Główna postać filmu "Sąsiad Spod 13-tki", Juzo, swoje "drugie ja" posiada. Jest nim człowiek oszpecony na twarzy przez swoich oprawców w szkole, sterujący głównym bohaterem w każdej sytuacji. Wybiera mu mieszkanie, a nawet pracę. Wszystko po to, aby znaleźć się najbliżej swojego prześladowcy z dawnych lat, a obecnie przywódcy jednego z gangów Tokio. Juzo stara się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu, zaczynając się przyjaźnić z żoną gangstera oraz, do tej pory najbardziej prześladowanym na budowie pracownikiem. Oni jednak nie wiedzą, że alter ego bohatera jest nieobliczalne i budzi się do życia w nieodpowiednich porach, w umyśle wciąż mając pragnienie zemsty.
Film "Sąsiad Spod 13-tki" jest debiutem reżyserskim Yasuo Inoue, którego scenariusz został oparty na popularnej serii manga, polecanej przez samego Takashi Miike (twórcy takich produkcji jak "Nieodebrane Połączenie" czy "Gra Wstępna"), zresztą grającego tu epizodyczną rolę. W trakcie oglądania mamy wgląd w prezentację jednego z komiksów, ukazującą styl rysunku oraz bogactwo ‘przemocy' tam zawarte. Można by się domyślać więc, że dostajemy pewnego rodzaju zapowiedź kolejnych scen, co zmienia nasze ogólne wrażenie na bardziej niepokojące. W końcu już sama okładka ostrzega nas sloganem: "Caution. This film may contain brutal graphic violence". Jesteśmy więc uprzedzeni, że ludzie ze słabymi żołądkami nie powinni tej pozycji oglądać.
Głównym motywem filmu, na którym koncentruje się scenariusz, jest zemsta. Jest to motyw dosyć popularny w kinie, a szczególnie w azjatyckim. Większość znanych horrorów jak "Ring" czy "Klątwa", ale również i nagradzane obrazy jak "Oldboy", opierają się na pragnieniu zemsty w różnie przedstawionych sytuacjach. W tym przypadku, nie ma więc nic odkrywczego, ale to w jakim sosie danie zostanie podane jest zawsze czymś specjalnym. "Sąsiad spod 13-tki" łączy w sobie główny motyw "Oldboya" z rozdwojeniem jaźni, z alter ego znanym m.in. z klasyki kina i literatury "Dr Jekyll i Mr Hyde", czy też z kultowego filmu "Podziemny Krąg". Tym samym fabuła, dla nieznających mangi, staje się innowacyjna i w swoim wymiarze interesująca.
Mimo to, nie jest to produkcja dla wszystkich. I nie mam tu na myśli zapowiadanych brutalnych scen, ale ze względu na realizację. Pierwszym ważnym elementem jest ustawienie kamery. Gdy oglądamy thriller czy nawet horror, jesteśmy przyzwyczajeni do mnóstwa zbliżeń, koncentrujących się na roli aktorów. W tym przypadku jest inaczej. W czasie gdy coś się dzieje ważnego, widzimy plan ogólny, a bohaterów gdzieś daleko, co uniemożliwia dokładne prześledzenie ich poczynań. Widz wtedy zamiast skupić się na planie ogólnym, szuka bohaterów starając się odgadnąć, co w danym momencie robią.
Drugim istotnym aspektem jest muzyka. Występuje ona w szczątkowych ilościach i rzadko kiedy jest wyznacznikiem napięcia (o którym z resztą zaraz będę mówił). Mimo to, jest bardzo klimatyczna i wywołuje odpowiedni nastrój. Najbardziej dominującą ścieżką dźwiękową w tym obrazie jest więc cisza. Cisza muzyczna, pozbawiona elementów kompozytorskich, ale za to ubogacona w dźwięki odgłosów z budowy, czy krzyków mordowania przypadkowej osoby. Sprawia to wrażenie lekkiej senności. Stonowany klimat niekoniecznie sprzyja większości widzów. Ci bardziej wybredni go docenią, gdyż będą mogli się zastanowić nad znaczeniem filmu oraz ukrytą w nim symboliką.
