Mechanizm z AntykithiryKiedy Elios Stadiatos, grecki poławiacz gąbek, zanurkował w Wielkanoc 1901 r. w okolicach Antykithiry, zapewne nie miał pojęcia, że odtąd jego imię na zawsze będzie połączone z historią tej skalistej wysepki. Na dnie akwenu leżał wrak rzymskiego statku. Niby nic nadzwyczajnego, kolejna porcja monet, amfor i innych starożytnych śmieci. Jednakże rok później, wśród wydobytych, niemalże skamieniałych szczątków, odkryto rzecz zdumiewającą.

Valerios Stais, archeolog, który z racji swej profesji zabrał się za przeglądnięcie i usystematyzowanie świeżo odkrytych rzymskich „skarbów”, jako pierwszy dostrzegł w nich zerodowane… koła zębate. Wśród kilku większych i kilkudziesięciu mniejszych fragmentów widać było wyraźne, połączone ze sobą zębatki wykonane z brązu, niezbyt czytelne greckie inskrypcje i inne fragmenty czegoś, co wyglądało na wysoce skomplikowany mechanizm, tudzież zegar.

I takie też były pierwsze konkluzje naukowe. Skoro Grecy nie mieli pojęcia o mechanice, to najwyraźniej odkryty „mechanizm” spadł do wody gdzieś w XVI/XVII wieku i przypadkiem wpadł do rzymskiego wraku mieszając się z towarami z czasów Republiki. I tak jakby przypadkiem na skutek działania „różnorakich substancji chemicznych” zawartych w starożytnych amforach, skorodował, ulegając niemalże zniszczeniu.

Dopiero lata powojenne i prace rekonstrukcyjne prowadzone przez Dereka J. de Solla Price’a, brytyjskiego historyka, wprowadziły świat naukowy w całkowite zaskoczenie. Prześwietlenie szczątków promieniami gamma oraz Roentgena w 1971 r. pozwoliło na uwidocznienie prawdziwej złożoności odkrytego mechanizmu i jego wewnętrznej budowy. Price po latach badań opublikował pracę poświęconą Mechanizmowi z Antykithiry (Gears from the Greeks: the Antikythera mechanism — a calendar computer from ca. 80 B.C.), w której to przedstawił prawdziwą funkcję tego urządzenia. Stanowiło ono ni mnie, ni więcej tylko podręczny astronomiczny „komputer” analogowy, oparty na mechanizmie zegarowym (z zastosowaniem przekładni różnicowej), pozwalający m.in. na przewidywanie zaćmień Słońca i Księżyca.

Mechanizm z AntykithiryKolejny przełom w badaniach nad mechanizmem nastąpił w początkach nowego stulecia, kiedy to kolejna grupa uczonych z pięciu największych uniwersytetów połączyła swe siły z inżynierami z firmy Hewlett-Packard. Szczątki zostały ponownie prześwietlone przy użyciu 12-tonowego tomografu komputerowego, skonstruowanego specjalnie na potrzeby projektu.

30 listopada 2006 r. w magazynie Nature opublikowano zweryfikowaną rekonstrukcję mechanizmu. Przetłumaczono ponad 95 % zachowanego tekstu, stanowiącego swoistą instrukcję obsługi. Mechanizm stanowił swoiste, podręczne planetarium z trzema diagramami kołowymi i spiralnymi, zbudowane w oparciu o 37 zębatek, dzięki którym możliwe było nie tylko odmierzanie czasu w oparciu o 19-letni cykl metoński (223 miesiące księżycowe), ale również przewidywanie z dokładną precyzją zaćmień Słońca, Księżyca oraz… terminów kolejnych olimpiad.

To nie była jedyna z niespodzianek. Greccy inżynierowie zastosowali układ heliocentryczny, wiedzieli również, że orbita Księżyca ma charakter eliptyczny, a nie kołowy. Dokładna rekonstrukcja wszystkich funkcji zapewne nigdy jednak nie będzie możliwa, ze względu na zniszczenia i ubytki. Chyba że znów jakimś cudownych trafem inny poławiacz gąbek natknie się na kolejny rzymski okręt z równie tajemniczą zawartością.

Po dziesięcioleciach badań z kilku skamieniałych szczątków wyłonił się obraz wysoce skomplikowanego mechanizmu, które w Europie pojawiły się na powrót dopiero w epoce Renesansu i Oświecenia. Można jedynie domyślać się, czego jeszcze nie wiemy o czasach starożytnych i jak wyglądałaby teraźniejszość gdyby nie upadek kultury helleńskiej na skutek zniszczenia jej kolejno przez wojska rzymskie, a następnie chrześcijańskich i muzułmańskich ortodoksów, mających na sumieniu równą ilość spalonych bibliotek i wymordowanych uczonych. Kultura grecka upadla, po to by podnieść się w bólach dopiero po 1,5 tysiącletnich zmaganiach z rzeczywistością.