PLAYBACK, nr 12/2007 (24) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

RECENZJE

Szymon 'Bombski' Radzewicz

Call of Duty 4: Modern Warfare

switch
Call of Duty 4: Modern Warfare
  • Gatunek: FPS
  • Producent: Infinity Ward
  • Wydawca: Activision
  • Data premiery: 9 listopada 2007
  • Dystrybutor pl: Licomp Empik Multimedia
  • Pegi rating: 16+
  • WWW: oficjalna strona
  • Cena: 99,90 zł

Jedynkę znam na pamięć. United Offensive przeszedłem na najwyższym poziomie trudności. Call of Duty 2 to u mnie ponad 250 godzin spędzonych na internetowych serwerach. Na "trójeczce" starłem wszystkie zęby, przeklinając w myślach sterowanie na konsolowej "gałce". No i w końcu się doczekałem… Panie i panowie, Modern Warfare bije na głowę wszystkie moje wcześniejsze doświadczenia związane z tą serią. Czas na prawdziwą wojnę!

Pierwsze wrażenie z Call of Duty 4 było dosyć… rozczarowujące. Za niemalże sto złotych w środku pudełka znalazłem jedynie płytkę dvd z grą oraz dwunastostronicową instrukcję, z czego cała jej połowa to umowa licencyjna (nie żartuję!). LEM dał tutaj ciała na całej linii, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, do czego przyzwyczaił nas CDP czy Cenega. Rzuciłem instrukcję w kąt i zająłem się tym, czym należy. Bezproblemowa instalacja, sprawdzenie aktualizacji, konfiguracja w opcjach, butelka zimnej coli i już byłem gotowy. Zabawę czas zacząć.

W CoD wódka leje się gęsto. Ahoj przyjacielu!

W CoD wódka leje się gęsto. Ahoj przyjacielu!

W przeciwieństwie do wszystkich poprzednich części akcja Modern Warfare ma miejsce w czasach współczesnych, choć to powinien wiedzieć każdy, kto choć odrobinę zainteresował się serią. Przyznam się, że początkowo miałem silne obawy, co do przeniesienia realiów serii w XXI wiek. Bałem się, że "stary, dobry CoD" już nigdy nie będzie taki, jak kiedyś, zamieni się w kolejną z setek innych gier, w której bez większego ładu i składu walczy się z organizacjami terrorystycznymi, oczywiście łudząco podobnymi (zarówno wyglądem jak i stylem działania) do Al-Kaidy; rynek gier "drugowojennych" opanuje natomiast koszmarny Medal of Honor jeszcze koszmarniejszego EA Games. Narzekań nie było końca, jednak po czasie się przełamałem. Z dwojga złego lepszy już Modern Warfare niżeli Wiedźmin (nie żebym uważał tę grę za słabą, po prostu mam już powyżej dziurek w uszach rozmów/reklam/zapowiedzi/recenzji tej gry). Na całe szczęście moje psioczenie było w pełni nieuzasadnione.

-Niezły tyłek, prawda Scott? -Potwierdzam.

-Niezły tyłek, prawda Scott? -Potwierdzam.

Napiszę to już teraz. Call of Duty 4 miażdży na całej linii. Bez wątpienia jest to najlepszy FPS w jaki grałem tego roku (gdzieś tam obok biegnie sobie BioShock), a uwierzcie mi, grałem w naprawdę dużo pozycji. Wszystko robi tutaj kolosalne wrażenie. Od grafiki, poprzez muzykę, kampanię dla pojedynczego gracza na trybie multiplayer kończąc. Gra jest wspaniale dopracowana, powinna zachwycić zarówno starych wyjadaczy poprzednich części, jak i zdezorientowanych żółtodziobów. Jednym słowem: hit. Ale wszystko po kolei.

Standardowo zacząłem od trybu dla pojedynczego gracza. W końcu trzeba poznać wszystkie rodzaje nowych broni, wyposażenia oraz map, zanim przejdzie się do trybu walki przez Internet. Niemal od pierwszej chwili (lokacja w samouczku była bowiem szkaradna) zakochałem się w wizualnej stronie programu Infinity Ward. Jak na solidny FPS przystało, Modern Warfare pełne jest graficznych wodotrysków. Mamy efektowne rozmycia czy fajny efekt ziarnistości (ekran przypomina starą kliszę), największe wrażenie zrobiła na mnie jednak zabawa kontrastem. Gdy mierzymy we wroga przy pomocy narzędzi celowniczych wszystko inne jest tak realistycznie rozmyte, obszar na którym skupia się nasza siatkówka jest natomiast rewelacyjnie ostry. Wielu programistów próbowało już uzyskać podobne efekty, w Modern Warfare wyszło to jednak najlepiej.

