PLAYBACK, nr 08/2008 (32) Strona www: www.playback.pl
Forum: www.playback.pl/forum.htm Gry, książki, film, sprzęt, publicystyka
Dołącz do nas!

RECENZJE

Adam 'Adamoo' Bednarek

Legend: Hand of God

switch
Legend: Hand of God
  • Gatunek: hack’n’slash
  • Producent: Master Creating
  • Wydawca: dtp AG / Anaconda
  • Data wydania: 18.03.2008
  • Dystrybutor pl: Techland
  • Platforma: PC
  • Pegi rating: 16+
  • WWW: oficjalna strona
  • Cena: 69,90 zł

Osiem lat od premiery i przez ten czas żadna inna gra nie potrafiła zbliżyć się do poziomu, jaki ten tytuł sobą reprezentował. O jakiej grze mowa? Oczywiście Dialbo II. Pewnie nigdy nie doczekalibyśmy się godnego konkurenta dla dzieła Blizzarda, gdyby ten nie zdecydował się na wydanie Diablo III. Owszem, dość często pojawiały się produkty, które w jakiś tam sposób aspirowały do miana następcy Diablo II, ale szybko o nich zapominano, chociaż były całkiem niezłe. Tak też zapewne będzie z Legend: Hand of God.

Co spowodowało taki stan rzeczy? Geniusz panów ze Śnieżnej Zamieci czy też nieudolność innych twórców? Raczej przychylałbym się do tej pierwszej odpowiedzi. Gatunek hack'n'slash jest o tyle niewygodny, że tutaj już nic nowego wymyślić się nie da, a każdy skok w bok (czyli próba wymyślenia czegoś nowego), nie jest zbyt ciepło przyjmowany przez fanów tegoż gatunku. Programiści nie mają innego wyjścia - trzeba robić kolejne klony Diablo II, fani i tak kupią, potem odłożą na półeczkę, a kasa i tak będzie. Legend jest tego znakomitym przykładem, ale zacznijmy od początku.

Legend: Hand of God

Legend: Hand of God

W grze wcielamy się w postać w dzielnego Targona, który jest ostatnią nadzieją świata. Portal, który chronił dobry i poukładany świat ludzi zostaje otwarty, wszystkie nikczemne, niegodziwe i w ogóle złe plugastwa wychodzą sobie z piekła czy też innego złego miejsca i sieją popłoch wśród ludzi. Jak to na tym łez padole bywa, strażnikom tego portalu się poumierało, inni dobrzy ludzie wyjechali na wakacje, przeżył tylko nasz bohateiro. Budzi się, oczywiście ledwo co pamięta najważniejsze fakty ze swojego życia, ale wie, że jego celem jest uratowanie tego świata. Bierze się więc od razu do roboty i wyrusza odnaleźć wszystkie części artefaktu Ręki Bogów(co ciekawe, w Argentynie ta gra sprzedaje się znakomicie, ponieważ wszyscy mieszkańcy tego kraju myśleli, że jest to gra o Maradonie…), aby uratować ludzkość przed zagładą.

Z całym szacunkiem dla pani Susan o'Connor, scenarzystki Legend: Hand of God oraz Gears of War i Dungeon Siege II, ale fabuła w grze jest oryginalna jak rosół na obiad w niedzielę. No i tu właśnie potwierdza się moja teza, że nic innego już wymyślić nie można, dlatego też mamy jednego herosa, który sam uratuje świat. No, ale tak jak nie matura, a chęć szczera, zrobi z ciebie oficera, tak samo nie fabuła, a sporo miodu, zrobi z gry porządnego hack'n'slasha. Tutaj tego miodu jest sporo, to fakt. Gra się naprawdę bardzo przyjemnie, lewy przycisk myszy rozgrzany jest do czerwoności, a nasze palce proszą o przerwę. Przeciwników jest całe mnóstwo, podobnie jak zadań do wykonania czy też przedmiotów do zbierania. Wprawdzie żadnej rewolucji w rozgrywce tu nie ma, cały czas chodzimy po kolejnych lokacjach, zabijamy setki potworów, zdobywamy doświadczenie, ulepszamy swojego bohatera do granic możliwości i cieszymy się grą.

Legend: Hand of God

Legend: Hand of God

Lokacje generowane są losowo. Oznacza to, że za każdym razem spotkamy innego przeciwnika. Jeżeli nam się umrze, wracamy do ostatniego checkpointa, ale idąc w to samo miejsce nie musimy użerać się z pokonanymi już wrogami, jednak walczyć będziemy z innymi potworkami. Gorzej już jest, kiedy wyjdziemy z gry, bo wtedy musimy wszystko zaczynać od nowa, czyli gra losuje nam innych przeciwników. Podobnie jest z przedmiotami. Czasami nam się poszczęści i raz ze złodziejaszka wyleci porządny, unikatowy miecz, a raz tylko kilka złotych monet. W teorii chodzi o to, żeby gracz nigdy się nie nudził, a do gry wracał nawet po jej ukończeniu. W praktyce wygląda to gorzej, bo wątpię, aby ktoś przechodził grę tylko po to, aby szukać unikatowych przedmiotów. Tym bardziej że…

… gra nie ma multiplayera! Wprawdzie mnie to nie przeszkadzało, bo ja w Sieci nie gram, ale robienie w dzisiejszych czasach pozycji, w której nie ma możliwości grania z innymi w Internecie, jest idealnym przykładem strzelania sobie samobójczego gola z woleja w samo okienko. Legend: Hand of God, oprócz całkiem znośnego trybu dla jednego gracza, nie ma nic do zaoferowania, aby bo jego ukończeniu jeszcze raz do niego wrócić. Dlatego też dziwią mnie hasła reklamowe, że w Legend będziemy grać aż do premiery Diablo III.

