Ned już jako dziecko miał kontakt ze śmiercią. Jego ukochany pies został śmiertelnie potrącony przez samochód. Chłopak odkrył wtedy, że każdy jego dotyk potrafi przywracać do życia tych, którzy kopnęli w kalendarz. Dopiero metodą prób i błędów dowie się też, że jeśli utrzyma kogoś w nowym bycie na dłużej niż minutę, najbliżej stojąca osoba wyzionie ducha. Jeśli choćby muśnie delikwenta jeszcze raz po wskrzeszeniu, ten zapadnie w wieczny sen już na zawsze i bez odwrotu. Zdolność tą wykorzystuje przy dwóch "pracach". Oficjalnie jest cukiernikiem i po kryjomu sprawia, że zgniłe owoce, którymi nadziewa swoje ciasta, odzyskują dawną świeżość. Gdy jednak los styka go z detektywem Emersonem, zyskuje kolejne, nieco bardziej zakręcone zajęcie. Odwiedzają kostnicę i na sześćdziesiąt sekund ożywiają "pacjentów", żeby dowiedzieć się, kto i w jaki sposób ich zabił. Posiadając te informacje zbierają nagrody za wskazanie sprawcy. Wszystko zaczyna się komplikować w momencie, kiedy Ned znajduje w trumnie niewidzianą od wielu lat miłość z dziecięcych lat. Postanawia zatrzymać ją przy sobie. Kłopot tylko w tym, że raz wskrzeszonej nie może ponownie ruszyć.
Całość prezentuje się jako wyśmienita czarna komedia. Czasami klimatem styka się z twórczością Tima Burtona, w innych momentach prezentuje ostro zakręcone zagadki kryminalne. Przede wszystkim zaś przyprawia o dobry humor i trzyma w napięciu. Każdy odcinek stanowi zamkniętą całość, za każdym razem bohaterowie mają do rozwiązania inną zagadkę tajemniczego morderstwa. Łączy je jednak główna oś fabularna, która przedstawia ogólne problemy, z którymi postacie muszą się uporać.
Konstrukcja serialu nie pozostawia żadnych życzeń. Nie ma tu nudnego owijania w bawełnę, akcja toczy się bardzo szybko, niekiedy nie ma czasu nawet na pełne ukazanie niektórych zdarzeń, więc lektor musi w skrócie wyjaśnić, co się stało. Na pierwszy rzut oka można dostrzec kilka charakterystycznych motywów, które nie pozwalają pomylić "stokrotek" z żadną inną serią. M.in. to właśnie wspomniany lektor, który opowiada historie zawarte we "flashbackach" i opisuje stany emocjonalne bohaterów. Poza tym, w pamięć zapada dokładne odmierzanie czasu życia każdego denata. W chwili jego spotkania dowiadujemy się ile przeżył lat, miesięcy, tygodni, godzin i sekund. Małe urozmaicenie, a cieszy i czyni całość jeszcze bardziej pokręconą.
Postacie zawarte w serialu są bardzo wyraźnie zarysowane i tworzą niesamowite połączenie. Najbardziej rozgarnięty i zarazem cyniczny zdaje się być czarnoskóry detektyw, któremu chodzi przeważnie tylko o zdobycie pieniędzy. Ned to typowy facet z problemem, który ma dar, ale czasem jest mu on nie na rękę i nie do końca sam wpływa na to, co się wokół niego dzieje. Chuck, która jeszcze niedawno leżała w trumnie jest nadzwyczaj żywiołowa. To jej zwariowane pomysły są głównym źródłem rozrywki. Nie brakuje też złych charakterów, które jednak, jak to w dobrej bajce bywa, są pokonywane w każdym odcinku, żeby ustąpić miejsca nowym. Na klimat zdecydowanie wpływa też cała kolorowa scenografia. Co ma być radosne - takie jest w rzeczywistości, barwy są ciepłe i pozytywne. Gdy jednak sprawy przybierają zły obrót - od razu widzimy to na ekranie. Podobnie ma się z muzyką. Jest wyrazista i doskonale dobrana.
W naszym kraju serial emitowany był od dwudziestego ósmego lutego na Canal+. Niestety, na razie musimy zadowolić się jedynie dziewięcioma odcinkami, które nie zamykają wszystkich wątków. Strajk scenarzystów w Stanach Zjednoczonych sprawił, że na kolejną serię trochę jeszcze poczekamy. Ile? To wiedzą tylko twórcy i informacjami na razie nie chcą się dzielić. Jedno jest pewne - warto czekać!
Ciężko jest porównywać "Gdzie pachną stokrotki" do innych seriali bijących obecnie rekordy popularności. Jest to coś całkowicie innego niż np. "Dexter". Zapewnia doskonałą rozrywkę i wprawa w dobry nastrój. Jednocześnie nie jest to jakaś wielka tajemnica czy coś, co sprawia, że gryziemy paznokcie z nerwów nad losami bohatera. Określiłbym to raczej jako pozytywną historyjkę ładnie wymyśloną i opowiedzianą w przyjazny sposób. Ot, takie lekkie proste i przyjemne. Nie dla każdego, ale na pewno dla większości widzów.