Jak może już się domyślić po samym tytule, tym razem na tapecie mistrza groteski znalazły się baśnie braci Grimm, które McGee postanowił odrzeć nieco z lukru i słodyczy. Bo jak wiadomo baśnie te wcale takie słodkie w oryginale nie były, dopiero na etapie późniejszych redakcyjnych przetworzeń i twórczej pracy tłumaczy uległy one znacznemu złagodzeniu. Można się więc było spodziewać baśni mrocznych i pozbawionych radosnych, cukierkowych scen. Czy tak jest w istocie? Nie do końca, bowiem to, co serwuje nam McGee stanowi groteskową wersję wydarzeń.
Wzorem przygód Sama & Maxa kolejne opowieści postanowiono publikować w formie epizodów składających się na trzy sezony po osiem opowieści. Pierwszy z nich - Opowieść o chłopcu, co nie wiedział czym jest strach - opublikowano bezpłatnie w serwisie http://www.gamet(...)_01.html" rel="external">Gametap, pozostałe w celu pobrania wymagają niestety płatnego konta. A może stety, bo tak naprawdę kolejne epizody nie wnoszą żadnego powiewu świeżości ani nowych rozwiązań. Jeśli poznamy tylko The boy… nic więcej nie stracimy bo pozostałe opowieści oparte są na tej samej mechanice.
Pamięta ktoś pierwsze zapowiedzi? Grimm miał być wielowątkową przygodówką z rewolucyjnym interfejsem i systemem walki opartym na zbieraniu słów. Co z tego zostało w samej grze? NIC. Grimm opierają się na prostym schemacie: przemalowywania poszczególnych etapów opowieści z cukierkowych w bardziej zepsute, psujące się i mroczne. W efekcie jedynym naszym zadaniem jest bieganie po planszy i "przemalowywanie" jej w czasie rzeczywistym. Podłoże staje się zczarniałe. Kolorowe drzewka zmieniają się w spalone kikuty. Mieszkańcy wioski stają się zombiakami. Oczywiście w zaczernianiu świata przeszkadzają nam różne postaci, które próbują przywracać mu dawny blask, latając tu i ówdzie z miotłą i ścierką.
W efekcie zamiast przygodówki otrzymaliśmy produkt przeznaczony wyłącznie do relaksacji, taką grę "popierdółkę", przypominającą produkcje we flashu. Co prawda grafika jest całkiem przyjemnie wykonana, w końcu baśniowy świat zasila, w co trudno na początku uwierzyć, Unreal Engine 3, a fizyka przemiany otoczenia stoi na wysokim poziomie, to mimo wszystko Grimm zawodzi i to mocno. Jedyne co musimy robić to biegać tu i ówdzie, ewentualnie trochę poskakać i ogłuszyć kilku oponentów silniejszym tąpnięciem o ziemię. Gdzie tu jakiekolwiek wyzwanie? Nie znajdziemy niczego, co by nas przyciągnęło na dłużej. Żadnych zagadek logicznych czy drobnych questów. Ot, biegaj sobie zaplutym karłem Grimmem sikającym na wszystko (dosłownie) i podziwiaj zmiany otoczenia. Jedynie oprawa muzyczna stoi na wysokim poziomie. Dźwięki są mocno zakręcone a sam Grimm wypowiada się mocnym, krasnoludzkim głosem. Więc "Let's mooove!". Aha, na Windows Vista gra do uruchomienia wymaga uprawnień administratora, inaczej nie będziemy w stanie zapisać postępów w grze ani zmienić opcji graficznych.
Grimm nie jest tym, na co go zapowiadano i na co czekałem. Całkowicie zawodzi a wprowadzone rozwiązania potrafią przyciągnąć jedynie na kilkanaście minut. Pierwszy odcinek ma tylko jedną zaletę - jest całkowicie darmowy i niewiele waży, także każdy bez problemu może go sobie ściągnąć i odpowiedzieć na pytanie: czy taki model rozgrywki jest dla mnie? Mi osobiście Grimm do gustu nie przypadł. Odrobina czarnego humoru i fajny model przemiany świata to trochę za mało by przyciągnąć do komputera. Po tysiąckroć lepszym produktem jest Overlord, utrzymany w podobnej stylistyce skrzywionej baśni. Nie polecam.