Aktualnie na tapecie: Knights of the Old Republic II, Kane & Lynch: Dead Men, Orange Box / Half Life 2: Episode 1 & 2
Końcówka miesiąca przyniosła z sobą nowe atrakcje: wypełnianie PIT-u. Do tej pory doroczny obowiązek rozliczenia się z fiskusem spływał po mnie jak po maśle, kilka razy kopiuj-wklej w odpowiednim programie komputerowym i gotowe. Tym razem jednak coś się zaczęło we mnie buntować. Do tego absurdalne przepisy ograniczające koszty uzyskania w przypadku zatrudnienia u kilku pracodawców. A że w roku ubiegłym pracowałem jednocześnie w dwóch firmach - koszty mi lekko ścięło. Podwyższanie ciśnienia. Tak jakby całego PIT-a nie szło zmieścić na dwóch stronach A4… Gdzież możliwość przesyłania wersji elektronicznych? Czemu na stronach US nie znajdziemy aplikacji do wypełniania dokumentów?
Przy okazji, dzięki odliczeniom na użytkowanie Internetu, mogłem zauważyć, ile udało mi się zarobić na porzuceniu kochanej TePSy na rzecz Netii. Bagatelka, 260 zł w ciągu roku, do tego kolejne 260 zaoszczędzone na zmniejszeniu abonamentu na najniższy z możliwych. 5 stówek do przodu, dwukrotnie szybszy transfer (1 mega zamiast 512 kb), brak limitów, zero przerw technicznych, umowa na 12 m-cy, a nie 24. A oburzona panna w okienku pytała się jeszcze: "Czemuż to wypowiadam umowę?!" (W domyśle: jakim prawem korzystam z prawa mi przysługującego?!) "A bo tak!" . A później ponad miesięczna obstrukcja i próba zrażenia do nowego operatora podsyłaniem błędnych danych konfiguracyjnych. I te namolne telefony. Może jednak pan do nas wróci? Nigdy. Monopolistom mówimy: NIE!
Tak więc, jeżeli w chwili obecnej zastanawiasz się nad wyborem sieci i dostawcy netu - przelicz sobie dokładnie, ile faktycznie zapłacisz w danej firmie i gdzie zostaniesz lepiej potraktowany.
Na tapecie: "Silent Hill 2", "Silent Hunter IV", "Falcon 4.0 Allied Force", "Lock On". W oczekiwaniu na pecetową wersję "Assassin's Creed"
Codzienna gonitwa w pracy i kradzieże z trudem wygospodarowanego czasu, by pograć w cokolwiek. Czekam na przesyłkę zapłaconego w pre-orderze "Assassin's Creeda". Mam nadzieję, że okaże się wart wydanych na niego pieniędzy. Póki co, by nie zwariować, zrezygnowałem z oglądania programów informacyjnych. Nowa ekipa rządząca bardzo szybko wlazła w trepy poprzedniej. Niczym ponury żart brzmi powiedzenie - nie chcieliście ‘kaczora" to macie Donalda! Mnie bardziej interesuje czy "Silent Hill 5" wyjdzie jednak na pecety. Ostatnie informacje dają cień nadziei, ale jest to tylko cień. Póki co, z braku podniecających ofert, na zmianę walczę w głębinach na pokładzie okrętu podwodnego "Purpoise" (SH 4) i niszczę przeciwnika w powietrzu dzięki pilotowanemu Su-27. W przerwach latam "nielotem" F-16 zakupionym przez polskie lotnictwo w ramach lipnego "kontraktu stulecia", a raczej "wydymania stulecia", jako że offset widziano tylko w wizjach zawodowego medium w trakcie seansu spirytystycznego. Nie zdradzę, kto był owym medium, dla zdrowa psychicznego wszystkich czytających "Hyde Park". Nie ma co się giąć, za miesiąc będzie lepiej! Pozdrawiam!
Aktualnie na tapecie: W oczekiwaniu na dobrą grę.
Skończyły się piękne czasy Modern Warfare, Wiedźmina i Orange Box. Nastała okropna posucha, co boleśnie odczuwam na własnej skórze. Niczym ryba bez wody, duszę się przed moim komputerem, czekając na jakąś solidną pozycję. Unreal Tournament 3 rozczarował mnie na całej linii, Juiced 2 było grą co najwyżej przeciętną, z kolei Alien vs Predator 2 było dla mnie ogromną torturą, do teraz podziwiam swoją wytrwałość, powinienem bowiem wyjść z kina już na samym początku. Cóż, na całe szczęście serwery Call of Duty 4 wciąż przyjmują z otwartymi ramionami takich starych, zmęczonych i połamanych kombatantów.