Zapamiętajcie, S.A.S. nigdy nie puka dwa razy.

Zapamiętajcie, S.A.S. nigdy nie puka dwa razy.

Rewelacyjnie wygląda również otoczenie. Najlepiej prezentują się otwarte przestrzenie. Woda, trawa, drzewa i krzewy, wszystko wygląda naprawdę realnie. Oblivion, Gothic 3, Quake Wars - to wszystko relikty przeszłości. Tak realistycznej flory jeszcze nie widziałem. Źdźbła i liście ruszają się na wietrze, rwące strumienie pięknie odbijają i zniekształcają wszystko wokół, do tego wspaniale odwzorowane warunki pogodowe (ta burza na statku!) i szczegółowe modele wszelakich zabudowań… Jest pięknie, naprawdę pięknie. Czasem, podobnie jak w Colin McRae Dirt, aż ma się ochotę zaprzestać wykonywania swojej czynności i po prostu podziwiać widoki. Te górskie pejzaże gdzieś w Rosji… Mniam. Prawie jak widokówka. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to oświetlenie padające na amerykańskie mundury podczas nocnych misji w jednym z krajów trzeciego świata. Marines wyglądają wtedy jak jarzeniówki, refleksy płomieni odbijają się od nich jak od jakiegoś szkła. Nie wiem, co chcieli uzyskać graficy, ale chyba im lekko nie wyszło. Cała reszta jest niesamowita. Żałuję tylko, że nie widziałem na oczy wersji z X360, ciekaw jestem jak ta konsola wypada na tle PC.

Marines wybrali się na wycieczkę. Po drodze jak zwykle "sensacje".

Marines wybrali się na wycieczkę. Po drodze jak zwykle "sensacje".

Inną, wcześniej wspomnianą kwestią jest muzyka. Autorem ścieżki dźwiękowej do Call of Duty 4 jest pan Harry Gregson-Williams. Facet zajmował się wcześniej udźwiękowianiem takich pozycji jak Metal Gear Solid czy filmu Królestwo Niebieskie. Nie ma wątpliwości, jest to artysta z najwyżej półki, co oczywiście dobitnie słychać w naszych głośnikach podczas gry. Harry wykonał kawał naprawdę dobrej roboty. Ścieżka dźwiękowa do Modern Warfare jest po prostu fe-no-me-nal-na. Na dłużej zapadnie mi w pamięć melodia z menu, świetny utwór przygrywający nam na chwilę przed desantem na wrogi frachtowiec oraz zaraz po wybuchu atomowej bomby. Muzyka w najnowszym dziele Infinity Ward świetnie współtworzy wspaniały klimat, co słychać już od samego początku. Udźwiękowienie wzorowe!

Zwróćcie uwagę na ten efekt używania narzędzi optycznych!

Zwróćcie uwagę na ten efekt używania narzędzi optycznych!

A jak mi się w to grało? Przejście kampanii dla pojedynczego gracza to świetne przeżycie (zwłaszcza na najwyższym poziomie trudności). Wszystko bardziej przypomina wysokobudżetowy, hollywoodzki film akcji niżeli grę komputerową. Wybuchy, karkołomne akrobacje, nagłe zwroty akcji, pełno wrogów, jeszcze więcej wybuchów… Singleplayer zapewni Ci kolosalną dawkę pozytywnych emocji. Kampania została świetnie wykonana, każda z misji jest na swój sposób oryginalna i niepowtarzalna. Ani razu nie miałem przeczucia, że zabijam kolejną dziesiątkę wrogów bez żadnego większego celu i sensu. Wszystko jest tutaj świetnie zaplanowane, każda z misji (wyliczyłem tylko dwie słabsze) to natomiast małe dzieło sztuki. Na dłużej zapadnie mi w pamięć między innymi ucieczka z tonącego frachtowca prosto do zawieszonego w powietrzu helikoptera. Wszystko się sypie, cały pokład przechyla się na bok, a Ty wraz ze swoimi towarzyszami z S.A.S. uciekacie przed zalewającą was wodą. Innym diamentem okazała się misja na Ukrainie, dokładnej w Czarnobylu. Jest do zadanie dla prawdziwego snajpera. Chłodny temperament, opanowanie, umiejętności kamuflażu - to się najbardziej liczy w tym zadaniu. Do tego to klimatyczne, opuszczone otoczenie… S.T.A.L.K.E.R. wysiada.

