PLAYBACK, nr 12/2007 (24) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

WIEDŹMIN

Krzysztof 'Voltaire' Sykta

Wiedźmin [okiem Voltaire'a]

switch
Wiedźmin [okiem Voltaire'a]
  • Gatunek: cRPG
  • Producent: CD Projekt RED
  • Wydawca: Atari
  • Data premiery: 26.10.2007

Zaprawdę powiadam wam, oto nadchodzi wiek miecza i topora, wiek wilczej zamieci. Nadchodzi Czas Białego Zimna i Białego Światła, Czas Szaleństwa i Czas Pogardy, Tedd Deireádh, Czas Końca. Świat umrze wśród mrozu, a odrodzi się wraz z nowym słońcem. Odrodzi się ze Starszej Krwi, z Hen Ichaer, z zasianego ziarna. Ziarna, które nie wykiełkuje, lecz wybuchnie płomieniem. Ess'tuath esse! Tak będzie! Wypatrujcie znaków! Jakie to będą znaki, rzeknę wam - wprzód spłynie ziemia krwią Aen Seidhe, Krwią Elfów... Aen Ithlinnespeath - Przepowiednie Ithlinne Aegli aep Aevenien

Nazywał się Geralt. Geralt z Rivii…

Bez wątpienia Andrzej Sapkowski stworzył postać kultową, samemu przy okazji wpisując się w annały nie tyle polskiej, co światowej fantastyki. Zarówno w opowiadaniach, jak i później w pięciotomowym, powieściowym cyklu wykreowana została wizja antybaśni, opowieści brudnej, z pogranicza dark fantasy; momentami komicznej, momentami mistycznej. Opowieści, gdzie Królewna Śnieżka zwana Dzieżbą, od nawyku wbijania swych ofiar na zaostrzone pale, chędożyła się z siedmioma krasnoludami, napadając i rabując kupieckie karawany, gdzie siostra dla swych braci zaklętych w kaczory szyła koszule z pokrzywy w bezcelowym trudzie, omamiona radami guślarki, gdzie do Bestii, zamieszkującej leśne pustkowia, kupcy z miast sami zwozili swe córki dla odrobiny złota, a te, odkrywając, że leśny stwór nie tylko rogi na głowie ma wielkie i twarde, ochoczo próbowały go odczarować z podłej klątwy kapłanek Melitele, czasami po kilka razy dzienne.

Wiedźmin

Wiedźmin

Świat Sapkowskiego to nie tylko uniwersum baśni oraz mitów "ciętych i giętych", trawestowanych i pozbawianych swej kolorystycznej otoczki, wytworu wybujałej wyobraźni bardów, dla których - wśród karczemnych śpiewów, burd, pijaństwa i podszczypywania kelnerek o cycach wylewających się zza dekoltów - istnieje rzeczywistość chwili i rzeczywistość pieśni, pozwalająca i dająca wewnętrzny przykaz i pozwolenie na urabianie szarości i brudu pod modłę ballady i serenady. Świat Sapkowskiego to również świat intryg, szpiegowskich knajactw, gdzie na balu na wyspie Thanedd, co drugi z magów jest przekupionym agentem, a co trzeci spiskowcem, amoralnym zabójcą, tudzież najzwyczajniejszym maniakiem żądnym władzy. Jak świat długi i szeroki władza i bogactwo podniecają, bo polityka i seks polegają, jak powiada Ada, w gruncie rzeczy na tym samym - na pieprzeniu.

Wiedźmin

Wiedźmin

W tym świecie to przychodzi nam śledzić losy Geralta z Rivii, który bynajmniej nie był Rivijczykiem, a sam przydomek zawdzięczał temu, że poprzedni, który sam sobie nadał a w długości przypominał miano Cahira Mawr Dyffryn aep Ceallacha, został wyśmiany przez jego mentora, Vesemira.

To nie prawda, że zemsta najlepiej smakuje na zimno.

Nazywał się więc Geralt. Był wiedźminem, mutowanym od najmłodszych lat zabójcą potworów. Choć zbyt często przychodziło mu potykać się z potworami w ludzkiej skórze, z maniakami, przy których kuroliszek był zagrożonym gatunkiem, a wiejski dioboł, chędożący dziewki na sianie i szczający do krowiego mleka, jedynie ludyczną atrakcją. Był wiedźminem, mistrzem miecza i magii Znaków, dla motłochu - parszywym odmieńcem, dla elfów i driad Gwynbleiddem, Białym Wilkiem.

Wiedźmin

Wiedźmin

Po upokarzającym widowisku, jaki zafundowały nam nasze rodzime media, pod przywództwem duetu Brodzki (reżyseria) & Szczerbic (scenariusz) , a które to zwało się "polską superprodukcją o Wiedźminie", gdzie główne skrzypce grały elfy w strojach góralskich, komputerowy smok i gumowe stwory, a jedyną pseudoatrakcją całego tego spektaklu były nagie piersi Yennefer, podejmowanie tematu adaptacji Sagi przypominało chodzenie po kruchym lodzie lub spacer wśród leśnych uli z tyłkiem wysmarowanym miodem. Na szczęście nasz rodzimy producent, CDProjekt RED, powiedzmy to sobie od razu, szczerze i z ulgą na sercu, podołał zadaniu, tworząc opowieść, która godnie mogłaby nosić miano szóstego tomu Opowieści o Wiedźminie, a której poziom przyrównać można momentami do Wieży Jaskółki i Opowiadań, a więc tych fragmentów twórczości "Sapka", które wśród fanów darzone są największą estymą. Nie obyło się bez drobnych błędów, ale błędy te nikną przy jakości całej produkcji.

