Za mobilną wersję odpowiedzialne jest znane, podziwiane, kochane, uwielbiane… dobra, dobra. Chodzi oczywiście o Gameloft. Speca od komórkowych platformówek, który złapał ostatnio małą zadyszkę (chociaż Assassin's Creed jest naprawdę niezłe). Jakie było jednak moje zdziwienie, gdy okazało się, że Beowulf wyszedł im bardziej podobny do King Konga niż Księcia Persji? Twórcy najprawdopodobniej wykorzystali swój stary silnik, który jednak w konfrontacji z dzisiejszymi ideałami wydaje się być nieco archaiczny.
Rozumiem, że facet, którego nazywają Beowulf musi być napakowany. Ale w efekcie zamienił się nieco w mały czołg do tratowania przeciwników, którego akrobatyczne umiejętności zamarły gdzieś w okolicy przedszkola. W zamian za to - nasz bohater wspina się po lianach, pcha gigantyczne kule i macha mieczem wielkim, jak sama Statua Wolności!
Cała gra składa się z kilku całkiem zróżnicowanych poziomów, w których dominującym elementem jest walka, chociaż na pewno nie wolno lekceważyć aspektu zręcznościowego. Dla zapalonych kolekcjonerów przewidziano także różne drobiazgi do zbierania, z dodatkowych atrakcji zaś warto uwzględnić atak specjalny (pod warunkiem, że zbiornik many osiągnął określony poziom), możliwość interakcji z niektórymi momentami otoczenia i - przede wszystkim - finałową walkę, która została zrealizowana w dość niekonwencjonalny sposób. Zdradzę jedynie, że do pokonania głównego bossa, trzeba wykazać się naprawdę imponującą finezją i pomysłowością. Zmysł taktyczny również jak najbardziej mile widziany. Gameplay nie prezentuje niczego rewolucyjnego, co sprawiłoby, że ten tytuł na długo pozostanie w naszej pamięci. Podczas zabawy cały czas towarzyszy uczucie, że to wszystko gdzieś już było. W efekcie Beowulf grą przełomową nie jest, ale - uwaga - sama rozgrywka jest naprawdę przyjemna, sesje spędzone nad grą to z pewnością nie jest czas, który można uznać za stracony.
Natomiast cały czas mam obiekcje co do silnika graficznego, którego używa aplikacja. Jak na mój gust jest on niestety już widocznie przestarzały. Ruchy głównego bohatera i jego przeciwników wydają się zbyt mało dynamiczne. Chwali się to, że - przeciwnie do popularnej ostatnio tendencji - rozgrywka nie została przesadnie zautomatyzowana, jednakże jakim kosztem? Rozdzielczość programu również pozostawia nieco do życzenia - mogłaby być ciut wyższa. Dźwięk, nieco tradycyjnie, to totalna średniawka, ale kto by się takim detalem przejmował?!
Beowulf to grywalna gra platformowa, która na skutek jakiegoś kuriozalnego pomysłu, została wykonana na deczko przestarzałym silniku graficznym, co z kolei ogranicza nie tylko doznania estetyczne, ale i możliwości głównego bohatera. W efekcie otrzymaliśmy przeciętną produkcję, która jest jak najbardziej warta uwagi, ale wcale nie obowiązkowa.