Aktualnie na tapecie: studia, studia, studia
Jeśli to czytacie, to zastanawiam się, co chcielibyście tu przeczytać. O uzależnieniu od herbaty ekspresowej? O śląskiej wodzionce? O Woodym Allenie? A może o tym, jak Tom Stoppard w swojej sztuce mówi, że "Rosencrantz and Guilderstern are dead"? Tak myślałem. Nowy miesiąc, te same problemy i obowiązki. To jak podróż żółwia po wysuszonych kalifornijskich polach - czasem ktoś nas zauważy i pomoże przejść na drugą stronę, ale częściej musimy sami przebrnąć, uważając na ciężarówki dostawcze z Oklahomy. A właśnie... byłbym zapomniał. Jestem Roman, a to jest Miguel. Yyyy... przepraszam - to jest Roman, a ja jestem Miguel.
Aktualnie na tapecie: zachwyt nad Gears of War oraz wielkie oczekiwanie na Assassin's Creed PC
W tym miesiącu nie mogłem narzekać na brak dobrego cRPG-a. Maska Zdrajcy całkowicie, a nawet z nawiązką, spełniła moje oczekiwania (wszak te wielkie nie były, ale zawsze). Fabuła niesamowicie... "tormentowa" i wreszcie nie porusza tematu "ratowania świata". Znalazło się, owszem, kilka "zgrzytów", które raczej drażniły niż podobały się, ale ogółem - zaliczam tytuł do udanych (IMO najlepszy dodatek do gry, jaki me oczy widziały; taki BG2: Tron Bhaala może co najwyżej polizać mu stopy).
Drugi mój produkt miesiąca to hit na konsolę Xbox 360 - Gears of War. Zastanawiałem się nawet nad kupnem dla tej gry maszyny Microsoftu do giercowania. Czy żałowałbym? Raczej nie, ogólnie jestem bardziej niż zachwycony. Efektowna, filmowa sieczka, duuuużo bardziej strawna niż średniawe Lost Planet (bez porównania). Szkoda, że multi jest tak - pod względem liczby serwerów - rozczarowujące, bo gra się nieźle.
Jeszcze trochę "erpegowo", bo bardzo zaciekawiła mnie inicjatywa CD Projektu. Planowane - podobnie jak MEPC na maj - wydanie edycji rozszerzonej najlepszej wg mnie gry komputerowej RPG (i nie tylko) minionego roku - Wiedźmina - to świetna sprawa. Już sam ostrzę miecz, by w połowie marca zagłębić się w pierwszego moda do gry oraz w narzędzia edytorskie - D'jinii. Jeśli na mój dom nie spadnie meteoryt, ani piorun nie trafi w komputer, ani pies mojej babci nie pogryzie kabla od Internetu, to w następnym numerze Playbacku będziecie mogli przeczytać recenzję mini-dodatku, który zwie się "Cena neutralności".
Mimo że Assassin's Creed na "blaszaki" miało ukazać się w zeszłym roku, to wyjdzie dopiero... "lada chwila", bo - gdy to piszę - za równy miesiąc. Nie powiem, teraz - po recenzjach i opiniach posiadaczy konsolowej edycji - wiem, czego po niej oczekiwać. Gdyby nie to, to mógłbym się z deczka sparzyć, bo na projekt Ubisoftu czekałem chyba jeszcze bardziej niż na rodzimego Wiedźmina. Nie bez powodu użyłem czasu przeszłego, bo im później, tym podniecenie mniejsze, a sam tytuł odszedł trochę w zapomnienie. Ale już niedługo, już za moment, na własnym ciele (znaczy się - na własnym komputerze) dane mi będzie przetestować, co z tego cudeńka wyszło. Mam nadzieję, że nie jest tak źle, jak niektórzy pisywali. Jestem pomyślnie nastawiony, nie oczekuję już od niej "Bóg wie czego".
Ponadto dostałem wiadomość, której wypatrywałem od czasu premiery jednego z lepszych cRPG-ów ostatnich lat - Mass Effect. Mianowicie chodzi o majową premierę PC wersji tej wspaniałej, "bioware'owskiej" epopei. Okres - idealnie trafiony. Już nie mogę się doczekać.
Ze spraw poza graniem - wyczekuję dnia premiery nowej książki Brandona Sandersona (autora "Elantris", która w naszym podsumowaniu roku zajęła zaszczytne, pierwsze miejsce). Planowana data wydania to końcówka marca, czyli w zasadzie już niedługo, tylko żebym znalazł czas na zapewne grubaśne tomiszcze. A brak czasu coraz bardziej daje się we znaki... niestety. Uff, się rozpisałem w tym hyde parku, więc na tym zakończę, oddaję głos do stu...