Twórcy nie dali nam możliwości stworzenia własnej postaci, ale nie ma się czym martwić, bo możemy stworzyć unikatową postać pod względem umiejętności.

Mamy możliwość wybrać dwie z pięciu klas: droga siły, sprytu, magii, natury oraz wiary. Kombinacji zatem jest 10, co jest teoretycznie kolejnym argumentem, że grę ukończyć możemy po kilka razy. Wiecie już, co ja o tym myślę? Oczywiście wszystkie cechy rozwijamy dzięki punktom doświadczenia, które zdobywamy poprzez zabijanie kolejnych przeciwników i wykonywanie różnych zadań.

Legend: Hand of God

Legend: Hand of God

Twórców trzeba pochwalić za Cinematic Combat System. Nie tylko fajna nazwa jest zaletą "tego czegoś". Ów system odpowiada za ruchy naszego bohatera. Trzeba przyznać, że kiedy nasz dzielny wojak tnie przeciwników na drobne kawałki, wygląda to naprawdę efektownie. Każdego przeciwnika atakuje inaczej, zgrabnie się porusza, robi uniki itp. sztuczki. To samo tyczy się przeciwników. Bardzo przyjemnie się to wszystko ogląda, tym bardziej, że możemy sobie zbliżyć kamerę i z bliska obserwować, jak walka przebiega.

Legend: Hand of God

Legend: Hand of God

Co ciekawe, Targon nie jest jednym bohaterem w grze. Towarzyszy mu mała elfka o imieniu Luna. Oprócz tego, że jest ona towarzyszem podróży, Luna jest także… kursorem (trochę przesadziłem z tym brakiem oryginalności w Legend: Hand of God). Targonem sterujemy więc za pomocą małej elfki. To nie jedyne jej zadanie. Luna oświetla nam drogę w ciemnych lokacjach, a także od czasu do czasu rzuci jakąś radą. Ta dwójka dość często sobie przygaduje, czego efektem są zabawne dialogi.

Za dystrybucję w Polsce odpowiada Techland i spisał się bardzo dobrze. Gra zlokalizowana została w pełni, oznacza to, że wszystkie wypowiedzi bohaterów mówione są w naszym ojczystym języku. W rolę Luny wcieliła się Joanna Jabłczyńska, znana z serialu "Na wspólnej". Nie tylko ją usłyszymy, ale także i zobaczymy. Na pudełku. Ubraną. W pudełeczku znajdziemy instrukcje, całkiem treściwą. Dla lubiących dodatki przygotowana została edycja kolekcjonerska, w skład której wchodzi m.in. soundtrack, poradnik i solucja. Co ciekawe, EK jest o 20 zł droższa od wersji podstawowej i kosztuje tylko… 89,90!

Legend: Hand of God

Legend: Hand of God

Grafika w grze jest całkiem ładna, chociaż trzeba mieć porządny komputer aby się ją nacieszyć w pełni, ponieważ wymagania gra ma chyba lekko przesadzone. Zdarzyło mi się, aby gra lekko przycięła, co zdarzyć się raczej nie powinno. Lokacje, oprócz tego, że generowane są losowo, są również całkiem urozmaicone. Wędrujemy po zielonych lasach, pustyniach, śnieżnych krainach, podziemiach, miastach. Wszystkie te miejsca wyglądają naprawdę ładnie. W tle przygrywa nam sympatyczna muzyka, zaś bohaterowie mówią głosem znanych aktorów(Luna - Joanna Jabłczyńska).

Legend: Hand of God jest grą wartą polecenia. Gra się naprawdę przyjemnie, więc jeśli jesteś fanem hack'n'slash'ów i dłuży ci się czas premiery Diablo III, leć do sklepu, a się nie zawiedziesz. Dlaczego więc tylko 7+? Bo w grze nie zobaczymy nic nowego, oryginalnego (oprócz kursora Luny). Mimo to warto wydać te 69,90 złotych.

Nic nowego, ale całkiem przyjemne

Metryczka

  • Wymagania: Pentium 4 2 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 7600 lub lepsza), 5 GB HDD, Windows XP/Vista
  • Plusy: + spora grywalność + dobra lokalizacja + wszystko to, co w dobrym hack'n'slash'u być powinno
  • Minusy: - brak multiplayera - czasami potrafi się "zaciąć", mimo spełnionych wymagań
  • Video: 7
  • Audio: 7
  • Grywalność: 8

Ocena Playbacku

7+

Moim zdaniem

Legend: Hand of God to dowód na to, że nie potrzeba medialnego rozgłosu aby być dobrze postrzeganą produkcją. Moim zdaniem to bardzo udany hack'n'slash, który oprócz starego, dobrego klimatu Diablo wprowadza nowinki. Gra niestety małymi wymaganiami nie grzeszy, choć o żadnych ścinkach nie ma mowy. Nawet na sprzęcie, który jest ujęty w minimalnych wymaganiach. Należy również wspomnieć o genialnej lokalizacji w roli głównej z Joanną Jabłczyńską. Co mnie urzekło, to dialogi. Niektóre z nich są naprawdę ciekawe, a przede wszystkim z odpowiednią dawką humoru. Legend nie jest grą doskonałą, oczywiście posiada wady. Średnich lotów menu, no i przede wszystkim konfigurator w polskiej wersji językowej. Przecież tam nie ma połowy z dostępnych opcji! Adamoo wspomniał już o dosyć nietypowym kursorze, całkiem fajny pomysł. Dobra alternatywna dla strzałek, rączek i innego badziewia. Jeśli dzisiaj miałbym wybrać jakiegoś h'n's mój wybór ponownie padłby na Legend:HoG. Polecam entuzjastom gatunku. Zdecydowanie 9/10.

Łukasz 'NightKing' Służałek