Bérenger Saunière przybył do wioski Rennes-le-Château w 1885 roku, sześć lat później zaczął swoje zabawy w Wielkiego Budowniczego. Katolicki kapłan, który naraz staje się bogaty, to w Polsce widok powszechny. Co innego na południu Francji. Ale Saunière miał koneksje i tzw. plecy. W 1896r. biskup Carcassone wszczął oficjalne śledztwo w sprawie naszego rozrzutnika, którego tryb życia "zaniepokoił" wiernych. Po procesie, Saunière został "zdjęty z urzędu" i karnie oddelegowany do innej wioski, gdzie nikt go jeszcze nie znał i nie kojarzył. I w tym momencie stała się rzecz niebywała. Ksiądz odrzekł biskupowi: "takiego wała!". Rym zamierzony. Saunière pozostał w Rennes aż do śmierci w 1917 roku. 17 stycznia tegoż nastąpił u niego wylew do mózgu, kilka dni później odszedł z tego świata.
7 stycznia jest datą szczególną i mistyczną, szczególnie w kołach okultyzmu i pogańskich praktyk. Będzie ona pojawiać się wielokrotnie w historii Rennes. 17 stycznia to dzień Świętego Sulpicjusza, patrona paryskiej katedry Saint Sulpice, zaprzęgniętej onegdaj w ramy nauki jako obserwatorium astronomiczne. Przybytek ten zawiera nie tylko słynny paryski południk odlany z miedzi, ale również kilka przepięknych i dwuznacznych malowideł Delacrouix'a. Fani Kodu Da Vinci powinni w tym momencie nadstawić uszu.
I zapewne nikt by więcej o Berengerze nie usłyszał, gdyby nie grupa trzech francuskich surrealistów i kawalarzy, którym poniekąd udało się zmienić bieg historii i sprowadzić wielu poszukiwaczy tajemnic na manowce. Philippe de Cherisey, Gerard de Sede, Pierre Plantard rzekomo z rodu de Sainta Clair. Wszyscy oni znani byli, choć nie zawsze powszechnie, z powiązań z francuskim światkiem okultystycznym i surrealistycznym. De Sede tworzył w ramach słynnej grupy Oulippo. Plantard wplątał się w historie z proniemieckim wydawnictwem "Vaincre!".
Podobno mózgiem całego spisku był Plantard, choć bardziej prawdopodobne, że Cherisey. Otóż panowie ci wpadli na genialny w swej prostocie pomysł: ogłosili się członkami tajemniczego Zakonu Syjonu, przy którym Templariusze i Różokrzyżowcy to mały pikuś, a CIA i Zakon Maltański to małpa w czerwonym. Uznano ich za szaleńców? Bynajmniej. Świat anglosaski kupił tę opowieść.
Co wspólnego z tym wszystkim ma nasz Saunière? Otóż wg Plantarda i spółki ksiądz wzbogacił się odkrywając skarb, być może w złoto zrabowane przez Wizygotów w Rzymie, a dokładniej odkryć miał skarb Syjonu, złoto świątyni jerozolimskiej zrabowanej przez rzymskie legiony. A wszystko to na podstawie kilku tajemniczych pergaminów odkrytych w jednym z kościelnych fialrów. Brzmi niedorzecznie? Bynajmniej.
Bo oto w latach 80. pojawił się niejaki Michael Baigent, Richard Leigh i Henry Lincoln z książką, a obecnie multimilionowym bestsellerem, "Święty Graal, Święta Krew". Wg tych panów Sauniere odkrył coś więcej… grób Jezusa. Tak, tego Jezusa. A skądże ów wziął się we Francji oczywiście ze swoją żoną, Marią Magdaleną oraz synem Judą Barabaszem? Odpowiedź znajdziemy w apokryfach , czyli w pismach odrzuconych przez Kościół oraz miejscowych legendach…
Stąd tylko krok do opowieści zawartej w Kodzie da Vinci Dana Browna. Heretyccy Templariusze, francuska bohema, tajemnicza fraza Et In Arcadia Ego poruszająca XVIII-wiecznych twórców. Spirytyzm i herezja. Do tego dochodzą równie tajemnicze pergaminy z pewnym kodem dwukrotnie zakryptowanym Tablicą Vigenera, rozbite (lub nie) nagrobki i kodeks Bezae. Kim jest Pasterka Bez Pokusy oraz Czerwony Wąż? Czym było Saint Sulpice? O tym dowiecie się w następnym odcinku naszej opowieści.