Prypeć, Ukraina, fenomenalna grafika i wór klimatu.

Prypeć, Ukraina, fenomenalna grafika i wór klimatu.

Z innych ciekawych misji pamiętam również nocną ucieczkę przed szukającymi mnie patrolami wroga, atak na miasto pełne wrogo nastawionych ultranationalistów, obronę rosyjskiej wioski czy pogoń za "tym głównym złym". Świetnie się w to gra. Bardzo fajnie wypadł tutaj element współpracy z towarzyszami. Choć są niemal w pełni oskryptowani (komputer z góry zakłada ich ruchy) współpraca z nimi to sama przyjemność. Towarzysze broni są samowystarczalni, nie musimy się o nich martwić, ponadto są skuteczni w walce, co nie zawsze można z ręką na sercu powiedzieć o naszych kompanach z innych gier o podobnej tematyce. Co ciekawe, każdy z naszych towarzyszy broni posiada własną, ciekawą osobowość, którą poznajemy z misji na misję, z czasem stając się naprawdę zżytą paczką. Są momenty, kiedy my ich ratujemy, są również takie, kiedy oni ratują nas. Prawdziwa "kompania braci". Szkoda tylko, że cała przygoda tak szybko się kończy. 10-12 godzin w zupełności wystarczy na zaliczenie kampanii SP na średnim poziomie trudności. Trochę mało, zwłaszcza jak na grę za sto złotych. Na całe szczęście jest jeszcze tryb multiplayer.

Bond nie miał czasu się ogolić...

Bond nie miał czasu się ogolić...

Nowe czasy, nowy arsenał. MP44, Thompson, PPS - wszystkim tym muzealnym eksponatom mówimy dowidzenia. Teraz w naszych łapkach pojawia się M4 (ulubiona broń rodzimego GROMU), M16 (popularna broń szturmowa), szybkostrzelne karabiny wyborowe M21 czy Dragubov SVD, jak również lekkie karabiny maszynowe pokroju M60E4 czy broń ręczna, przykładowo M1911.45. Nie mogło zabraknąć legendarnego shotguna, w tym wypadku występującego w wersji W1200. Każda z broni może posiadać wiele opcjonalnych dodatków, w tym laserowy/optyczny celownik czy doczepiany wyrzutnik granatów.

Hej, początki zawsze bywają trudne.

Hej, początki zawsze bywają trudne.

Nowoczesny arsenał to nie jedyna nowość na wyposażeniu współczesnych wojaków. Z większych ciekawostek warto wspomnieć o noktowizorze; pozwala zyskać ogromną przewagę nad pogrążonymi w mroku przeciwnikami. Niestety twórcy dali nam naprawdę wąskie pole do popisu z tym jakże ciekawym gadżetem. Inną wartą wzmianki nowinką są również granaty błyskowe. Ich zadaniem jest oślepienie i dezorientacja przeciwnika, co robią nad wyraz udanie. Ciekawym efektem jest "dostać" takim granatem. Nasze pole widzenia się miesza, rozmywa i traci ostrość. Wydaje nam się, że się poruszamy, choć tak naprawdę stoimy w miejscu i odwrotnie. Równie "przejmujący" efekt widziałem jedynie w FarCry.

Internetowa, zgrana kompania. Czy to nie piękne?

Internetowa, zgrana kompania. Czy to nie piękne?

Największą frajdę sprawiło mi strzelanie z szybkostrzelnych karabinów wyborowych. Optyczny celownik i ogromna precyzja to właśnie coś, co mnie kręci. Niezapomnianym przeżyciem jest również wystrzelenie rakiety FGM-148 Javelin. Rakieta typu "fire and forget" zawsze trafia do celu, powodując ogromne zniszczenia pojazdów przeciwnika. Polecam pobawić się nią z czołgami wroga. Podsumowując, pukawki w Modern Warfare zostały odwzorowane bardzo dobrze, idealnie naśladując oryginały. Dźwięki wystrzałów, odrzut, precyzja trafienia, przyrządy celownicze - wszystko to zastało wiernie oddane prawdziwym realiom. Naprawdę czujesz się jak na wojnie.

Pfff, też mi niespodzianka.

Pfff, też mi niespodzianka.

