Dokoła zalegała niezręczna cisza, zmieszana z mgłą gęstą niczym korupcja w Kongresie, przerywana jedynie niezdecydowanym rechotem bełkotliwych żab, jakby ktoś przez pomyłkę wylał do jeziora, nad którym stali, dwadzieścia galonów alkoholu etylowego.
- Palacz, co ty tam taszczysz w tej torbie? - Mulder jak zwykle wykazał się błyskotliwością umysłu godną najwybitniejszego specjalisty na służbie Biura Federalnego - normalny przechodzień zapewne nawet by nie zauważył ogromnej torby w kolorze dorosłego kameleona, nierzucającej cienia i wyglądającej jak dwie deszczułki, wystające z drewnianego mostu.
- Nie prosiłem cię o zadawanie pytań. Khm hrymm hgrr… - Palacz odcharknął resztki ostatnio wypalonego papierosa marki Deadlungs - Słuchaj uważnie, Fox, bo od tego zależy życie twoje, twojej uprowadzonej przez kosmitów siostry, nienarodzonego dziecka Scully oraz moje pobory na najbliższe dwa lata i trzy miesiące, bo potem scenarzyści zapewne mnie zlikwidują i zastąpią innym Równie-Tajemniczym-Kontaktem.
- Przecież ja jej nawet nie…!
- Tak wiem, Mulder. Zapytaj lepiej Skinnera, co robił trzy miesiące temu, udając pilny wyjazd służbowy, związany z koniecznością dogłębnego przestudiowania…
- Dobra bez szczegółów, bo i tak już mam ochotę… - Twarz Muldera wykrzywiła się niczym w grymasie faceta, który po ośmiu latach chodzenia z tą samą kobietą, dowiaduje się, że ta ma penisa.
- Tak więc wracając do meritum. Khm hrymm hgrr… hgrrr… - Palacz po raz kolejny splunął, wprowadzając zamęt wśród pobliskich żab - Udało mi się zdobyć pewne tajne akta świadczące o tym, że Prezydent Stanów Zjednoczonych jest…
- Alkoholikiem zażywającym hasz? Przecież to wiedzą wszyscy.
- Prosiłem cię, nie przerywaj. Nie, nie o to mi chodzi. Mam tutaj niepodważalne dowody na to, że… w czasach swej młodości był on tajnym współpracownikiem Obcych, Zmiennokształtnych Jaszczurów oraz Czarnej Mazi Wylewającej się z Oczu. Khrm grrrh hrym…
- Może ognia?
- Nie dzięki, od tygodnia rzucam palenie. Spójrz! - Palacz sięgnął za pazuchę wyciągając drżącymi rękoma niewielki plik dokumentów. - No w sumie… To są tylko ksera…
- K… sera? - Mulder wybałuszył oczy, w geście specjalnie wyćwiczonym na potrzeby trzynastego sezonu. - To ja do k… nędzy zap..lam przez pół Stanów Zjednoczonych zużywając koszty delegacji za kwartał, a ty mi tu wciskasz… p… ksera??? Czy ty wiesz ile obecnie kosztuje benzyna?!
- Wiem, stary, wiem - Palacz jowialnie poklepał zdenerwowanego Foxa. - Sami załatwialiśmy posady dla tej bandy kretynów w Rezerwie Federalnej… Czy ty Fox zdajesz sobie sprawę z tego, że 95 % Amerykanów nie wie nawet, że za druk pieniądza odpowiada w ich kraju prywatna spółka o niezbyt jasnym pochodzeniu, która w przeciągu kilkudziesięciu lat istnienia doprowadziła do największego spadku wartości ich waluty?
- Żartujesz.
- No właśnie, sam należysz do tej milczącej większości. Nazwałbym to stadem owiec, bez obrazy, Mulder. Ale słuchaj, zostawiam ci te khm, "dokumenty". Zrób z nimi co uważasz za stosowne. Ja już i tak kończę za miesiąc pracę w Instytucie Niepamięci, więc coś z tym fantem musimy pokombinować. Mulder. Ufam ci, stary! To największy spisek w historii ostatnich lat, większy nawet od tego jak wystawiliśmy do boju o prezydenturę dwóch braci z Zakonu Czaszki i Piszczela.
- Skull & Bones? Tajemny kult z Bohemian Grove?
- Zgadza się. No chyba większym przekrętem były tylko kamery w cygarach Clintona. Ale kto by… nieważne… Więc pewnie zapytasz, czemu wręczam ci te dane? Bo… Khm hrymm hgrr… - kolejna żaba uciekła z piskiem - Nazwijmy to kwestią sumienia i niezapłaconych rachunków.
Mulder schował w kieszeni plik dokumentów próbując dostrzec cień ludzkich emocji na twarzy Palacza. Ale ta nie zdradzała niczego. Była niczym maska. Albo twarz Waldemara Pawlaka.
- Jeszcze jedno pytanie, Palacz - Fox poprawił nienagannie uprasowany krawat. - Co jest w tym przeklętym worku?
- Twoja siostra. Samantha. Przecież to ostatni odcinek.