ferworze walki wydaje się mocno wątpliwe.

Pośród naszych sił nie mogło zabraknąć także ostatnio modnych w strategiach bohaterów. Tutaj każda nacja ma po trzech takowych, specjalizujących się w innych umiejętnościach (jedni to typowi żołdacy, inni to szpiedzy/sabotażyści lub dowódcy polowi). Oprócz masy rodzajów wojsk gra ma do zaoferowania multum technologii. Niemal każdy budynek posiada szereg wynalazków i dodatkowych umiejętności, które bardzo ułatwią nam życie, o ile starczy na nie kasy. Wyścig technologiczny można odczuć zwłaszcza w starciu z innymi graczami lub w skirmishu. Wiadomo nie od dziś, że przewaga technologiczna na polu walki może - choć nie musi - szybko zdecydować o losie wojny.

Skoro wspomniałem już o rozgrywce innej niż sama kampania warto teraz trochę poszerzyć ten wątek. Jak to bowiem w RTS-ach bywa nawet najlepszy tryb kampanii szybko się kończy, a wówczas o dalszym przeżyciu takiej gry na dysku gracza decyduje skirmish i multiplayer. Ten pierwszy nie odbiega od przyjętego standardu. Wybieramy jedną z wielu map, ilość graczy, stronę, fundusze, tworzymy drużyny i ruszamy do walki przeciw komputerowi ustawionemu na jednym z trzech trybów trudności. Jeśli chodzi o AI komputerowego to jest w porządku. O ile Łatwy poziom to spacerek, to już Średni może zajść za skórę, że o Trudnym nie wspomnę. Przewaga komputera polega jednak bardziej na szybkiej produkcji masy słabych wojsk niż kunsztownych taktykach, niemniej prosto nie jest. Multiplayer pozwala się zmierzyć do dziesięciu graczom naraz na zasadach podobnych jak w skirmishu. Jest też tryb Podbój, pozwalający zwyciężyć poprzez zajęcie specjalnych obszarów rozmieszczonych na mapie oraz Tajne Rozkazy, w którym to każdy z graczy otrzymuje specjalne, indywidualne zadania do wykonania. Wygrywa ten kto wypełni je wszystkie pierwszy.

War Front
War Front


Oprawa graficzna z całą pewnością jest mocną stroną War Fronta. Nie jest może jakoś wybitnie ładna, czy zapierająca dech w piersiach, ale i tak wystaje ponad przeciętność. Mapki są kolorowe, pełne różnych obiektów; mamy zarówno akcje rozgrywane w miastach, malowniczych lasach, mroźnych stepach itp. Warunki pogodowe i cykle pór dnia nieustannie się zmieniają, co odbija się pozytywnie nie tylko na wrażeniach wizualnych, ale nawet na sprzęcie (nocą zapalane są światła w pojazdach, zmniejsza się zasięg strzału, a rzęsisty deszcz zakłóca działanie radaru). Jednostki wykonano poprawnie, lecz niektórym z nich przydałoby się trochę więcej detali. Największe wrażenie robią jednak przeróżne efekty specjalne. Wszelkie wybuchy są wykonane wręcz fenomenalnie. Tyczy się to zarówno drobnostek (eksplozja małego czołgu), jak również wybuchu bomby atomowej lub sejsmicznej. Szczególnie efektownie wygląda działanie wojsk futurystycznych (zamrażanie, atak soniczny), lecz działanie zwykłego miotacza ognia też może się spodobać. Szkoda jedynie, że muzyka oraz odgłosy nie są na równie wysokim poziomie. Całe udźwiękowienie można zaliczyć do całkowicie przeciętnych, niczym nie wyróżniającym się od większości RTS-ów, a niektóre elementy - jak gadający płynną angielszczyzną Niemcy - mogą nawet razić.

War Front
War Front


War Front: Punkt Zwrotny nie jest prosto ocenić. Jakby na niego nie patrzeć, jest to klasyczny aż do bólu RTS, który na dodatek łączy fikcję z historią drugiej wojny światowej. Rozgrywka w założeniu wygląda praktycznie tak samo jak w wiekowych już strategiach czasu rzeczywistego - ciężkie czołgi można zniszczyć z ręcznego karabinu, brak formacji i zaawansowanych komend dla jednostek, AI jest przeciętne itd. Takie rzeczy w dobie Company of Heroes mogą razić. Gdy jednak pogra się już trochę dłużej War Front potrafi naprawdę mocno wciągnąć. Na potwierdzenie tego zdania mogę powiedzieć, że ostatnim typowym RTS-em, w który tak dobrze mi się grało w skirmisha był C&C Generals (to już wyczyn nie lada!). Nawet najnowszy Supreme Commander nie zrobił na mnie takiego dobrego wrażenia jak ostatnia produkcja Digital Reality. Jeśli zaś chodzi o koncepcję alternatywnej rzeczywistości to również i do niej można szybko przywyknąć. W końcu gier o drugiej wojnie mamy na pęczki, a takich hybryd śladowe ilości.

Autor tekstu: Scorpinor

Tekst pochodzi ze strony sztab.com - klubu miłośników gier strategicznych, wojskowości i historii.
METRYCZKA
GATUNEKRTS
PRODUCENTDigital Reality
WYDAWCA10tacle Studios
DYSTRYBUTOR PLCenega Poland
WWWoficjalna strona
WYMAGANIA Procesor 1,8 GHz, 512MB RAM, 64 MB karta graficzna zgodna z DirectX 8.1
DATA PREMIERY9 marca 2007
PEGI RATING:12+
CENA:99,90 PLN
WERDYKT
GRAFIKA8
DŹWIEK6
GRYWALNOŚĆ9
+ II wojna światowa jakiej nie znaliśmy
+ widowiskowa oprawa graficzna
+ trzy różne frakcje
+ masa sprzętu i technologii
+ bardzo podobny do C&C Generals
+ multiplayer
+ filmiki w kampanii
- alternatywna historia nie każdemu może się spodobać
- standardowy RTS (dla tych, którzy oczekują czegoś więcej)
- nie ma sowieckiej kampanii
- różne uproszczenia
- głosy postaci
OCENA PLAYBACKU
8