Aktualnie na tapecie: AC/DC
Miguel, bracie, musimy trzymać się razem, by wredna i zła Ag pozwoliła nam cieszyć się "wolnością słowa"! Tytułem wstępu - żartem, żeby rozweselić towarzystwo (?). Miesiąc ciągnął się jak smród za pospolitym ruszeniem (od teraz zacznę liczyć, ile razy użyłem tego stwierdzenia w HP), wiało nudą, chłodem i (a łyżka na to - niemożliwe!) wiatrem. By wredna i zła Ag za wiejący wiatr także nie wręczyła mi nagrody, dodam, że to całkiem wietrzny wiatr.
Aktualnie na tapecie: Herosi III, Air, Death, Jamiroquai, Paktofonika, Virgin Snatch, WuWunio, Quo Vadis (nadal), 48 stron 1 & 2 wyd. kolekcjonerskie, co tylko Loon podeśle, wszystko w...
To ostatnie odnosi się głównie do szkoły. Właśnie oddano nam do dyspozycji całe pięć dni wolnego ze względu na rekolekcje, ale oczywiście czeka nas masa atrakcji po powrocie. A to kilka klasówek (no, siła wyższa), kartkówek (w sumie można podreperować średnią, więc jakoś nie narzekam), ale niestety niektórym zdrowo odwaliło i postanowili nam jeszcze roboty dorzucić - "macie dużo czasu, zrobicie sobie notatkę z 3 tematów/wypracowanie-interpretację z >>Nad Niemnem<<". Ta, dużo czasu. I znowu zamiast nauki rzucę wszystko, bo nie będę wiedział, od czego zacząć. Kompleksów się nie leczy w ten sposób, chciałoby się rzec drogiemu ciału pedagogicznemu. Idąc dalej - pomysł z nauką przedmiotów rozszerzonych przez dwa lata (a nie jak dotychczas przez rok) wydaje się być przebłyskiem geniuszu. Mi już nie pomoże, ale niech potomni mają coś z życia.
A z nowości? Rap, joł, wypas, ziom. I znowu zdradzam wszystkich szatanów, słuchając nie dość, że jazzu, bluesa czy chilloutu, to jeszcze rapu. Moja płytoteka jest wprawdzie mocno ograniczona, jednak postaram się ją powiększyć, choćby o Łonę, Tymona czy Eldo. O.S.T.R. mi nie podchodzi jakoś. A z darmowej muzy polecam WuWunia - szczególnie dla fanów "schizy", absurdu, bałnsu i palenia hajsu. Zresztą, więcej w publi w następnym numerze.
A "Oddawaj ZoZole" to prawdziwy majstersztyk. Sprawdźcie na youtube albo nawet na oficjalnej stronie WuWunia. Warto!
Aktualnie na tapecie: dokończenie Bioshocka, dwie marne gry do recenzji, urodziny, koRncert
Sezon ogórkowy kwitnie, odpowiednia to pora na odświeżanie tytułów dawno ukończonych oraz przechodzenie tych, które wciąż czekają w kolejce. Nie wiem, jak to się stało, ale dopiero teraz ukończyłem BioShocka, którego zacząłem daaawno temu. Gra miodna, ale to już pewnie wszyscy wiecie! Co poza tym w mijającym miesiącu? 24 lutego miałem urodziny i ogólnie był to super dzień w moim życiu - miło jest być zasypywanym życzeniami od bliskich, jednak nie będę tego tematu rozwijał - tak na dobrą sprawę - kogo to interesuje. Poza tym 13 lutego byłem na koncercie grupy KoRn, relacja w numerze. By nie robić z Hyde Parku jakiegoś debilnego bloga, kończę. Koniec.
