TEMAT NUMERU FIFA 07
AUTOR Przemysław 'Przemas' Kucia
Dla sporej części kobiet wygląd życiowego partnera to sprawa drugorzędna [nie powiedziałbym - Volt. <Dla tej części potrzebującej grosza i owszem - Pap>]. Odwrotnie ma się sytuacja z mężczyznami… Czasami jednak bywa, że przeciętnej urody niewiasta przyciąga nasz wzrok. Odnosi się to do FIFY. Nie jest to może najpiękniejsza gra, lecz wielu graczy przyciąga ona do monitorów na długie godziny... Nie wiem czemu.

O przeciętnej urodzie FIFY słów parę

Tekstury są wyświetlane w raczej niskich rozdzielczościach, a bogactwo barw przywodzi na myśl ścianę wymalowaną na zielono. Biednie prezentuje się murawa, jest to bardziej rozlana olejówka niźli żywy pastelowy kolor pokazywany w telewizyjnych przekazach z boisk Europy. Modele piłkarzy z daleka prezentują się ładnie, ale już zbliżenia pokazują słabo wykonane twarze; oczywiście tych najbardziej znanych piłkarzy poznajemy w momencie, no ale to nie jest klasa, na którą stać grafików z EA Sports. Na powtórkach widzimy też lekko załamane proporcje ciał, głowy piłkarzy są troszkę zbyt duże w stosunku do ich korpusów, bardzo zabawnie wygląda Adriano, który przywodzi na myśl bardziej mnie - chudzielca niż ubitego kolosa. Bardzo ładnie natomiast prezentują się animacje zawodników, wszystko jest naturalne, tak jak być powinno. Widać jak zawodnicy pięknie zbierają się do strzału, główkują, czy przechodzą z truchtu do sprintu. Do animacji nie mam zastrzeżeń.

"Na mecz zapraszają Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz"

Dźwięki dochodzące z murawy są bardzo dobre, świetnie prezentuje się też publiczność, która w różnoraki sposób reaguje na boiskowe wydarzenia. Spróbujcie oddać gościom piłkę na dłuższy czas, publika zacznie gwizdać i lamentować. No i to nieodłączne "aaach" po niewykorzystanej sytuacji - miodzio. Widownia buduje klimat piłkarskiego święta.

Screen
Nie ma co grzebać w taktykach i jedenastkach


Do tego wszystkiego znane z telewizji głosy popularnych komentatorów, mówiące z sensem o piłkarskich wyczynach zawodników… Psikus! Komentatorzy są popularni, ale tak bez sensu mówią, że bardziej odpychają od monitora niż przyciągają do niego. Jedna kwestia potrafi się powtórzyć trzy razy z rzędu, panowie wzajemnie sobie zaprzeczają. Pan Szaranowicz bez przerwy mówi nam, że zawodnik, który niecelnie strzelił był obstawiany przez wielu obrońców i nie dziwi się pudłu. Najzabawniejsze jest to, że gdy strzeliłem z okolicy połowy boiska, gdzie ni widu ni słychu przeciwników, także usłyszałem o obstawiających mojego herosa obrońcach i w konsekwencji niesamowitym tłoku dookoła niego. Przy wyniku 0:0 usłyszycie o bardzo emocjonującym meczu, w którym jednak nie ujrzeliśmy "zbyt wielu" bramek. Panowie zaczynają krzyczeć do mikrofonu po strzelonej bramce, gdy już widzimy powtórkę. Komentarz jest nie do przyjęcia, drażni nawet po kilku rozegranych meczach - generalnie do wyłączenia.
Symulacja meczu.

W której średnia bramek równa się 5. Inteligencja bramkarzy pozostawia wiele do życzenia. Grają bardzo nierówno, raz są doskonale ustawieni i czekają na lecącą kometę, a innym razem wpuszczają do siatki bezpańskie piłki! Zdecydowanie najwięcej bramek wpada po dobitkach. Piłka uwielbia odbijać się od słupków, a bramkarze są zdecydowani wypuszczać ją wprost pod nasze nogi. Podania są bardzo dokładne, nie ma różnicy czy podaje piłkarz Ekstraklasy, czy Premiership piłka i tak dojdzie. To samo tyczy się długich podań wykonywanych górą, w 70% przypadków takie podanie dojdzie celu.

Screen
Fizyka piłki to od zawsze bolączka FIFY


W produkcie EA bardzo przyjemnie gra się atak pozycyjny, z kontrami jest zdecydowanie gorzej. Zawodnicy drużyny przeciwnej nie stosują przesadnego pressing'u nawet na wyższych poziomach trudności. Piłka krąży wokół piłkarzy i szybko można znaleźć dogodną pozycje do oddania strzału. Tylko po co grać pozycyjnym atakiem skoro można przebiec atletą kawałek boiska i także znajdzie się miejsce na zadanie ciosu. Odwieczna bolączka FIFY to właśnie jej arcade'owy styl rozgrywki. Po co bawić się w ustawianie piłkarzy, wysmakowane akcje zespołowe? To jak wyważanie otwartych drzwi, po prostu podchodzisz pod pole karne i strzelasz bramkę. Bez pytania.

Klimat piłkarskiego święta.

Fan piłki nożnej włączając FIFĘ poczuje miłe mrowienie w brzuchu. MULTUM licencji na wszystkich i wszystko. Mamy do dyspozycji nawet 2. ligę angielską! Gra nastawiona jest na uczucie bliskości gwiazd znanych z muraw, na klimat piłki nożnej od kuchni. Tryb menedżerski daje przedsmak prawdziwych "menedżerów" piłkarskich, mamy wpływ na bardzo wiele, ale podane jest to w sposób prosty i przejrzysty, tak jak być powinno. Jest bardzo dobrze wykonany nie mam zastrzeżeń absolutnie żadnych.

Screen
Do screenshotów FIFY nie ma co nawet zabawnego dopisać...


Ale mecz przegrany…

FIFA nadrabia, z każdym kolejnym wydaniem jest coraz lepsza. Niestety w kwestii głębi systemu i piłkarskiego feelingu meczy sporo odstaje od PES-a. Spędziłem z nią przyjemnie kilka intensywnych, obfitych w mecze dni. Zachwycony byłem bogactwem licencji; jednakże, jeżeli miałbym wybierać na co wydać te 130zł, bez wahania sięgnąłbym po Pro Evolution Soccer. FIFA daje możliwość postrzelania brameczek, a nie uczestnictwa w meczu. To zdecydowanie nie jest jeszcze ten sezon.
METRYCZKA
GATUNEKsportowa
PRODUCENTEA Sports
WYDAWCAEA
DYSTRYBUTOR PLEA
WWWoficjalna strona
WYMAGANIA1.3Ghz, 256 RAM, GeForce3
DATA PREMIERY28.09.2006
PEGI RATING:3+
CENA:ok. 130zł
WERDYKT
GRAFIKA6
DŹWIEK7
GRYWALNOŚĆ7
+ Pełne licencje na wszystko
+ Klimat
+ Animacja zawodników
+ Tryb menedżerski
- Komentarz
- Arcade, nie symulacja
- Inteligencja piłkarzy
- Grafika
OCENA PLAYBACKU
6+