Przyznam się szczerze, że w czasach dzieciństwa nigdy nie ciągnęło mnie "do nieba". Większość rówieśników marzyło o tym, żeby usiąść za sterami gotowych do walki samolotów, wznieść się do góry i walczyć dla dobra ojczyzny (no dobra, po prostu chcieli sobie polatać…). Ja zamiast tego wolałem ganiać za piłką, wyobrażając sobie, jak strzelam bramki w finałach mistrzostw Europy. Minęło trochę czasu i dane mi było przeczytać książkę Arkadego Fiedlera "Dywizjon 303", opisującą działania polskich lotników podczas Bitwy o Anglię. Podejrzewam, że taka lektura w każdym wzbudziła(by) zainteresowanie lotnictwem, więc nie powinno nikogo dziwić, że ten tytuł strasznie mnie wciągnął. Ja już tak mam, że jeśli zachwycę się książką/filmem, lubię od razu zagrać w grę w podobnych klimatach. Jako że byłem świeżo po przeczytaniu "Dywizjonu", a swoją premierę miało Blazing Angels II, postanowiłem wcielić się w rolę pilota i stoczyć kilka podniebnych walk podczas II Wojny Światowej na ekranie swojego monitora. Wybór okazał się znakomity!
W Blazing Angels II: Secret Missions of WWII poznajemy dowódcę elitarnego oddziału składającego się z czterech utalentowanych amerykańskich pilotów, wspomaganych przez brytyjską agentkę działającą na lądzie. Ich zadaniem jest wykonywanie najtrudniejszych misji, których nie mogą wykonać inni piloci. Panowie nie należą do żadnej armii, działają tam, gdzie są najbardziej potrzebni. Jako że to "elita elit", piloci mają dostęp do najlepszych samolotów i najlepszego sprzętu. Kolejną zaletą bycia członkiem tego wyjątkowego oddziału jest brak jakichkolwiek zasad. Cel postawiono im jeden - zniszczyć nieprzyjaciela w jak najszybszym czasie. Sposób wykonania zadania staje się najmniej ważny. Czy jest ktoś, kto nadal miałby opory przed wstąpieniem do tak zacnego towarzystwa?
Fabuła gry przeniesie nas do różnych zakątków świata, między innymi do Paryża, Rzymu, Moskwy, odwiedzimy również Chiny, polatamy nad Himalajami, do tego dochodzi jeszcze Kair i kilka innych interesujących miejsc - łącznie 18 różnorodnych misji. Przejście każdej z nich zajmie nam trochę czasu, więc Blazing Angels II jest produkcją, która powinna na długi czas zachęcić graczy do spędzenia wolnego czasu przed monitorem. Czym się będziemy zajmować? Większość tego typu produkcji skupia się na samej walce, w BA II jest troszeczkę inaczej. Owszem, walki jest oczywiście sporo, jednak czasami zdarzają się zadania, które ze strzelaniem nie mają zbyt wiele wspólnego. Dajmy na to misję, gdzie musimy zlokalizować pociąg jadący do Paryża, a jak już go znajdziemy, musimy lecieć przez pewien czas bardzo nisko nad nim, żeby wspomniana wcześniej agentka, mogła na niego wskoczyć.
Jednak walka to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Właściwie przez całą grę nie zdarzyła mi się sytuacja, kiedy pomyślałem: "Łe, znowu to samo". W BA II na podniebne starcia czeka się jak na deser, a każda bitwa, to zupełnie co innego! Znowu główną rolę odgrywa tutaj różnorodność misji, bo zdarzają się też walki, które są zupełnie nietypowe. Przykładem może być misja w Skandynawii, gdzie polecieliśmy nad morze pełne lodowców testować nową broń. Co w tej broni jest niezwykłego? Ano to, że nie powoduje ona jakiś większych strat w maszynie wroga. Jeżeli znajdziemy się na pewnej odległości od przeciwnika, kiedy ten będzie za nami, możemy ją uruchomić, a wtedy wróg zostanie oślepiony dziwnym światłem! Podczas tych testów, okazuje się, że łódź podwodna, którą płynęła piękna agentka, jest uszkodzona i nie może przemieszczać się dalej, a w okolicy znajduje się kilka samolotów nieprzyjaciela. Naszym zadaniem jest znalezienie tego statku i jego obrona. Wydawało by się, że to nic trudnego, jednak należy pamiętać, że jesteśmy uzbrojeni tylko w tą nowoczesną broń. I właśnie wtedy zaczyna się zabawa! Ściągamy na siebie uwagę wrogich myśliwców, latamy wśród lodowców, w odpowiednim momencie odpalamy tajną broń, rywal zostaje oślepiony i rozbija się na lodowcu. Sprytne? Oczywiście, a ileż mamy z tego satysfakcji!
