FILM Wszystko zostaje w rodzinie
AUTOR Marcin 'mCrvn' Karwiński
Screen
Wszystko zostaje w rodzinie


Hesia, Mela, Hanka, Felicjan... coś wam świta? To dobrze, bo film, na który was zaraz zaproszę, ma naprawdę wiele wspólnego z pewną tragifarsą kołtuńską, jak zwykło się ów utwór spod pióra Gabrieli Zapolskiej nazywać. Tak, nie o inszym dziele jak o "Moralności Pani Dulskiej" w tym momencie mowa... Dlaczegóż wywlekam tą groteskową wręcz historię? Otóż w obu komediach prym wiedzie naczelna myśl: "Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział".


Niewątpliwie karykaturowany angielski dystans do otaczającego świata i "chłód uczuciowy" mogą być źródłem licznych komicznych sytuacji. Widzieliśmy to w reklamach, serialach komediowych i produkcjach kinowych. Było to już wiele razy portretowane, a jednak wciąż śmieszy. Zapewne jest to atut przekoloryzowania po wbiciu na ostrze satyry. Właśnie dlatego humor zamieszczony choćby w "Allo, Allo" będzie po wsze czasy śmieszył, dlatego przygody Bukietowej i jej męża będą bawić "starych i młodych", zaś angielski humor z "Hotelu Zacisze" przywróci uśmiech na nasze twarze, nawet gdy "o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny | I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny"...


A gdzie we "Wszystko zostaje w rodzinie" ukryty jest humor? Bogactwo komizmu sytuacyjno-językowego wolnego od amerykańskich młodzieżowych głupawych i niesmacznych gagów w sposób naturalny generuje banana na twarzy widza. Już sceny otwierające wydają się być dość ciekawe. Pociąg z lokomotywą parową jadący pięknymi brytyjskimi miasteczkami, miły konduktor, uśmiechnięta młoda kobieta (Emilia Fox) o nienagannej sylwetce i wychowaniu czyta artykuły o wiejskich domkach, całość malowana przez filtry ocieplające - istnie bajkowy świat. Lecz oto pojawia się rysa na tym klejnocie. Z kufra pasażerki wypływa krew...

Screen
Wszystko zostaje w rodzinie


Wydaje się, że jest to kolejny wstęp do historii z kart Conan-Doyle'a czy Christie. Można by przypuszczać, że mamy do czynienia z kryminałem Hitchcocka. Suspens, klimat, osadzenie w czasie - wszystko wskazywałoby na kolejny majstersztyk detektywistyczny z Poirotem, Holmesem czy Miss Marple. Wkrótce jednak wątek kryminalny zostaje wyjaśniony - młoda kobieta tłumaczy policjantom tak spokojnie, jakby był to przepis na ciasto, iż w kufrze znajduje się poćwiartowany małżonek ze swą kochanką, a cała zbrodnia była dokonana w "pełni świadomości". Wszak nie mogła ona pozwolić na skandal związany z opuszczeniem jej dla jakiejś tam lafiryndy... Brzmi znajomo? "Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu. Kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie." - można by te słowa bez problemu włożyć w usta morderczyni.


Chwilę później doświadczamy rozprawy sądowej, na której bohaterka już z wyraźnym "brzuszkiem" poznaje wyrok. Pobyt w zakładzie dla umysłowo chorych kryminalistów. Kobieta wydaje się przez ten czas całkowicie oderwana od rzeczywistości - uśmiech na twarzy, błysk w oku... Z chęcią idzie w miejsce jej wieloletniego pobytu. Nawet prosi o popołudniową herbatkę... Iście brytyjska. Chwilę później kamera zabiera nas do czasów współczesnych do staroangielskiego miasteczka Little Wallop. Tamże mieszka bardzo ciekawa rodzinka. Mamy wiecznie zagonionego pastora Waltera Goodfellow (Rowan 'Fasola' Atkinson), który jest całkowicie oderwany od swej rodziny. Nie spostrzega, że coś ją trawi od środka, że więzy straciły swą moc... Jego żona Gloria (Kristin Scott Thomas) szuka męskiego ramienia w trenerze golfa, amerykańskim playboyu imieniem Lance (w tej roli Patrick Swayze - oj postarzał się on od "Wirującego seksu" i "Ducha"). Rodzinkę dopełnia dwójka dzieciaków - chłopiec Petey gnębiony przez innych uczniów oraz nastolatka, piękna młoda dama, nieco puszczalska (poniewiera się prawie z każdym i nie kryje tego) panna Holly. Kłopoty rodzinne w tej familii to jednak nie koniec problemów. Dochodzą jeszcze sąsiedzi... No może nie z piekła rodem, ale upier... znaczy się uparcie swoje codzienne sprawy wałkujący (i tu najlepsza zrzędliwa kreacja Liz Smith jako pani Parker naprawdę zostaje w pamięci ;-) ).
Całą tą "sielankę" przerywa przyjazd nowej niani. Grace Hawkins, grana przez znakomitą Maggie Smith, wspaniale aklimatyzuje się w rodzinie. Natychmiast widać różnicę. Coś się wokół familii pastora dzieje. I to coś dla Goodfellowów bardzo dobrego. Powoli wszystkie troski i problemy znikają, rodzina zaczyna się zbliżać do siebie... Jak to pastor ujął w swym odczycie - "sometimes all it takes is a little of Grace" ;-) Nic więcej, nic mniej - nowa niania stanowi idealny dodatek tej rodziny... chyba ;-). Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami. Ja fabuły wam nie zdradzę. Nie popsuję wam radości z oglądania... Powiem tylko, że zakończenie jest naprawdę ciekawe...