Wiedźmin

Wiedźmin

CDP RED stworzył nie tylko opowieść godną Mistrza, w czym zasługa głównie twórców fabuły, dialogów oraz skryptwriterów, ale tchnął wiarę w gatunek, przywracając erpegom należne im miejsce w rozrywce masowej, a które to od czasów Wrót Baldura coraz częściej toczyło się po równi pochyłej w stronę rozrywki niszowej i infantylizowanej. Tchnął tę wiarę tworząc pozycję wykonaną "przez fanów dla fanów", grę dorosłą, mającej gdzieś konwenans i dobre obyczaje, a zarazem miodną i po prostu… dobrą.

On nie osiągnie niczego. Ja go znam. On zaplącze się zagubi, zacznie filozofować i użalać nad sobą. Potem wyładuje gniew, rąbiąc mieczem co i kogo popadło. Potem, w ramach ekspiacji, dokona jakiegoś szlachetnego, acz bezsensownego wyczynu. W końcu zaś pewnie zostanie zabity, głupio, bezsensownie, zapewne ciosem w plecy.

Wiedźmin

Wiedźmin

Minęło pięć lat od wydarzeń umieszczonych w Sadze. Geralt ścigany przez motłoch trafia w ręce ostatnich wiedźminów z Kaer Morhen. Stracił pamięć, nie pamięta prawie niczego ze swej przeszłości, kim był, jakimi ideałami się kierował, kogo kochał, kogo nienawidził. Motyw być może oklepany, ale jak zawsze w takim przypadku, od czasów Cloude'a z Final Fantasy VII, przynoszący niepewność, zaintrygowanie i niewiadomą co do naszych działań i celów. Tu zaczyna się nasza przygoda.

Prolog, będący w istocie rozbudowanym samouczkiem, w którym poznajemy podstawy mechaniki gry, pierwsze walki na pięści, pierwsze zabawy w łóżku. Następnie pięć długich Aktów czy też Rozdziałów i w końcu Epilog. Tutaj też, od ataku na twierdzę oddziału bandytów i magów spod znaku Salamandry, rozpoczyna się opowieść, w której, niczym w Sadze, przyjdzie nam żegnać naszych bliskich; w której to, co widoczne jest jedynie parawanem do wielowątkowych intryg, gdzie w zasadzie do nikogo nie powinniśmy mieć zaufania, a nierzadko zaufanie sami stracimy. Wielokrotnie poprzez nasze własne czyny i wybory.

Wiedźmin

Wiedźmin

Bo "Wiedźmin" to w pewnym stopniu przypowieść o predestynacji, o tym w jaki sposób nasze wybory kształtują nasz świat i czy w ogóle mamy jakikolwiek wybór. Yaevin, przywódca elfiego powstania wybiera walkę, mógł uciec, mógł poddać się władzy. Wybiera własną godność. Ale czy to on wybrał, że urodził się elfem, że miejski motłoch na drzwiach jego domu wypisywał ekskrementami rasistowskie hasła? Podobnie będzie toczyło się nasze życie, aż do finału na miarę kilku filmów, których samo wskazanie tytułów byłoby zbyt wielkim spojlerem. To również opowieść o takich problemach, jak rasizm, walka o wolność, terroryzm, religijny zelotyzm.

Wiedźmin

Wiedźmin

Nie ukrywajmy. Wiedźmin to najlepszy erpeg od czasów Planescape Torment i Arcanum, najlepsza opowieść od czasów pierwszego KotOR-a i iluzji toczących Dreamfall. Najlepszy erpeg dla tych graczy, którzy cenią sobie wyrafinowane dialogi, możliwości wyboru całkowicie odmiennych ścieżek dialogowych, a przez to i fabularnych, gdzie tak jak w Planescapie i Baldursie mogliśmy odpowiednio prowadząc rozmowę uzyskiwać zgoła odmienny rezultat. Ci, co preferują sieczkę w stylu Diablo, mogą poczuć się nieco zawiedzeni.

Wiedźmin

Wiedźmin

Nie da się ukryć, że gra kierowana jest poniekąd do fanów Sapkowskiego. Ktoś kto nie przeczytał nic z twórczości wiedźmińskiej straci wiele, nie rozpozna szeregu wątków i postaci. Nic mu nie powie rzucona mimochodem aluzja do śmierci Bonharta, nic dla niego nie będzie znaczyć początkowo Triss Merigold, ta, która na własnych plecach wyniosła go połamanego i na poły zaszlachtowanego z Wieży Mewy. W grze pojawia się cała plejada postaci mniej lub bardziej znanych z książkowych stron. Shani, puszczalska studentka z Tretegoru, wyrosła na odpowiedzialną i dbającą o innych uzdrowicielkę. Jak zwykle rubaszny Zoltan Chivay, którego język jest bardziej plugawy niż k..rwaszz papugi, która towarzyszyła mu na łamach Chrztu Ognia. Nie zabraknie Jaskra, który, jak na swe 52 lata, wygląda zdecydowanie za młodo. Autorzy dali nam Jaskra takiego, jakiego znaliśmy z Opowiadań, kurwiszona, "co żadnej niewieście, co na drzewo nie ucieka, nie przepuści". Trzeba przyznać że niektóre questy związane z jego osobą - wieczór kawalerski czy "zagubienie" lutni, po prostu powalają. "Odkąd poznałam Jaskra tatko na noc mnie z domu nie wypuszcza". Zabrakło Yennefer. Ale tęsknić za nią to tak jak tęsknić za Vilgefortzem ;) Triss godnie przejęła jej rolę rozcinając swój dekolt i odsłaniając nogi, a czasami nie tylko nogi. Wiele scen, zwrotów czy śpiewanych pieśni zostało żywcem zaczerpniętych z twórczości AS-a. Na szczęście, jeśli nawet ktoś zaczyna dopiero przygodę z Wiedźminem i potraktuje go jak "zwykłego erpega", nie zawiedzie się, a sama gra zapewne zainspiruje go do sięgnięcia po powieści i opowiadania.

