Na polskie wydanie, któremu pragnę ten tekst poświęcić, musieliśmy czekać jeszcze dłużej. Standard. Obsuwa za obsuwą, ale w końcu - po prawie dwóch miesiącach od premiery światowej - doczekaliśmy się. Czy opłacało się wyczekiwać z otwartymi ramionami i rozdziawioną buzią? I tak, i nie. Ale po kolei.
Zacznę może od wydania. Za niemałą sumę dostajemy godną gry edycję. W grubym pudle niegruba instrukcja (36 stron) i znacznie obszerniejszy poradnik (192 strony). Poza tym? Plakat z motywem znanym (prawie) wszystkim, bo z okładki wzięty. Ponadto znajdziemy w czeluściach pudełka kartę rejestracyjną, nie licząc, rzecz jasna, płyty DVD z grą. Nie wspominałbym o tym, gdybym nie miał powodu. Po wpisaniu klucza na stronie gram.pl powinniśmy dostać 26 wPLN-ów, tak że zdziwiło mnie to, że otrzymałem wirtualnych pieniędzy 40. Szczegół, wiem. Ale, niestety, to nie koniec podobnych - że tak ujmę - psikusów, jakie zgotował nam polski dystrybutor CD Projekt. Niekoniecznie wpływających na naszą korzyść, jak powyższe (choć zbędne - na marginesie mówiąc).
Niespodzianek znajdziemy niedużo, ale sam fakt ich istnienia jest wart odnotowania. Dobrym przykładem jest choćby instrukcja, która podaje błędne informacje, np. odniesienia do złych stron. Poważniejszych "wpadek" nie znalazłem. Kolejny szczegół, zatem przejdźmy do poważniejszej sprawy. Jak (nie)wiadomo, Gears of War wymaga konta na LIVE-ie. I tu jest duży problem. Otóż w instrukcji NIE ma żadnej wzmianki o tym, jak i gdzie stworzyć sobie konto. Oczywistość? Olanie sprawy przez wydawcę? A jakże! Oczywistość okazuje się wcale, a wcale nieoczywistością. Wystarczy zajrzeć na forum gram.pl i poczytać ilu użytkowników opisywanego programu miało z tym nie lada trudności (pominę te z zainstalowaniem czy odpaleniem tytułu, więcej informacji w ramce). Nie dość, że płacimy tyle mamony za grę, to jeszcze jest przyczyną wysiadających nerwów, postrzępionych ubrań i wyrwanych włosów.
Odkładając na bok sprawy nerwowych wybuchów i efektów przez nie wywołanych, wróćmy do omawiania kont (tak, w liczbie mnogiej), które stworzyć musimy, by móc w pełni cieszyć się z zakupionego produktu (m.in. potrzebnych do trybu sieciowego). Co trzeba zatem zrobić? Trochę zachodu jest, ale z naszym poradnikiem, autorstwa Ostacha, powinniście poradzić sobie doskonale. Jeszcze jedna kwestia - żeby cieszyć się w 100% z trybu wieloosobowego trzeba wykupić abonament ze złotym statusem LIVE. Nie jest to koniecznością, bo można i bez tego zagrać w trybie kooperacji, a także dołączyć do sieciowych potyczek, ale lista serwerów - mając darmową, srebrną wersję - jest zaskakująco mała. Gra już teraz, kilka miesięcy po premierze na PC, jest - można powiedzieć - prawie martwa... Krótko podsumowując kwestie dotyczące gry po sieci - CDP nie popisał się. Kilka stron poświęconych temu tematowi nie zaszkodziłoby, a nawet byłoby mile widziane.
CDP pokusił się za to o wydrukowanie grubaśnego poradnika. W pełnym kolorze i z masą screenshotów. Ogólnie - wrażenie bardzo dobre. Jednakże opracowany przez zespół gearsofwar.pl poradnik nie jest doskonały, w solucji znajdziemy trochę powtórzeń, a sama jakość wykonania, a dokładniej sklejenia, pozostawia wiele do życzenia (tu nie posądzam autorów, żeby nie było). W moim kartki zaczęły wylatywać po kilkukrotnym przejrzeniu (chyba nie jestem jedynym, bo na stronie gram.pl też z podobnymi opiniami można się spotkać). Poza tym reszta jak najbardziej w porządku. Widać, że twórcy "książeczki" napracowali się. Prócz opisu przejścia trybu dla pojedynczego gracza znajdziemy wskazówki jak grać w multiplayerze, znajdziemy również opisane mapy, sekrety do odnalezienia oraz rodzaje broni. Pogratulować zapału i dziękować za wkład, jaki włożyli w opracowanie poradnika do Gears of War. Naprawdę dobra robota.
GoW-a postanowiono wydać w polskiej, kinowej wersji językowej. I chwała za to, bo oryginalne głosy podłożone postaciom w grze zostały bezbłędnie dobrane. Dostaliśmy świetny, angielski dubbing i... bardzo dobrze przetłumaczone napisy w języku polskim. Nie dostrzegłem jakichś rażących błędów. Można mieć jedynie nieduże zastrzeżenia do tłumaczenia co bardziej ciętych odzywek. Nie bez powodu Gearsy otrzymały znaczek PEGI 18+ i nie zabrakło wulgarnych słów, ale po prostu część została złagodzona i zamiast "kur**" zobaczymy na ekranie wersję złagodzoną.
Warto nadmienić, że teksty zostały "spolonizowane" w należyty sposób i teraz nie tylko osoby znające dobrze (i lepiej) angielski zrozumieją naprawdę kapitalne dyskusje między członkami COG-u (często żartobliwe). Niektóre teksty zostały dosłownie przetłumaczone (np. Locust - Szarańcza), co wyszło grze w większości przypadków na dobre. Na koniec wypada napisać, że edytor - dodany li tylko do wersji pecetowej - jest jedynym elementem, który nie został spolszczony. Dobrze, że chociaż wydawca wspomniał o tym z tyłu opakowania.
W ogólnym rozrachunku otrzymujemy przyzwoite wydanie za nieprzyzwoitą cenę. Czy warto wydać prawie 130 zł na Gears of War? Pozostawię Wam tę decyzję, ale o jakość polonizacji nie macie co się obawiać. Mimo kilku wpadek przy pracy, jest bardzo dobrze. Oby CD Projekt znowu wrócił do formy i starał się, żeby co ważniejsze premiery nie miały licznych (i dużych) opóźnień. GoW jest przykładem, że nie musimy wstydzić się ani rodzimej produkcji, ani Szarańczy. :)