Do diaska, co jest z tym mikrofonem… Ekhem… Witam państwa z gniazda komentatorskiego w Ptasim Gnieździe, gdzie obserwujemy zmagania sportowców z całego świata. Choć to igrzyska w Państwie Środka, to cały czas mam wrażenie, że jesteśmy za naszą wschodnią granicą. Architektura jest żywcem wyjęta z bawarskich miast, a piękne dziewczęta co rusz zapraszają nas do skosztowania pysznej kiełbasy neustadtskiej, o dziwo rękami, nie przy pomocy pałeczek chińskich. No ale cóż, skoro Niemcy zaplanowali wszystko od podstaw, czemu mają nie mieć prawa do marketingu swoich produktów objętych unijną ochroną? Wracając do sedna - co dziś zobaczymy na naszym kanale? Oprócz bloków reklamowych prześledzimy zmagania w 26 konkurencjach, w których Polacy mają szanse medalowe, ale czy wykorzystają choć jedną z nich, wszak Szymon Ziółkowski miał trzeci czas. Ale o zawodach więcej opowie nasz komentator, z którym właśnie się łączymy.
Tak, łączymy się, halo? Ach te zakłócenia, chińskie służby bezpieczeństwa znają się na swojej robocie. Wracając do naszych nadziei medalowych - jak wiadomo, Marek Plawgo miał drugą odległość w kwalifikacjach. Łapiecie, Plawgo - odległość? No tak... A więc - jak na olimpiadę, organizatorzy przygotowali zaskakująco mało konkurencji. Tak więc można startować w różnorakich biegach, skakać w dal, wzwyż, wsze... rzucać niebezpiecznymi przedmiotami, pływać, skakać do wody, strzelać z łuku czy jeździć rowerem po torze. Jak już zdążyłeś wspomnieć, Amadeuszu, Polacy mają spore szanse na medal. Choć wiadomo, że i tak przez słabe układy ich nie zdobędziemy za wiele. Fakt faktem jednak, że w pływaniu i konkurencjach siłowych stajemy się drugimi Chi... USA, oczywiście. Że tylko wspomnę o tym, że przed igrzyskami nasza sztafeta pływacka 4x100m stylem zmiennym poprawiła amerykański rekord świata o ponad 10s, a polski kulomiot regularnie posyła kulę na odległość ponad 24 metrów! W świetnej formie są też nasze panie, polska sprinterka bez wysiłku kładzie na łopatki większość facetów, biegnąć poniżej 20s na 200m, a inna nasza reprezentantka ciska oszczepem na ponad 100m! Niesamowite są te nowe genetyczne metody dopingowe. Co ciekawe, słabo nam idzie np. w biegach średniodystansowych, gdzie zdarzało nam się wcześniej osiągać sukcesy, a w skoku wzwyż naszemu sportsmenowi nie udawało się wygrać żadnych zawodów mimo znakomitych wyników, zwykle ok. 2,40m. A może byłbyś skłonny nieco przybliżyć widzom tajniki zdobywania laurów na igrzyskach?
No cóż, właśnie przed chwilą byłem świadkiem półfinału w biegu na 100 metrów, który Polak wygrał, lecz gdyby nie wystartował na pograniczu falstartu, mógłby o tym pomarzyć. Rywale startowali tak, jakby na mecie zobaczyli nagą Terę Patrick! Nasz też na szczęście rzucił okiem… Niestety, pot leje się z niego hektolitrami, bowiem aby przebiec ten dystans, musiał w ekspresowym tempie walić w klawisze kierunkowe. Nie naciskać, walić, i to na przemian! Jeszcze gorzej jest w przypadku dłuższych dystansów, gdzie zawodnicy muszą robić sobie przerwy, by nie dojść do szewskiej pasji, a na dodatek trzeba dbać o wytrzymałość kondycyjną i nie opaść z sił. Szczególnie w wypadku starszych zawodników byłoby to trochę kompromitacyjne zakończenie kariery. W dyscyplinach technicznych nie jest lepiej! Przykładowo w skoku wzwyż trzeba odpowiednio wcisnąć strzałki, by wykonać "doskonały" albo "świetny" krok. Aż dziw, że nie uwzględniono kroku "w bok" i "siedmiomilowego"… Totalny artyzm twórcy wykazali w skokach do wody, gdzie najpierw zamęczają kółeczkiem z miarą siły, w której trzeba odpowiednio wcisnąć spację, potem wszystkie klawisze kierunkowe i kombinację WSAD, a następnie kierować jakieś kropeczki w kierunku kółeczka w środku... kolejnego koła! To mogli wymyślić tylko Niemcy. Jednak ci sami goście wymyślili bardzo przydatną rzecz w kolarstwie i biegach długodystansowych: możliwość wykorzystywania tunelu aerodynamicznego znajdując się za przeciwnikiem. Dzięki temu nie tracimy sił. Oddajemy głos do Piotra, bo tam zacznie się walka o złoto.