A dlaczego kuśka wchodzi w piczkę? Bo taka jest naturalna kolej rzeczy…

Wiedźmin jest grą zarówno dorosłą, jak i dla dorosłych. Oznakowanie 18+ nie wzięło się przez przypadek. W zasadzie w zalewie komediowych roleplejów pokroju Obliviona, The Witcher jest pozycją wyjątkową. Nie trywializuje, nie upupia swych odbiorców, nie przedstawia nam złagodzonej wersji zdarzeń. Przynajmniej w naszym rodzimym wydaniu, bo w krajach anglosaskich gra została podobno poddana cenzurze i znacznej ingerencji w dialogi. W Niemczech z kolei nie spodobała się zbyt duża ilość krwi i głowy latające po dekapitacji… Co kraj to obyczaj.

Wiedźmin

Wiedźmin

W świecie Wiedźmina nie ma tematów tabu. Tutaj karczmy służą do bicia się po pyskach, chlania wódki i podrywania panienek. W pewnym momencie poczułem nawet chwilowy niepokój czy przypadkiem gra na Zachodzie nie będzie utrwalać negatywnych stereotypów - "tytuł zrobili Polacy, więc polski wiedźmin to pijak i moczymorda". Na szczęście tak nie jest, a same reakcje graczy za granicą świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Czekano wiele lat na grę, w której w karczmach pije się wódkę, a nie wodę lub krowie mleko, gdzie w slumsach stoją dziwki wszeteczne, a podmiejski element zachowuje się po motłoszemu, a nie jak arystokracja.

Dialogi zaimplementowane w grze cechuje więc z jednej strony wysoki poziom, z drugiej spora dawka wulgaryzmów, znacznie większa niż w Sadze, gdzie słowa "na k" padały w ilościach śladowych, a na inne litery prawie wcale. I w niczym to nie przeszkadza. Świat staje się bardziej swojski, brudny i realny. Nawet redakcyjny purysta językowy PIRX był zachwycony, a w każdym razie niezniesmaczony. Bo wulgaryzmy nie epatują tutaj i nie są dla samych siebie, wielokrotnie stanowiąc element komiczny (np. ostatnie słowa de Wetta czy postać Talara). Trudno oczekiwać by rzezimieszek ze slumsów posługiwał się piękną polszczyzną. Kiedy więc na typowe dla erpegów pytanie "Co robicie?" skierowane do "bramkarza" otrzymujemy odpowiedź "Co robicie… co robicie… Szczury łapiemy. Powiedziałem WYPIERDALAJ" uśmiech sam pojawia się na ustach. Podobnie jak przy nagłej przemianie jednego z paserów, który po przejściu na salony zamiast swojskiego "to co, kurwa, robimy interes?" wita nas "dzień dobry"…

Wiedźmin

Wiedźmin

Szereg postaci prowadzi tu "grę w grze", niczym aktorzy bawiący się w teatr, nikt nie jest tym kim może się wydawać za pierwszym spojrzeniem. Wróg może być przyjacielem, potwór sojusznikiem, kapłanka czarownicą, a wiejski kapłan bigotą i szarlatanem. Wielokrotnie przyjdzie więc nam wybierać, po której stanąć stronie, niczym w opowiadaniu "Mniejsze Zło", tyle że tym razem niejednokrotnie będzie to wybór między złem większym, a jeszcze większym. I nie będą to tylko czcze wybory i decyzje. Każde nasze posunięcie znajdzie odzwierciedlenie w bliższej lub dalszej przyszłości. Najprostszy przykład - pozwalając elfom ze Scoia'tael zabrać pakunki z nielegalnym uzbrojeniem zyskamy ich przychylność, ale później znajdziemy jedną z ważnych postaci ze strzałą rozpryskową w plecach. I nie będzie to śmierć nieuzasadniona, ale nie będę zdradzał jej powodów.

