PUBLICYSTYKA Spisek
AUTOR Michał 'hctkko' Rudnik
Ostatnimi czasy mam dziwne uczucie, że mój komputer obrócił się przeciwko mej osobie. To o tyle dziwne, że to przecież tylko maszyna. "Tylko" czy może "aż" maszyna? Wydaje się bardzo niewinna, ale biorąc pod uwagę Prawa Murphy'ego szybko zmienimy zdanie. Poważne zarzuty pod adresem pecetów nie mogły wziąć się znikąd. "Spróbuj skasować jeden akapit - skasuje się cały tekst. Spróbuj skasować cały tekst - wtedy nic się nie stanie". Podobnych sytuacji jest więcej, sam wielu doświadczyłem. I w zasadzie o tym będzie ten artykuł. Choć nie tylko.

Komputer najzwyczajniej na świecie nie chce, żebym na nim grał. Pierwsze było OGame, jakieś półtora roku temu. Wciągnąłem się w to niesamowicie. Od pół roku dzień w dzień siedziałem, doglądałem planet, kolonii, nadzorowałem ekonomię i zarządzałem flotą. Dłuższa przerwa oznaczała złomowanie, złupienie i spadek w rankingu. Kiedyś spróbowałem odpocząć dzień, dwa - w opcjach zaznaczyłem ‘urlop'. Minął dzień, dwa dni, chcę wrócić do gry… i koniec. Ten złom nie chce się uruchomić! Widocznie się odzwyczaił, 48 godzin odpoczynku zrobiło na nim piorunujące wrażenie. Z dwóch dni zrobił się tydzień, bo nie miałem czasu sprawdzić co jest grane (pierwsze zdziwienie: na grę zawsze czas się znalazł…). Po tygodniu komputer uruchomiłem ponownie. A konto z gry ofiarowałem koledze. Po co, zapytasz - nie wiem. Decyzja zapadła szybko, kierowałem się intuicją. Do dziś chwalę sobie tą decyzję.

Początku się domyśl
Początku się domyśl

Od tej chwili do teraz gry uruchamiałem tylko sporadycznie. Czasu nie miałem, ale tylko dlatego, że się uczyłem/pracowałem/miałem tysiąc ciekawszych rzeczy do zrobienia. Tytuły, które zajęły mi więcej niż małą chwilkę mogę policzyć na palcach jednej ręki. Duke Nukem 3D, Carmageddon (wyjaśnienie w artykule z Tematu Numeru), N, GeneRally, Deluxe Ski Jumping 2. Pewnie zauważyliście, że to produkcje wiekowe (za to bardzo grywane). Czemu nie gram w nowe "pożeracze czasu"? Zgadnijcie. Na moim sprzęcie uruchomienie czegokolwiek nowego graniczy z cudem. Zastanawiam się czy nie oddać go do muzeum techniki. Dokładnych danych nie podam, miałbym na sumieniu Wasz ból brzucha (spowodowany śmiechem). Znowu ten przeklęty komputer.
W te wakacje jednak się przemogłem i spróbowałem uruchomić kilka nowszych tytułów. Posiadam sporą kolekcję płytek z czasopism, więc problemem z testowaniem nie było. Zastanawiam się nad gatunkiem - strategie odpadają, zajmują za dużo czasu. RPG? Robienie questów jest nawet przyjemne, ale to nie dla mnie. Obowiązkowo odpadają tytuły, które pierwszy raz na oczy widzę. Pozostały strzelaniny, samochodówki i jakieś logiczne/zręcznościowe (przyzwyczajenie do małych flashowych gierek). Adrenaline Extreme Show - nie działa. Crashday - tnie się. B-17 Flying Fortress - wyrzuca na pulpit. Bad Day LA - ładuje się pół godziny. Uruchomiłem tylko Ballance, ale to się nie liczy, bo krótkie i dosyć stare. Wszystkiego nie wspominam, bo nie ma takiej potrzeby. Dałem sobie spokój.

Zaraz, czy to nie przypadkiem objawy… wyrośnięcia z gier? Nie wiem co o tym sądzić. Z jednej strony czuję się młodo, nawet bardzo. Myślałem, że wszystko jeszcze przede mną. Właśnie - z drugiej strony, może warto już teraz powiedzieć ‘pass' grom? Czas leci szybko, a nikt nie chce obudzić się z ręką w nocniku. Czy to już pora skończyć z zabawą i zacząć myśleć o swojej przyszłości? Wyrwałem się ze szponów tego nałogu. Nie, to niedobre słowo. Lepiej tu pasuje ‘styl życia'. Oderwałem się od dotychczasowego stylu życia. Nie pozwolę, by cały mój świat kręcił się wokół zabawy, jednak całkowite zerwanie przyjaźni z komputerem nie jest już możliwe. Chyba nawet nie chcę tego. Pasję przekształcam w pracę, by kiedyś móc zarobić na chleb dla rodziny. To będzie najlepsze rozwiązanie. W XXI wieku, przy powszechnej automatyzacji, nie powinno być problemów ze znalezieniem swojego właściwego miejsca. Jaki z tego wniosek? Dostrzegłem, jak świat wokół mnie się zmienia, a ja wraz z nim. Gry to tylko proste porównanie do szczęścia, do którego każdy z nas dąży. Nie chcąc wszystkiego podsumowywać w jednym zdaniu, przytoczę słowa, które kiedyś usłyszałem. W innych okolicznościach, ale interpretować można je w wielu aspektach. "Na pewno będziesz z tego zadowolony. Ale z czegoś innego mógłbyś być bardziej".