Nie no, bez przesady, schlebiasz mi w tym momencie, Amadeuszu. Marna ze mnie nadzieja medalowa w porównaniu na przykład do Tomasza Majewskiego, który ma szansę pokonać Amerykanina Krystiana Cantwella... Christiana, przepraszam. Na szczęście on, jak i pozostali olimpijczycy, mają możliwość trenowania przed igrzyskami i startowania w zawodach różnej rangi, a więc i zmierzenia się z bardziej lub mniej wymagającymi rywalami. Co dziwniejsze, rywali tych jest zawsze siedmiu, z tych samych krajów i zawsze zawody są jednoetapowe, bez eliminacji i półfinałów. Czyżby jakieś dziwne machlojki i powstanie sportowej wersji grupy G8? No dobrze, Igrzyska to w końcu czas, w którym nie powinno się rozmawiać o polityce. Kontynuując - wielu polskich sportowców jednak jedzie do Pekinu (czy tam Neustadt, co za różnica) zdobywać doświadczenie, a nie medale. Dla nich przygotowano tzw. karierę, tak więc po każdym starcie zawodnik może podwyższać swoje umiejętności z zakresu m.in. szybkości, siły czy skoczności. Na szczęście kontrole antydopingowe są częste i nie ma opcji, by się "dokoksować" przed startem.
Sądząc po sylwetkach zawodników można by się zastanawiać czy jednak nie są na dopalaczach, bo większość z nich prezentuje poziom umięśnienia cechujący strongmanów. Niestety, przeraził mnie styl architektoniczny olimpijskich obiektów. Stadiony, mimo że ich projekty wyszły spod ręki niemieckich fachowców, są strasznie klockowate. Widzowie są jeszcze gorsi niż w kolejnych edycjach FIFY, więc możecie sobie wyobrazić, jak to wygląda. Areny zmagań, mimo iż są trójwymiarowe, wyglądają mizernie i brak im jakichkolwiek nowoczesnych efektów, takich jak rozmycia czy inne bajery. Zastanawia mnie inna rzecz, a mianowicie: gdzie trenowali zawodnicy występujący na tych igrzyskach. Ich ruchy są tak sztuczne, że aż w oczy kłuje. Stres w ich oczach jest tak skondensowany, że aż kapie. Równie zestresowany jest również spiker, który, owszem, umie polski, ale nie jest mistrzem w jego władaniu. Dwadzieścia trzy - osiem - dziewięć - oto według niego wynik kulomiota w finale. Śmiech wymieszany z łzami szczęścia jest jak najbardziej na miejscu. A może i przerażenia?
I tak dwudzieste szóste Igrzyska Olimpijskie zbliżają się do końca. Po minach zawodników opuszczających stadion można wnioskować, że są już strasznie znudzeni tym wszystkim. A przed startem większość z nich twierdziła, że są bardzo podekscytowani, ale teraz nastroje są zgoła odmienne. W końcu ile można robić cały czas to samo? Wygląda na to, że główny sponsor imprezy, 49Games, stracił prymat i jakby też dziewictwo w tej dyscyplinie. Niby wszystkie konkurencje rozgrywane są w ciągu ok. dwóch tygodni, ale już po dwóch dniach można odczuć to znużenie, tak wśród sportowców, jak i widzów. I komentatorów. Toteż żegnamy się z państwem. Zawody komentowali Amadeusz "ElMundo" Cyganek...
...i Piotr "sylveck" Selwestrowicz.
Dziękujemy za uwagę i zapraszamy na kolejne transmisje.