Wiedźmin

Wiedźmin

Nie da się ukryć, że w tym miejscu, i nie tylko w tym, Wiedźmin stanowi produkt innowacyjny, świeży, wprowadzający nowe pomysły i rozwiązania do gatunku. W zasadzie do tej pory wielowątkowość była jedynie fikcją, możliwość faktycznych wyborów ograniczona była do niezbędnego minimum. Wiedźmin jest chyba pierwszą nieliniową grą, z trzema zarysowanymi ścieżkami rozwoju fabuły, z widocznymi efektami naszych wyborów, wprowadzanymi efektownymi wstawkami. Być może były inne pozycje w podobny sposób podchodzące do rozwoju ścieżek fabularnych ale w tej chwili sobie takowych nie przypominam. Pewne subtelne możliwości wyboru występowały również w Morrowindzie i Arcanum, nigdy jednak nie były tak widoczne i tak mocno zarysowane jak w produkcji CDP RED. Ta wielość możliwych ścieżek prowadzi w efekcie do wysokiego "replayability" - po pierwszym przejściu i zakończeniu gry nie myślę o niczym innym jak o znalezieniu chwili czasu na ponowne zaliczenie przygód Białego Wilka i dokonanie całkowicie odmiennych wyborów w stosunku do tych, które stały się moim udziałem przy pierwszym podejściu.

Wiedźmin

Wiedźmin

Wiedźmin to nie tylko "żywy język", jak to eufemistycznie zwykło się mówić w prasie branżowej. To również duża dawka erotyzmu, wprowadzona w subtelny sposób. W zasadzie większość głównych bohaterek wcześniej czy później ląduje z Geraltem w łóżku, na stole, w starym młynie czy w innych bardziej nietypowych miejscach. Niektóre po kilka razy… W pewnym momencie przyjdzie też nam zadecydować, której kobiecie oddać swe serce, której kupić pierścionek zaręczynowy czy też może raczej iść się upić z kumplami do karczmy Nowy Narakort, a resztę nocy spędzić w bordelu z ekskluzywnymi kurtyzanami… Każdy udany "podryw" ilustrowany jest elegancką kartą z animacją rozgrywaną w tle… Czasami scenarzyści pokazują więcej, jak przy okazji "uprawiania polityki" z córką Foltesta, czasami mniej, zawsze jednak ze smakiem i artyzmem.

Wiedźmin

Wiedźmin

Nocne życie Wyzimy, stolicy Temerii, to również używki - te mocniejsze, jak znany z Wieży Jaskółki fisstech, narkotyk wcierany w dziąsło, czy słabsze, w tym kilkadziesiąt gatunków win, gorzałek, piw i nalewek babuni. Przy okazji popijaw wprowadzono jedną z szeregu dostępnych minigier. Na zmianę z naszym adwersarzem wychylamy po kuflu, a ten kto ma mocniejszą głowę, wygrywa. Alkohol pozwoli nam często zmienić nastawienie innych osób, rozwiązać języki, wydobyć ważne informacje czy uzyskać za darmo jakiś przedmiot. Druga z minigier dotyczy walk na pięści, rozgrywających się głównie w karczmach (podobnie jak w Fable czy w Fight Club, choć karczm w tym ostatnim nie było) i wreszcie trzecia to kościana odmiana pokera - świetnie wykonana, wciągająca, choć zdecydowanie za prosta - przeciwnicy nagminnie, mając wygraną w kieszeni, wykonują dziwne rzuty niwecząc swój układ kości…

Dlaczego zostałem błaznem, a nie królewskim urzędnikiem? Bo nie chciałem brać łapówek.

W przypadku Wiedźmina możemy spodziewać się również sporej dawki mniej lub bardziej czarnego humoru (np. wchodząc do szpitala wita nas jedna z kapłanek - pielęgniarek pytaniem, czy nie widzieliśmy gdzieś psa biegnącego z wątrobą w ustach), po drugie, postmodernistycznej konwencji "sięgania po gatunki", znanej chociażby ze Shreka. Znajdziemy więc dziesiątki aluzji i cytatów, poddanych swoistej trawestacji, z dzieł filmowych, zarówno polskich ("co ty k… wiesz o kuroliszkach?"), jak i zagranicznych ("idź, idź, tylko jak cię dziabnie szpikulcem od lodu to nie miej do mnie pretensji").

Wiedźmin

Wiedźmin

Scenarzyści wzięli również na warsztat współczesne polskie realia i problemy. Poznamy więc kupców złorzeczących na to, że całe ich podatki idą na "baranów z ratusza", strażników miejskich zmuszonych do wyjścia na ulice Wyzimy, lekarzy/uzdrowicieli uciekających z Temerii w poszukiwaniu lepszych zarobków, szalejącą korupcję ("no i gdzie jest to prawo i sprawiedliwość?!"), czy druidów-terrorystów ("niedługo zaczną się przykuwać do drzew").

Podobnie jak w książkach ostrze satyry dotknie również stan kapłański ("jak każdy kapłan ma kompleks małego fiuta" "co wiedźmy mogą wiedzieć o wychowywaniu dzieci?!"), dworskich polityków, kupców, mieszczan. Spotkamy również miejscowych "łowców skór" ("ja trumienkę pyknę, a i tobie złotko wpadnie"). Te kilka cytatów powyżej to jedynie mała namiastka tego, co czeka nas przy obcowaniu z Wiedźminem. Jest więc dobrze, nawet bardzo dobrze, choć właśnie o poziom dialogów miałem największe obawy…

Wybacz, ale nie chce mi się rozbierać i chwalić resztą zmian anatomicznych

Fabuła oraz ścieżki dialogowe, stanowią bez wątpienia najmocniejszy punkt produkcji. Nawet zwykłe rozmowy i kwestie wygłaszane przez mieszkańców potrafią rozbawić albo zaintrygować na tyle, by nie przejść nad nimi do porządku dziennego ("wiedźmin idzie, trza dziewki pozamykać!"). W przypadku cRPG-ów równie ważna jest mechanika gry i zastosowany system rozgrywki oraz rozwoju. Wiedźmin nie opiera się w tym miejscu na żadnym ze znanych, typu AD&D 3, i całe szczęście, otrzymaliśmy bowiem w końcu jakiś powiew świeżości.