Aktualnie na tapecie: dalszy ciąg Company of Heroes: Opposing Fronts, Call of Duty 4
Powoli zaczyna się sezon ogórkowy, większość graczy jęczy, że nie mają w co grać, a ja nie mam na co narzekać. Może Wam się to wydać nieprawdopodobne, ale dla mnie wysyp doskonałych produkcji dopiero się zaczyna! Delektuję się dodatkiem do jednego z najlepszych RTS-ów roku 2006 (sam add-on jest z 2007), skończyłem fenomenalne Call of Duty 4, a na horyzoncie widać już oczekującego BioShocka, Kane & Lynch: Dead Man (recenzja w numerze!) i kilka starszych gierek. Tekst naszego wirtuoza słowa - PIRX-a - zachęcił mnie do ponownego zapoznania się z serią Silent Hill. Recka Silent Hilla 2 także w numerze. Gdy byłem mały, pogrywałem nieco w pierwszą część serii o Cichym Wzgórzu (na PSX!), ale okazała się dla mojego małego umysłu zbyt straszna, bym mógł kontynuować grę i zarazem zachować zdrowie psychiczne. Ale teraz jestem gotów, by ponownie się z tą grą zmierzyć i mam cichą nadzieję, że się nie zawiodę. W końcu Silent Hill jest uznawane za najlepszy komputerowy horror wszech czasów, więc grzechem jest nie znać tej serii. Fakt, że nie przejmuję się popełnianymi przez siebie grzechami, lecz nie chcę mieć zaległości w świecie gier komputerowych.
Aktualnie na tapecie: BioShock, Dexter
Tak jak Hunier niedawno skończył dopiero co Bioshock, tak ja jestem jeszcze w środku gry. Tak czy inaczej, jest to rzeczywiście dzieło sztuki.
Poza grami w końcu zabrałem się za wychwalany tak bardzo serial Dexter. I rzeczywiście, jest to perełka wśród seriali, choć nadal 24 godziny dzierżą u mnie palmę pierwszeństwa.
Aktualnie na tapecie: KAŁABANGA!!!!!!!!!!!, seriale animowane...
Nigdy bym nie pomyślał, że ten miesiąc upłynie mi pod znakiem kreskówek! Zaczęło się od filmowych Simpsonów, którzy niczym woda na spragniony trywialnej rozrywki młyn mojej głowy, wprawili mnie w animowany mood. I tak: Futurama, Simpsonowie TV series, Family Guy - wszystko to ile wlezie, w każdej wolnej chwili. Kto wie, jak tak dalej pójdzie, to może nawet zabiorę się za anime? Poprzypominam sobie co tam u Uzumakiego Naruto (a mianowicie przeproszę się z Shippudenem), odświeżę sobie Ergo Proxy (akurat zaczęli w TV puszczać), może na nowo odkryję Bleacha, albo w końcu dokończę Samuraia Champloo. Cóż, jest w czym wybierać :)
A poza tym stwierdziłem, że - jak dla mnie - to nie ma w co grać na tych komputerach, zresztą na konsolach też :) Ot, czasem odpalę jakiś flashowy hicior dnia, ale generalnie mierzi mnie już regularne granie... Wannabe casual - casual is so damn right!!!
Aktualnie na tapecie: teatr i literaturka
Koniec. Sesja za mną. Po długim, półtoratygodniowym wydechu ulgi wróciłem do walki. Na "dzień dobry" dostaliśmy syllabusy powodujące obniżenie poziomu żuchwy tuż pod kostki, a żeby było śmiesznie to dodam, że wykładów z literatury jeszcze nie było - najlepsze przede mną ;).
Najbliższe tygodnie prezentują się wyśmienicie - mam w planach odegrać małą inscenizację sceniczną, której scenariusz, oprócz modyfikacji stricte polonistycznych, uzupełniałem własnymi wypocinami poetyckimi, dlatego przyjemność wystawiania tego widowiska (uściślając: misterium) jest podwójna! Czas oczekiwania na pierwszą próbę wypełniać mi będzie literatura, która wraz z rozpoczęciem nowego semestru, zaczęła zapełniać mój stolik - jest tego naprawdę sporo. Na pewno recenzje niektórych pozycji znajdziecie w przyszłym miesiącu na łamach zinu! :)
Aktualnie na tapecie: wielkie nic i rozpacz
Miałam obejrzeć Sweeney Todda - nie obejrzałam. Miałam skończyć Wiedźmina - nie skończyłam. Plan na nowy semestr jest tak ułożony, że rzadziej spotykam się z ludźmi, którzy są dla mnie ważni. Słowem - znowu w życiu mi nie wyszło... Dobrze chociaż, że Zagadnienia Wydawnicze okazały się bardzo ciekawe - przynajmniej studia mnie nie dobijają.
W tym miesiącu Futrzakowego Oskara dostaje Miguel za "zmutowaną waszkę" i z tego względu już mnie do końca znielubi... Chyba się obijałam w tym miesiącu, bo korekta minęła nad wyraz spokojnie (choć w chwili, jak to piszę, jeszcze się nie skończyła). A nagrodę specjalną za całokształt dokonań otrzymuje Saarth, a za przykład niech posłuży "Powieść rozpoczyna się pochylając nad panem Hieronimem Berbelekiem."