Właśnie - symbolika! To jest jeden z najważniejszych elementów pojawiających się w tejże produkcji. Obcuje z nami już od pierwszych minut, gdy jesteśmy przeniesieni gdzieś na pustkowie, do rozwalającej się chaty, gdzie nagi Juzo siedzi po turecku i przypomina sobie czasy dzieciństwa. W pewnym momencie pojawia się alter ego, zaczynając go bić, kopać i wyciągając go z tego ciemnego miejsca do zupełnie innej rzeczywistości. Parę razy widzimy właśnie tego typu batalie, a reszta, skupiona jest już we współczesnym Tokio i ukazuje symbole w bardziej realistyczny i naturalny sposób, który dla przeciętnego widza jest trochę trudny do odgadnięcia.
Jak na thriller, "Sąsiad Spod 13-tki" oferuje dosyć nietypowy sposób wytwarzania grozy. W produkcji dominuje napięcie tzw. ‘kubrickowskie', znane najlepiej z filmu "Lśnienie". I pomijając kwestię muzyki (która u Kubricka była również istotnym aspektem i występowała dość często), reżyser "Sąsiada…" główną uwagę skupia na przemianie głównego bohatera. Wiele scen wciskających w fotel opiera się na dłuższym pozostawieniu kamery na "drugim ja" Juzo. Widzimy skrywaną złość w jego oczach, która stopniowo się uwalnia i sieje zniszczenie dookoła. Dzięki temu, przy końcu jesteśmy dalej trzymani w napięciu, pomimo braku tła muzycznego, czy też konkretnych odgłosów. Cisza, która jest nam serwowana może być nazwaną "ciszą przed burzą".
Gdy dojdziemy do finału, będziemy chyba najbardziej zaskoczeni. Zakończenie jakie nam film oferuje, jest kompletnie nieprzewidywalne. Autor scenariusza umiejętnie skierował w błąd widza, chociaż dawał podpowiedzi w sposób dość surrealistyczny i nietypowy. Ostatnie sceny kreują zupełnie inne wrażenie o produkcji oraz w pewien sposób tłumaczą, co tak naprawdę się zdarzyło. Niektórym może się ono skojarzyć z końcówką "Podziemnego Kręgu" czy też "Tożsamości" (chociaż w tych typowo amerykańskich produkcjach, podpowiedzi były bardzo dosłowne).
Ostatnim elementem do opisania jest ww. brutalność. Przyznaję, że są sceny, mogące być odpowiednimi dla ludzi tylko o mocnych żołądkach, ale ta ilość jest naprawdę śladowa. Reżyser doskonale wiedział, iż nie chce stworzyć kolejnego azjatyckiego kina gore, w stylu "The Art Of The Devil" czy "Guinea Pig". Dlatego ubarwił produkcję, dodając niewielką ilość przemocy w scenach, które bardziej rozwijają naszą wyobraźnię, niż powodują odruchy wymiotne. Autor subtelnie podszedł do tematu, ukazując zmasakrowane zwłoki jedynie parę razy, co mogło być pewnego rodzaju przebudzeniem dla widza, dla którego ten film w ogóle nie trafiał, lub wytwarzał senny klimat. Tak więc ostrzeżenie na pudełku jest przestrogą dla ludzi o słabych nerwach odnośnie całości fabuły, a ograniczenie wiekowe (od lat 18), jest w tym wypadku bardzo słuszne.
Podsumowując, "Sąsiad Spod 13-tki" jest nietypowym thrillerem. Łączy ze sobą motywy zemsty oraz klasycznej walki ze swoja drugą świadomością á la "Dr Jekyll i Mr Hyde", skupiając napięcie bardziej na przemianie głównego bohatera, aniżeli na jego brutalnych wyczynach. W dodatku zakończenie przewraca nasz tok myślenia do góry nogami i tworzy produkcję jedną z lepszych. Niestety, pozycja ta nie spodoba się wszystkim, nie ze względu na niewielką ilość przemocy, a na stonowany i trochę senny klimat całości, który pozwala się skupić na próbie odczytania i odgadnięcia finału, choć to i tak skończy się fiaskiem. Mimo to, Drogi Czytelniku, warto sięgnąć po ten film gdyż jest jednym z najoryginalniejszych wydanych w Polsce w tym roku.