Wiedźmin

Wiedźmin

Rozwój postaci prowadzony jest w oparciu o uzyskiwane talenty. Wykonując zadania i zdobywając kolejne punkty doświadczenia wchodzimy na kolejne jego poziomy, z czym wiąże się określona premia w "talentach", najpierw brązowych, później również srebrnych i złotych. Za każdy z nich możemy odblokować określoną specjalność (niczym w KotOR-ze) na drzewku rozwoju, podzielonym zasadniczo na trzy fragmenty: Atrybuty (siła, zręczność, wytrzymałość, inteligencja), Znaki oraz techniki walki mieczem stalowym i srebrnym, oparte na trzech stylach: silnym, szybkim i grupowym. Cechy te są ze sobą powiązane. "Wykupienie" kolejnego poziomu Siły umożliwia inwestowanie w "podpięte" pod ten poziom atrybuty, np. odporności na krwawienie czy powalenie, zwiększenie zadawanych obrażeń czy skuteczności parowania. Całość na pierwszy rzut oka wygląda skomplikowanie, po kilku "medytacjach", jak najbardziej naturalnie. Część cech uzyskamy jedynie na skutek zażycia odpowiednich mikstur i mutagenów, część w ramach samego rozwoju fabuły.

Wiedźmin

Wiedźmin

Mechanika gry przygotowana została w sposób perfekcyjny. W zasadzie Wiedźmin jest pierwszą grą, w której sen i odpoczynek nabiera znaczenia i stanowi normalny aspekt rozgrywki. W zasadzie nawet nie sen, lecz wchodzenie w stan "wiedźmińskiej medytacji". Na pustkowiach, w określonych miejscach możemy rozpalać ogniska, przy których siadamy pogrążając się w transie; w miastach korzystamy z gościnności znajomych lub wynajmujemy za kilka orenów lokal w karczmie. Odpoczynek staje się rzeczą normalną nie tylko ze względu na regenerację utraconych punktów żywotności i pozbycie się negatywnych aspektów korzystania z eliksirów, ale ze względów fabularnych. Nocą większość mieszkańców opuszcza ulice i udaje się do swych domostw, część postaci pojawia się, np. w karczmie, tylko o określonych porach dnia, część zdarzeń ma miejsce tylko o określonych godzinach.

Świat gry żyje własnym życiem, jeżeli z kimś się umawiamy o północy i spóźniamy na spotkanie, możemy zauważyć jeszcze jak dany jegomość odchodzi w stronę swojego domu. Straż miejska planująca z nami wspólny atak na siedzibę bandytów nie będzie czekać w nieskończoność. Mamy więc poniekąd do czynienia z systemem podobnym do tego z Oblivionu, gdzie każdy z npc-ów miał zaprogramowany określony rozkład dnia. Na plus Wiedźmina przemawia to, że zakradając się nocą np. do domu Shani znajdziemy ją w nocnej koszulce, a nie w tym samym odzieniu, w którym chodziła za dnia. Na ulicach spotkamy nie tyko ludzi w swoim wieku, ale również starców i dzieci, nieświadome zagrożeń czekających je w dorosłym życiu ("pobawimy się w dobijanie elfów?"). Jest to kolejny wyróżnik, bo trudny szukać dzieciarni baraszkującej po ulicach miast w grach rpg (wyjątkiem było Fable).

Wiedźmin jest jedną z niewielu gier, jeśli nie jedyną, w której alchemia i sztuka przyrządzania mikstur nie stanowi piątego koła u wozu, jest czymś istotnym i jednocześnie stanowi naturalne dopełnienie świata gry oraz toczonych starć. Zabijając stwory pobieramy z nich składniki typu sierść, kły, mózgi utopców, choć tych ostatnich nie podejrzewałbym o posiadanie takowego. Przy wilku nie znajdziemy miecza +12, a przy upiorze sakiewki z gotówką. To nie The Elders Scrolls, gdzie po kilkunastu poziomach byle łachmyta odziany był w zbroję daedryczną.

Wiedźmin

Wiedźmin

Poznając techniki zielarskie, potrzebne ingredienty możemy również zbierać z krzewów porastających bagna, pola czy przykościelne ogródki. Każdy ze składników posiada określone komponenty alchemiczne, szykując miksturę potrzebujemy również alkoholu o określonej mocy (im lepszy trunek tym więcej można do niego dodać komponentów) oraz chwili spokoju przy rozpalonym ognisku. Później wystarczy wszystko z sobą zmieszać i bimb… przepraszam, eliksir gotowy. Oprócz wiedźmińskich nalewek przyrządzimy również różnorakie smarowidła na miecze, a później bomby dymne i petardy.