Screen
Wszystko zostaje w rodzinie


Gra aktorska w komedii Nialla Johnsona to prawie majstersztyk. Aktorzy doskonale pasują do swych ról - Maggie Smith idealnie pasuje na taką dobrotliwą, miłą nianię. Swayze nie stracił wiele ze swego uroku - nadal kręci biodrami (teraz jako trener golfa, nie tancerz). Atkinson doskonale odnajduje się w roli zagubionego, zmęczonego i znudzonego wszystkim (w tym życiem małżeńskim) pastora - co najlepsze, nie robi z niego debila czy dowcipnisia. Po prostu miodzio! Ba, doliczę do tego niezapomnianą kreację Liz Smith jako starej upier... kobity zadręczającej rodzinę pastora. Aż brzuch pęka jak się ją widzi z palcem w górze, ciekawskim spojrzeniem wskazującym na chęć ponownego rozdrapania "ważnej kwestii" ;-). Wszystkie postaci są niezwykle realne - nie ma tu udziwnień, brak słabizny. Po prostu wspaniały rezultat warsztatów aktorskich. Nawet sceny "brutalne", dzięki odtwórcom, obfitują w pewną dozę humoru - przez co bardziej bawią, jak straszą.


Scenografii, pracy kamer, ścieżce dźwiękowej także nie mam co zarzucić. Idealnie budują klimat staroangielskiej mieścinki. Wszystko pięknie współgra, tworząc niezapomniany urokliwy mikroświat, do którego często tak bardzo tęsknimy... To co słyszymy sączące się z głośników współtworzy sielski klimacik. Prawie jak w niebie... Do tego czysty akcent - nareszcie ogląda się film, w którym słowa wypowiadane są tak jak powinny, a nie po hamerykańsku... Niby szczegół, a cieszy. Tak jak wszystkie te domki i pagórki. Hobbiton prawie wysiada ;-) Idealne miejsce, aby zamieszkać i przeżyć resztę swego życia z całą swoją rodziną...


Ważne jest także przesłanie jakie film po sobie pozostawia. Tak! Choć jest to komedia, która ma nas bawić, uczy nas. Nauka przez zabawę. A cóż takiego nas uczy? Tego samego co wiele innych produkcji. Rodzina przede wszystkim. Wydaje się to być sztampowe i zapewne, gdyby to podać po hamerykańsku, film popadłby w zapomnienie nim w ogóle trafiłby do kin. Na szczęście tak się nie stało i nie mamy tu do czynienia z hollywoodzkim chłamem półtora-godzinnym. Ten klejnot nie wykazuje cienia skazy "kretynizmem zza oceanu". Wychodząc z seansu, czuje się coś takiego ciepłego w "środku". Ciężko to wyjaśnić, ale jest to naprawdę miłe uczucie.


Przedstawiony diament daleki jest do hollywoodzkich cyrkonii, co tym bardziej przemawia za jego wyborem. Nie dość, że obfituje w znakomity komizm sytuacyjno-językowy (teksty wpadają do pamięci niesłychanie szybko i na długo, wraz z sytuacjami w niej pozostają) i piękny, prawie wisielczy, humor brytyjski (naprawdę bawi bez gagów z amerykańskich "yntelygentnych ynaczej" produkcji o ograniczonej dacie ważności i sprzedawanych "na wynos") to jeszcze niesie odrobinę przesłania. Przesłania bardzo głębokiego i mądrego. Gra aktorska, sceneria i wykonanie - choć nie ma wybuchów, wymiany ognia, czy ostrego hardkorowego seksu - znajdą swoich fanów w każdym z widzów - od dziecka po dziadka... Więc jeśli nadal się zastanawiacie co obejrzeć tego wieczoru, nie szukajcie już. Perła kinowa jest w zasięgu waszej ręki. Zobaczcie, a nie pożałujecie. Szczerze polecam - film dla każdego. Bez dwóch zdań. I kropka!

Gatunek: Komedia, Rodzinny
Rok produkcji: 2005
Dystrybutor: Monolith Films
Reżyser: Niall Johnson
Scenariusz: Niall Johnson, Richard Russo
Obsada: Rowan Atkinson, Kristin Scott Thomas, Maggie Smith (I), Patrick Swayze, Emilia Fox, Liz Smith (I), Tamsin Egerton, Toby Parkes