Ciekawa jest też misja w Paryżu, gdzie nasza agentka musi wykraść jakieś ważne akta. Naszym zadaniem jest pomóc jej w ucieczce, co nie będzie takie proste, bo Paryż znajduje się pod silna "opieką" Niemców. Dlatego też zasiadamy za sterem niemieckiego myśliwca i musimy po cichu wystrzelać patrolujące samoloty. Żeby było jeszcze trudniej, nie możemy tego zrobić w miejscach patrolowanych, które zaznaczone są na mapie specjalnymi kółeczkami, ponieważ z ziemi zostaną wystrzelone pociski, które od razu mogą ostudzić nasz zapał. Cała zabawa polega na tym, żeby strzelać tylko w miejscach do tego dozwolonych i nie dać się złapać!
Oczywiście nie zabraknie też misji, które pozwalają nam na zniszczenie wszystkiego, co się rusza. Frajda jest tym większa, ponieważ mapy w Blazing Angels II są ogromne! Jeżeli wolimy, możemy wlecieć prosto w szereg samolotów nieprzyjaciela i stamtąd po kolei ich eliminować. Jeśli jednak komuś od zawsze marzyło się przetestowanie metody sierżanta Frantiszka - droga wolna! Wystarczy lekko odlecieć od całego zamieszania i zaczaić się na uszkodzonych, niezdolnych do walki wrogów i spokojne ich dobijać. Nie jesteśmy ograniczeni żadnymi niewidzialnymi ścianami! No dobrze, jesteśmy, ale obszar działania jest tak ogromny, że rzadko się na nie natkniemy.
Skoro mapy są tak duże, może się wydawać, że otoczenie, szczególnie na ziemi, jest pewnie strasznie brzydkie. Błąd! Twórcy naprawdę się postarali, dbając o szczegółowość lokacji. Lecąc blisko ziemi widzimy spacerujących ludzi, walczących żołnierzy, samochody, ciężarówki. Przede wszystkim te większe miasta wykonane zostały bardzo starannie. Będąc w Paryżu przelecimy się obok wieży Eiffela, zobaczymy Łuk Triumfalny, a podczas wizyty w Rosji będziemy mogli "zwiedzić" Plac Czerwony. Szacunek!
Warto wspomnieć o ciekawych możliwościach ulepszania naszych samolotów. Za każde zniszczenie, wykonaną akrobację (na każdej lokacji są specjalne miejsca, w które należy wlecieć i zebrać punkcik) dostajemy specjalne punkty, które przed kolejną misją możemy wydać na ulepszenia. Kupić można lepszy pancerz, polepszenie celownika, lepszą amunicję. Na całe szczęście ulepszenia nie kasują się przy zmianie maszyny, tak więc spokojnie możemy kupować wszystko, nie bojąc się, że coś utracimy.
Blazing Angels II na całe szczęście nie jest symulatorem, tylko zwykłą zręcznościówką. Nie oznacza to jednak, że samolot prowadzi się łatwo. Wydawać się mogło, że zestaw klawiatura + myszka powinien w zupełności wystarczyć, jednak okazało się, że lepiej lata się na samej klawiaturze, bez użycia "gryzonia". Oczywiście jeszcze bardziej komfortowo jest, kiedy korzystamy z porządnego pada, jednak sama klawiatura również pozwala czerpać przyjemność z lotu.
Podczas latania towarzyszyć nam będzie trzech innych myśliwców. Każdy z nich posiada specjalną umiejętność, którą można wykorzystać podczas walki. Edward "Teach" Thatcher na naszą prośbę będzie prowokował przeciwników, żeby ci skupili się na nim, a nas pozostawili w spokoju. Porucznik Miles "Milo" Winchester w wolnej chwili naprawi uszkodzenia w naszym samolocie, zaś James "Kowboj" Thorpe może wpaść w "szał zabijania", siejąc spustoszenie wśród wrogów. Oprócz tych specjalnych rozkazów, możemy wydać też proste polecenia grupowe, zlecając towarzyszom ostrzejsze ataki bądź też skupienie się na defensywie.
Jedną dość poważną wadą jest system zapisów. Gry nie możemy zapisać w dowolnym momencie, co bardzo przeszkadza, bo niektóre plansze są naprawdę długie. Owszem, mamy jakieś checkpointy, ale kiedy musimy natychmiast zakończyć rozgrywkę, nic nam to nie pomoże. Jest to szczególnie uciążliwe przy tych długich i męczących misjach, kiedy ledwo udaje nam się dojść do punktu kontrolnego. Tak więc musi być minus.
Grafika w Blazing Angels II naprawdę może się podobać. Wspominałem już wcześniej o starannym wykonaniu każdej z map, co oczywiście zasługuję na pochwałę. Wszelkie wybuchy, strzały itp. rzeczy wyglądają bardzo efektownie. Również do strefy dźwiękowej nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Jest dobrze!
Reasumując - Blazing Angels II to bardzo dobra gra. Różnorodność misji powoduje, że nie można się przy niej nudzić, samolotami lata się naprawdę przyjemnie, a zestrzeliwanie wrogich maszyn daje mnóstwo frajdy. Jeśli więc lubisz od czasu do czasu polatać sobie samolotem, a nie masz ochoty męczyć się z trudnymi symulatorami, Blazing Angels II będzie jak znalazł. To zdecydowanie najlepsza tego typu produkcja dostępna obecnie na rynku. Polecam!