Spokojnie jak na wojnie, tu pierdolnie, tam pierdolnie i znowu jest spokojnie

Geralt bez swego oręża byłby niczym prorok Lebioda pozbawiony laski, a polska reprezentacja dwóch goli w meczu z Belgią. Chwytamy więc w swe dłonie stalowy miecz, wywijamy nim młyńce, patrząc jak murawa pokrywa się coraz grubszą warstwą posoki, a odrąbane członki latają na wszystkie strony. Efektowności nie można odmówić. Wizualizacja walk wykonana jest perfekcyjnie, nie czuć tutaj sztuczności obecnej w innych produkcjach; widać, że ekipa od motion capture wykonała kawał solidnej roboty.

Wiedźmin

Wiedźmin

Później dostajemy w swe dłonie również srebrny oręż - w założeniu na potwory - oraz cały przekrój mniej lub bardziej przydatnych ostrzy krótkich, toporów i młotów, z których, powiem szczerze, prawie w ogóle nie korzystałem. Miejsce na broń dodatkową zajęte było prawie zawsze przez pochodnię, dopiero przy ostatniej Zbroi Kruka pojawiają się dwa sloty na dodatkowe uzbrojenie.

W walce pomagamy sobie odpalanymi combosami i magią Znaków, z których najbardziej skuteczny jest jak na mój gust Aard, znak żywiołu powietrza. Początkowo odrzuca on tylko przeciwników, a po odpowiednim "podpakowaniu" talentami potrafi ogłuszyć i wytrącić broń z ręki napastnika. Atak na ogłuszonego przeciwnika raczy nas krótką scenką, w której Geralt wykonuje na nim efektowne fatality, z dość bogatego repertuaru. Raz szerokim zamachem podrzyna mu gardło, innym razem wskakuje na barki i przebija na wylot.

Pojedynki są świetnie wykonane i efektowne. Przy starciach z większą grupą przeciwników przełączamy się na styl grupowy, poza którym dysponujemy jeszcze stylem silnym i szybkim, co w połączeniu z aktywną pauzą daje nam spore pole manewru i dobrą kontrolę nad polem walki. Uniki, zwody, finty i odbicia. Jesteśmy w swoim żywiole. Walki mają tylko jeden i to dość poważny minus. W przeważającej części są zbyt proste. W zasadzie jedyne wyzwanie stanowią starcia z bossami oraz pojedynki z większą liczbą przeciwników w kluczowych elementach fabuły, np. atak na bazę Salamandry, bronioną przez kilkunastu osobników oraz kilka wojowniczych kikimor.

Wiedźmin

Wiedźmin

Przeważnie walczymy sami, czasami zyskamy wsparcie bohaterów niezależnych, nad którymi nie można sprawować żadnej kontroli, nie możemy ich też wspomagać magią leczącą (bo takowej w sumie nie posiadamy, nie licząc dekoktu Raffarda Białego). Bestiariusz jest bogaty i w całości oparty na prozie Sapkowskiego. Spotkamy więc na swej drodze bruxy, ghule, zwykłe utopce, wywerny, kikimory, bazyliszki, południce, wampiry wyższe i kilkadziesiąt innych mniej lub bardziej potwornych istot.

Samych typów broni (podobnie zbroi) zbyt wiele nie jest, bo nie one są tu najważniejsze. Dużo istotniejsze jest inwestowanie talentów w odpowiednie techniki walki. Podobnie jest z pieniędzmi, które wydajemy na codzienne przyjemności, recepty alchemiczne i książki . Bo wiedźmin pozbawiony Wiedzy o potworach zbyt wiele nie zwojuje i zbyt wiele składników nie uzyska z ich oprawy. Tak więc mamy tu kolejne nawiązanie do Planescape Torment. Inwestowanie w Wiedzę jest równie ważne, co w walkę, jeśli nie ważniejsze.

Wiedźmin

Wiedźmin

W mojej długoletniej karierze nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś wręczał dziwce kwiaty.

Równie mocną stroną produkcji CDPR są questy i zadania do wykonania, nierzadko niestandardowe i nietypowe jak na erpegi. Większą część drugiego aktu spędzimy na prowadzeniu śledztwa, przesłuchań, szukaniu poszlak, mających pomóc nam we wskazaniu osób zamieszanych w spiskowanie z Salamandrą. Wynik nie będzie jednoznaczny, w zależności od posiadanej wiedzy będziemy mogli oskarżyć inną osobę, wpływając, w ten czy inny sposób, na bieg wydarzeń.

Nie zabraknie również zleceń typowo wiedźmińskich, a przez to wyjątkowo miodnych - zabicie jakiegoś potężnego alghoula w kryptach, królewskiej wiwerny na bagnach lub wyrośniętego utopca, targającego rybakom sieci. To tak dla przykładu. Potworów nękających biednych wieśniaków jest znacznie więcej. Pokonanemu stworowi ucinamy łeb i przytraczamy do pasa. Tutaj nikt nam na słowo nie uwierzy, że zabiliśmy jakiegoś stwora, zawsze musimy posłużyć się dowodem. Jeżeli zawozimy komuś pieniądze dostajemy od niego pokwitowanie. W Oblivionie denerwujące było to, że większość misji pobocznych rozgrywanych było "na słowo". Nikt od nas nie żądał jakiegokolwiek dowodu, że faktycznie zadanie zostało wykonane. Poza tym, tak naprawdę nikt nas do niczego nie zmusza. Pieniądze dla biednych możemy przepić, zdobyte trofea przerobić na eliksiry. Potwory olać i oddać się grze w kości…