A czy gra posiada jakieś większe wady? Stosunkowo krótka kampania dla pojedynczego gracza boli chyba najbardziej, na całe szczęście tytuł nadrabia to świetnym multi. Wspomniane wcześniej skąpe wydanie również nie przysparza grze takiego kalibru dobrego pierwszego wrażenia. Do wad mogę również zaliczyć problemy z całkowitą kompatybilnością z systemem Vista, którego jestem (nie)szczęśliwym posiadaczem. Gra czasem nie rozpoznaje, czy została spatchowana czy nie, domagając się najnowszej łatki, chociaż ta została wgrana przed kilkoma minutami. Innym problemem jest voip, czyli używanie wbudowanego w grę systemu głosowego. Użytkownicy Visty w żaden sposób nie potrafią "dojść do głosu" i jak na razie nie pomagają żadne uaktualnienia. Ajajaj, Microsoft jak zwykle robi problemy.

Wycieczka krajoznawcza po krajach trzeciego świata

Wycieczka krajoznawcza po krajach trzeciego świata

Więcej grzechów nie pamiętam. Cała reszta to natomiast sama góra plusów. Ciekawa kampania dla amerykańskich marines jak i brytyjskiego S.A.S. pozostanie w mojej pamięci na długo, tak samo jak oprawa audio-wizualna. Gra jest bardzo grywalna i wciągająca. Nawet na tyle, aby przechodzić ją po raz czwarty (no co, za każdym razem wybieram inny poziom trudności). Fantastyczne multi zapewni tytułowi długą żywotność, ja natomiast czekam już tylko na pierwszy dodatek. A będzie na pewno, tego jestem stuprocentowo pewny (zakończenie mówi samo za siebie). Byłbym zapomniał - jest jeszcze jeden plus: nie musimy się obawiać, że przez przypadek trafimy moździerzem w jakąś okoliczną wioskę. A nawet jeżeli… do sądu za to nie pójdziemy :).

FPS roku? Najwyraźniej. Multiplayer roku? Zdecydowanie!

Metryczka

  • Wymagania: min. Pentium 4 2.4 GHz lub Athlon 64 2800+, 1.8Ghz Dual Core, 512MB RAM (Vista - 768 MB) grafika Geforce 6600 lub ATI Radeon 9800 Pro; zalecana Geforce 7800 +. ATI Radeon X1800+
  • Plusy: + zachwycająca grafika + fenomenalna muzyka + świetna kampania + genialny multiplayer + udana konwersja w czasy teraźniejsze
  • Minusy: - polskie wydanie - krótki singiel - problemy z Vistą
  • Video: 9+
  • Audio: 9+
  • Grywalność: 9

Ocena Playbacku

9+

MULTIPLAYER

Jak w każdym Call of Duty, multiplayer to niemalże osobna gra, która rządzi się własnymi zasadami. Osobna ikonka na pulpicie, osobne opcje graficzne i dźwiękowe, brak automatycznego i płynnego przejścia między trybem single do multi. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, choć nie każdemu może przypaść do gustu. Weźmy na przykład takie opcje graficzne: o ile w kampanii dla pojedynczego gracza lubimy cieszyć oczy jak najlepszą grafiką, o tyle przy internetowych pojedynkach jest zupełnie inaczej. Nastawiamy się na minimalizm i jak najlepsze działanie. Żadnych zaawansowanych cieni, wysokich i realistycznych traw czy fotorealistycznych efektów świetlnych. W przeciwnym razie nasz przeciwnik może bez problemu schować się w ciemnościach, dzikich gęstwinach czy wykorzystać fakt oślepienia nas przez promienie słoneczne. Ale "triczki" dla trybu wieloosobowego to już temat na zupełnie inny materiał.

Modern Warfare jest nieco inny od swoich poprzedników, zwłaszcza jeżeli idzie o grę przez Internet. Nie chodzi tutaj już o przeniesienie serii w aktualne czasy, co za tym idzie, używanie nowoczesnego uzbrojenia, choć oczywiście to również ma duży wpływ na rozgrywkę. Gra wieloosobowa oparta jest na założeniach zbliżonych do Battlefield 2. Grając na kolejnych mapach zdobywamy doświadczenie, które zamieniamy na lepsze bronie, nowe dodatki oraz nieużywane wcześniej cechy. No właśnie, cechy.