Wiedźmin

Wiedźmin

Fabuła ma swoje mielizny, przez większość czasu trzyma jednak wysoki poziom. Zaczyna się niczym u Hitchcocka, kończy jak u Lyncha. Zdecydowanie największe wrażenie zrobił na mnie, i nie tylko na mnie, Rozdział IV, gdzie przybywamy do na pozór spokojnej wioski Odmęty. Akt ten, oparty na motywach "Balladyny" Juliusza Słowackiego, pozostawia niezatarte wspomnienia, przesiąknięty jest jakąś mistyczną, trudną do opisania aurą, gorącem parzącym wśród złotych pól, ciemnością nocy przy starciu z Królem Gonu, pośród oparów mandragory, i wreszcie zawiera jedną z najlepszych scen całej gry - ostatnią rozmowę z Panią Jeziora.

Dla wyrównania, w piątym akcie następuje jakby częściowe, fabularne załamanie. Można odnieść wrażenie, że akcja postępuje w sposób chaotyczny. Być może taki był cel, w każdym razie odniosłem raczej wrażenie pewnego braku konsekwencji i pośpiechu. Z równym niedowierzaniem można potraktować ucieczkę naszego głównego antagonisty w jednej ze scen. Całość rekompensują na szczęście sceny finałowe, na temat których już toczą się spory na oficjalnym forum gry oraz renderowane outro, bijące pod względem jakości wszystko to, co widziały me oczy, z intrem do Warhammera: Mark of Chaos włącznie. W końcu to Platige Image i Tomasz Bagiński…

Człowiek czy krasnolud - wszyscy chcą tego samego

Zachwycają nie tylko przygotowane pod potrzeby gry filmy renderowane - długie, dobrze wyreżyserowane i ze świetnym motion capture. Cała oprawa stoi na dość wysokim poziomie, zarówno technicznym, jak i artystycznym. Widać, że developerzy wycisnęli ostatnie soki z poczciwej już Aurory, o czym świadczą chociażby same wymagania sprzętowe. W zasadzie trudno tu dojrzeć jakiegokolwiek podobieństwo do oprawy Newerwinter Nights niezależnie od części. NWN 2, klatkujące na najwyższych detalach, w porównaniu z Wiedźminem wygląda jak gra z innej epoki… W każdym razie, tego tytułu na pewno nie musimy się wstydzić. Począwszy od filmów, poprzez statyczne, rysunkowe grafiki, aż po sam świat gry w pełnym 3d - wszystko wykonane jest na najwyższym poziomie jakościowym - woda, trawy, wnętrza budynków, animacja postaci, efekty świetlne, dynamiczne pory dnia i warunki pogodowe. Autorzy zadbali nawet o tak drobny smaczek jak odpychanie przechodniów, w identyczny sposób jak czyni to Altair w Assassin Creed. A raczej: prawie wszystko.

Wiedźmin

Wiedźmin

Z niewiadomych powodów poziom flopsów drastycznie spada w trakcie odtwarzania cut-scenek, mimo że obsługiwane są one przez silnik gry (w tle przechodzą osoby etc). Winić tutaj można nałożone specjalne filtry, rozmazujące nieco tło. Da się z tym żyć, gorzej wypadają natomiast modele postaci - o ile ich jakość wizualna jest naprawdę wysoka (Geralt wygląda lepiej niż Żebrowski;) ), to rażą nagminne powtórzenia określonych modeli - a dokładniej dwóch, które rzucają się oczy zbyt często: żebraka z workiem na piersi i kupca. W zasadzie każdy kupiec wygląda identycznie, niczym wypasiona nutria, a każdy żebrak jak menel spod budki z temerskich piwem… Płynność animacji mocno dołuje również na początku V rozdziału, gdzie poruszamy się po płonącym mieście, na szczęście nie na tyle mocno, by gra stała się niegrywalna. Posiadacze kart 7900 GS (lub lepszych) spokojnie zaliczą całość na najwyższych możliwych detalach.

Wersja niespatchowana, wypuszczona na rynek cierpiała również na sporadyczne wypady do pulpitu w najmniej spodziewanym momencie, jak również długie czasy loadingu. Z tym ostatnim nie jest tak źle od czasów pierwszej łatki, a jeszcze przed świętami dostaniemy drugi, rozbudowany patch, który znacząco ma skrócić czas ładowania zapisanych gier i nowych lokacji. Jeżeli chodzi o "crash to desktop" - w trakcie całej, kilkudziesięciogodzinnej rozgrywki zaliczyłem tylko - lub aż - cztery takie przypadki. Dla świętego spokoju wypada więc robić częste quick save'y. Tutaj pojawia się kolejny problem - gra każdy save, niezależnie czy wykonywany przez autozapis, czy przez użytkownika, zapisuje na nowej pozycji. Częstokroć ma to swoje plusy - jeśli musimy, bądź chcemy, cofnąć się o kilka pozycji wstecz, by np. zmienić swój wybór fabularny. Prowadzi jednakże do tego, że gdzieś po tygodniu gry folder z zapisanymi stanami sięga rozmiarami 2 GB.