Zupełna nowość, nigdzie wcześniej nie spotkałem się z czymś podobnym. Do odblokowania jest naprawdę wiele takich cech, każda jest na swój sposób przydatna. Przykładowo możemy posiadać nieco większą wytrzymałość bądź lepiej i pewniej celować. Możemy być najszybsi w przeładowywaniu broni bądź mieć najlepszą kondycję i najdłużej biegać. Możemy zaczynać z większą ilością granatów tudzież amunicji. Opcji jest wiele, sam natomiast nie odblokowałem jeszcze wszystkich. Jak na razie najciekawszą z nich wydał mi się "Męczennik" - zanim umrzesz masz kilka sekund, przez które konasz w agonii. Możesz wtedy używać myszy (z poruszania nici) i strzelać do przeciwników… chyba że Ci szybciej Cię dobiją. Ciekawa jest również cecha pozostawienia po swojej śmierci odbezpieczonego granatu, który wybucha po czterech sekundach. Taka mała niespodzianka dla dumnych z siebie wrogów :). Ja sam z kolei najbardziej przepadam za dwoma minami przeciw piechocie "claymore". Naciskamy piątkę, wbijamy takie w dowolne miejsce i czekamy, aż laserowe czujniki wychwycą ruch wroga. Przeciwnik słyszy jedynie "cyk", chwilę potem trzeba go już zeskrobywać ze ściany. Łyżeczką. Świetne zwłaszcza dla snajperów, którzy chcą sobie zabezpieczyć tyły ulubionych pozycji strzeleckich.

Dodatkami są natomiast wszelkiego rodzaju celowniki (laserowe, optyczne), różne rodzaje granatów (odłamkowy, dymny, oślepiający, ogłuszający) oraz różnego rodzaju kamuflaże. Oczywiście nie wszystko od razu. Kolejne cechy i zabaweczki zdobywany wraz ze stopniowym awansowanie swojego profilu na kolejne szczeble (od szeregowego po marszałka). Super to sobie wymyślili! Dzięki temu gra mobilizuje do ciągłej zabawy i zdobywania nowego uzbrojenia. Okropny złodziej czasu!

Innym novum są tryby gry. Mamy stare DM, TDM oraz Znajdź & Zniszcz. Cała reszta to już nowe perełki. Ciekawie prezentuje się Sztab, czyli zdobywanie i utrzymywanie coraz to kolejnych punktów kontrolnych na mapie. Słodko i taktycznie. Jest też dominacja, czyli ciągła walka o wspólny teren. Im częściej zagarnie go Twoja drużyna, tym więcej punktów dostaniecie. Najciekawszy jest jednak tryb hardcore, w którym wszystko jest jeszcze bardziej realne. Dwa, trzy pociski z karabinu szturmowego w zupełności wystarczą to zgonu, swojego bądź przeciwnika. O karabinach wyborowych i granatach nie będę już wspominał. Dla prawdziwych twardzieli!

Ciekawym aspektem rozgrywki multi są bonusy za efektywność w walce - wezwanie UAV (ciąg trzech zabójstw bez własnej śmierci), bombardowanie przez sojusznicze myśliwce (5 zabójstw) oraz wezwanie helikoptera (6 zabójstw). Najbardziej irytuje ten ostatni dodatek. Ciężko zestrzelić taką powietrzną bestię, ta natomiast przez cały czas pruje do nas z półautomatycznych gattlingów. Potworność.

Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to mapy. Wykonanie stoi na wysokim poziomie - niestety, w większości wypadków nie dają one zbyt dużego pola do popisu dla snajperów, ponadto punkty odrodzenia bardzo często nawalają. Respawnujemy się, aby chwilę potem ponownie strzelono nam między łopatki. Niefajnie, zwłaszcza podczas rankingowych potyczek. Ostatnim minusem jest brak jakichkolwiek map w ciemnościach. Internetowi gracze dostali do dyspozycji noktowizory, tylko po co im te zabaweczki, skoro nie mają im ich gdzie używać? Dobre pytanie…

Podsumowując, multiplayer w Call of Duty 4 stoi na bardzo wysokim poziomie, może nawet lepszych niż w poprzednich częściach (czas pokarze). Wciąga jak diabli, jest wymagający, zmusza do współpracy oraz posiada ciekawe dodatki. Powstała już pierwsza liga na ClanBase, ponadto ludzi na serwerach jest cała chmara. Niestety, tak jak zawsze, najwięcej jest ich oczywiście na piratach. Wśród nich zdumiewająco duża liczba dumnych z siebie Polaków.