Wiedźmin

Wiedźmin

Ostatnim uchybieniem wartym odnotowania jest mimika twarzy, nie do końca mająca związek z wypowiadanymi kwestiami i to z prostego powodu. Ruch ust został, niestety, dostosowany do wersji anglojęzycznej, a nie polskiej i stąd ten dysonans. Momentami razić mogą zbyt teatralne, a wręcz komiczne gestykulacje. Ale tak naprawdę to tylko szczegóły, bo nie ważne jak kto macha rękoma, ważne co ma do powiedzenia.

O ile strona graficzna ma drobne wady, które, miejmy nadzieję, będą stopniowo eliminowane, o tyle udźwiękowienie to już klasa sama w sobie. Prawie 3 godziny oprawy muzycznej (w formacie mp3), od spokojnych i melodyjnych utworów z delikatnymi chórami (w wykonaniu Iwony Malcz), przywodzącymi na myśl ścieżkę dźwiękową z Drużyny Pierścienia (wizyta w Lorien), aż po ostre, rockowe kawałki, włączające się w trakcie walk, niczym w Prince of Persia: Warrior Within.

Wiedźmin

Wiedźmin

W polskiej wersji językowej wystąpiła cała plejada gwiazd sceny dubbingowej i aktorskiej. W roli Triss Merigold usłyszymy Agnieszkę Kunikowską, znaną bardziej jako Fiona ze Shreka, w Magistra wcielił się Jarosław Boberek, w Geralta (chyba najlepszy dubbing w całej grze) - Jacek Rozenek. Na uwagę zasługuje również kreacja Talara ("to co, kurwa, robimy interes?") w wykonaniu Miłogosta Reczka (ostatnio jako Homer w polskiej wersji Simpsonów) i wielu innych osób, których nie sposób tu wymienić. Mówione są nie tylko dialogi fabularne, mające miejsce w formie cut-scenek, ale również kilkaset drobnych kwestii wygłaszanych przez napotkanych mieszkańców ("wojna, głód, wiedźmina tylko brakowało"). Ogółem, aktorzy, również ci dziecięcy, co rzadko się zdarza, spisali się całkiem nieźle. Nie spodobały mi się jedynie głosy kilku czarnych charakterów - Savioli i Azara, są jakby zbyt "mało złe", jak na tak szemrane typy.

Jeżeli już jesteśmy przy lokalizacji kolejne słowa uznawania należą się za jakość wykonania polskiej edycji. W obszernym etui znajdziemy trzy pudełka na płyty (z grą, ścieżką dźwiękową w formacie audio oraz materiałami dodatkowymi), dwustronną mapę świata Królestw Północnych, Nilfgaardu oraz Temerii, bogato ilustrowane opowiadanie tytułowe, i w końcu świetnie napisaną instrukcję i poradnik (w wersji z gram.pl w pełnym kolorze i na wysokiej jakości papierze kredowym). A wszystko to w rekomendowanej cenie 99,90 zł (w sklepach wielkoformatowych i na allegro grę kupimy jeszcze taniej).

Wiedźmin

Wiedźmin

Coś się kończy, coś się zaczyna

Po "Wiedźminie", podobnie jak po BioShocku, nie spodziewałem się wiele, przeważnie im większa kampania promocyjna (vide: FIFA), tym gorszy produkt do opchnięcia. Powiedzieć, że zostałem zaskoczony, to mało. "Wiedźmin" stanowi fantastyczny powrót, w realiach prozy Sapkowskiego, do korzeni gatunku, do czasów, gdy królowały takie pozycje, jak Icewind Dale i Torment. Ta gra jest nie tylko świetnie wykonana pod kątem fabularnym, dialogowym, mechaniki i oprawy - przede wszystkim jest miodna, wciąga i nie pozwala odejść od ekranu do późnych godzin nocnych. W zasadzie jest to pierwsza pozycja od czasów Planecape, przez którą zarwałem kilka nocy, chodząc później niewyspany. O czymś to świadczy.

Nie jest to produkt idealny, pozbawiony wad, ale gier idealnych nie ma. I co najważniejsze, tę grę zrobili Polacy, ucierając nosa zachodnim developerem, odgrzewającym stare kotlety w mizernym wydaniu (wyeksploatowany do granic możliwości AD&D). Bawiłem się lepiej niż przy BioShocku i niedocenionym SpellForce 2: Władcy Smoków. Ocena końcowa może być tylko jedna: mamy przed sobą grę roku, przy której fani twórczości AS-a będą czuć się jak w Avalonie. Godne przedłużenie Sagi!

Najlepszy erpeg od czasów Planescape Torment!

Metryczka

  • Wymagania: min. Windows XP SP2/Vista, Pentium 4 2,4 GHz lub AMD Athlon 64 +2800, 1024 MB RAM (XP), 1536 MB RAM (Vista), karta graficzna 128 MB (NVIDIA GeForce 6600, ATI Radon 9800), 8,5 GB na HDD, napęd DVD; zalecane: Core 2 Duo 2,13 GHz lub AMD X2 5600+, 2 GB RAM, NVIDIA GeForce 7900GTX / ATI Radon x1950 PRO
  • Plusy: + rewelacyjne dialogi + klimat i adaptacja godna Sagi + innowacyjność i nieliniowość + kapitalna oprawa audio-video + intuicyjny interfejs + wysokie replayability
  • Minusy: - powtarzalność modeli postaci - mimika i gesty rozmówców - klatkowanie cut-scenek - sporadyczne bugi
  • Video: 9
  • Audio: 10
  • Grywalność: 10

Ocena Playbacku

9+